rozdział 2️⃣7️⃣

806 32 3
                                    

Perspektywa Adiego

Rozmowa telefoniczna z mamą, która wyjechała razem z ojcem do Mediolanu:

E. - Że co ku..a? - moja matka krzyknęła do słuchawki telefonu kiedy miałem włączone na głośno mówiacy
Głos z tyłu - Emilie wyrarzaj sie
E. - Gabryś zamknij się bo będziemy mieli drugiego wnuczka
- To naprawdę zacna wiadomość - gdy mój ojciec się wypowiedział przybiłem sobie piątek z czołem załamany tym jego wysublimowanym słownictwem.
Ad. - Zamknij lepiej drzwi - szepnąłem do Mari - mamo spokojnie - powiedziałem tym razem głośniej
E. - Ja się synu poprostu cieszę. Oczywiście twój ojciec również choć okazuje to w inny sposób ale jednak. A tak w ogóle kiedy i gdzie to się stało? - spytała znacząco
Ad. - Mamo błagam - zobaczyłem jak Marinette jest cała czerwona jak cegła
E. - Chociaż powiedz kiedy
Ad. - Eghh...
M. - trochę ponad miesiąc temu
E. - O kochaniutka ty też tu jesteś? Przepraszam za te niestosowne pytania ale jestem przeszczęśliwa. Choć z drugiej strony to jestem przecież za młoda na babcie. Przecież mam dopiero 30 lat
Ad. - Mamo ja mam 25
E. - Co już? Jakim cudem?
Ad. - Przypomnę ci, że przez 10 lat byłaś w śpiączce
E. - Święta Anielko czy to znaczy, że mam już 40 lat? - przeraziła się
M. - No na to wygląda ale czy pani urodziła Adriena w wieku 15 lat?
E. - No cóż życie. Ale jakoś sobie dałam radę z Gabrysiem i rodzicami. On za to miał chyba jakieś. Hmm.. 19.
Ad. - O mój boże przecież to brzmi jak pedofilstwo. - narzeczona siedząca obok zrobiła wielkie oczy
E. - Emm.. no trochę tak hehe. - nastała głucha cisza
M. - Emm to może jeszcze powiemy przy okazji, że... jesteśmy zaręczeni
E. - Oh jak cudownie - zapiszczała - tylko nie róbcie ślubu przed narodzinami dziecka, bo Kochaniutka powiem ci, że szukanie sukni dla ciężarnych jest cholernie trudne. One nigdy nie są ładne.
M. - Aha okeey
Ad. - Mamo, a w takim razie ile miałaś jak brałaś ślub?
E. - No 15.
Ad. - To tak można?
E. - W tamtych czasach nikt na to nie patrzył, a po za tym makijaż i dosyć dziani rodzice rąbią swoje. - zaśmiała się
Ad. - No dobra tooo... Pa.
E. - Narazie syneczku, trzymaj się Mariś
M. - Dowidzenia pani
E. - Eghhh... Mówiłam ci już nie pani tylk... - szybko się rozłączyłem.

Spojrzeliśmy oboje po sobie i wpadliśmy w śmiech.

M. - Twoja matka jest niesamowita
Ad. - Wiem wiem - wciąż się śmialiśmy.

Wieczór

Perspektywa Mari

M. - I takim sposobem biedronka i czarny kot uratowali cały Paryż, a może i Francję przed zaakumizowaną ofiarą Władcy ciem.
E. - Mamo biedlonką jesteś ty plawda?
M. - Tak córciu przecież sama widziałaś.
E. - Tak. A co się stało z resztą tych wszystkich milac.. em milacu Ehhh...
M. - Miraculi?
E. - Tak
M. - Są bezpiecznie ukryte u Mistrza Fu.
E. - A te milculum em.. ćmy i jakiegoś ptaka też tam są?
M. - Tak skarbie. Władca ciem sam je oddał.
E. - A cemu?
M. - Najwidoczniej zrozumiał, że czynienie zła jednak i tak mu nie przyniesie nic dobrego. Powiedział nam wtedy, że już go to męczy, i że ta zła strona tylko psuje jego wszystki plany, które miał w związku z magicznym życzeniem.
E. - Emm Ahaaa. Mamo, a myślis ze ja kiedyś tez zasłuze na jakieś milaculum?
M. - Jestem tego pewna. Jesteś bardzo pomocną, miłą, odważną uprzejmą, mądrą i niepowtarzalną dziewczynką. Jest z ciebie świetny materiał na superbohatera. Masz to coś w sobie czego potrzebuje każdy bohater. Wiesz, ja sama nie wiem czemu akurat to mnie wybrano na posiadacza tej biżuterii. W cywilnej postaci byłam zawsze strasznie niezdarna oraz roztrzepana, a jednak zostałam wybranką.
E. - Łał naplawdę taka byłaś?
M. - Mhm. Dobrze koniec bajki teraz pora spać. Dobranoc kochanie - coknęlam ją w czułko
E. - Doblanoc mamusiu - wtuliła się wygodniej w poduszkę.

Wyszłam z pokoju gasząc za sobą światło i przymykając drzwi.

Adrien jeszcze był w pracy więc zdecydowałam odetchnąć na świeżym powietrzu. Wyszłam na balkon, rozłożyłam ciepły koc choć było dosyć ciepło na dworze no i położyłam się. Oglądałam uważnie gwiazdy wokół podziwiając ich piękno. Przymknęłam powieki by po chwili znów je otworzyć słysząc lekkie lądowanie czyjegoś ciała obok barierki.

Stał tam czarny kot. Uśmiechnęłam się do niego szeroko gdyż ostatni raz widziałam go pod postacią biedronki chyba tydzień temu kiedy pomagaliśmy policji ścigać jakiś przestępców. Poklepałam miejsce obok mnie na co on tylko kiwnął głową i w ciszy rozłożył się przy moim boku. Odwróciłam głowę w jego stronę odrywając wzrok od migoczących gwiazd.

M. - Co tak na mnie patrzysz? - zdziwiłam się widząc jak przygląda się mojej twarzy
Cz.k. - A tak się zastanawiam nad czymś. Ale to nie ważne. - uśmiechnął się wesoło lecz ciągle nie spuszczał ze mnie oczu.
M. - Co cię do mnie sprowadza? - trochę się zniecierpliwiłam przez to, że ciągle wbijał we mnie swój koci wzrok.
Cz.k. - A tak się przechadzałem po drodze.
M. - Ta pewnie uważaj bo ci uwierze. - prychnęłam prześmiewczo
Cz.k. - Wiesz co ostatnio nad czymś myślałem...
M. - Wow ty umiesz myśleć? - roześmiałam się
Cz.k. - Mogłabyś się na chwilę przestać ze mnie nabijac i posłuchać? - pokiwałem w geście zrozumiennia mając na sobie ciągle rozbawiony wyraz twarzy. - a więc tak zastanawiało mnie, że jeżeli... wiesz czarny kot, wsensie ja - poprawił się - żeby zmienić się w swoje alterego muszę powiedzieć ,,wysuwaj pazury,, to czy w takim razie biedronka musi powiedzieć ,,wysuwaj kropki,, - zamyślił się zaciekawiony
Cz.k. - Nie no gdzie tam. Myślisz, że to by było takie dziwne przecież to idiotycznie brzmi. To raczej.., tak przynajmniej przypuszczam bo przecież tego nie wiem - zaczęłam się bronić - że to jak już to może raczej będzie coś w stylu ,,kropkuj,, - po tym jak to powiedziałam dopiero ogarnęłam co ja najlepszego zrobiłam. Nie mogłem uwierzyć, że wyciągnęłam się w jego gierkę. Zrobiłam facepalma - oj? - uśmiechnęlam się zawstydzona, a zarazem załamana ze swojej głupoty.

Bohater na to się zaśmiał. Zmarszczyłam brwi po czym zrobiłam pewną siebie, chytrą minę.

M. - Za to mnie interesowało zawsze co mówi ten kotełek żeby zmienić się w zwykłego cywila - podrapałam się teatralnie po podbródeku z aktorskim  zastankwieniem. - no bo wiesz jeśli biedronka ma ,,odkropkuj,, - zmieniłam się z powrotem w zwykłą kobietę - to czarny kot musi mieć... - spojrzłam na niego chytro co on od razu zrozumiał i przejął inicjatywę
Cz.k. - ,,Chowaj pazury,, - wypowiedział formułke przez co oślepiło mnie jasne zielone światło, a po chwili tóż przed moją twarzą była twarz mojego narzeczonego
M. - A-adrien? - zaskoczyłam się na co on się zaśmiał - wiedziałam, że kogoś mi przypominasz - uśmiechnęłam się
Ad. - Brawo ty księżniczko - odwzajemnił gest.

Pocałowałam go namiętnie w usta.

M. - Mój głupi kotek - pstryknęlam mu palcami w nos - jak wogóle się zorientowałeś, że to ja?
Ad. - No bo widzisz tydzień temu po tej całej akcji chciałem wrócić do domu, a z tego powodu, że mieszkamy w tym samym miejscu zobaczyłem jak też tu wskakujesz no i jak się przemieniasz.
M. - Kto by pomyślał, że tak to się wszystko ułoży?
Ad. - Ja - zdziwiłam się na to - no bo przecież widzisz zawsze wiedziałem, że pokocham cię nieważne kim jesteś pod maską. A tu proszę zakochałem się w tobie drugi raz kiedy dałem sobie wkońcu spokój z twoim alterego.
M. - Kocham cię - wtuliłam się w niego
Ad. - Ja ciebie też Kropeczko, ja ciebie też - usunęliśmy po chwili.

*****

No elo. Oto kolejny rozdzialik i uwaga jeszcze tylko jeden, a potem epilog i KONIEEEEC. Niesamowite, że nawet szybko mi poszła ta książka. Zobaczymy jak tam się przyjmie ale mam nadzieję, że nie była najgorsze zważając oczywiście na to, że to moja pierwsza opowieść na wattpadzie.

No to mamy tutej 1160 słówek

No iiii...

Nauraaaaa...

✓ [MIRACULUS] Tak jakoś wyszło  ❤️🙄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz