Przyszłam tu dzisiaj, głównie po to, żeby porozmawiać z Nathanem, jednak mój humor znacznie się pogorszył, gdy powiedziałam o wszystkim kuzynowi. Zdecydowanie nie chciałam, żeby o tym wiedział, przecież to sobie obiecałam. Gdy tylko blondyn zaczął naciskać, aby dowiedzieć się prawdy, nie mogłam mu nie powiedzieć. Chciałam zrzucić z siebie ten ciężar. Po fakcie uświadomiłam sobie, że źle zrobiłam. Jasne, Steve obiecał, że nic nie zrobi i pozwoli mi działać, ale teraz nie bałam się tylko o Nathana, ale też o kuzyna. Ian był nieobliczalny, gdyby tylko dowiedział się, że ktoś wie, co się stało, zabiłby wszystkich, którzy byli z tym związani. Kolejny raz byłam rozbita, na chwilę obecną nie miałam żadnej ochoty na rozmowę z Nathanem. Nawet sobie nie przemyślałam, co bym mu powiedziała. Nie mogłabym wejść do jego pokoju i powiedzieć 'cześć, co u Ciebie?'. Założę się, że popatrzyłby na mnie jak na idiotkę i by nie odpowiedział. Nie mogłam żyć ze świadomością, że chłopak może nie chcieć mnie więcej widzieć. Gdy tak nad tym myślałam, byłam kompletnie zrezygnowana. Nie miałam pojęcia ile czasu jeszcze będę musiała udawać idealną dziewczynę Iana i tym samym unikać kontaktów z Nathem. Jedynym plusem było to, że rzeczywiście chłopak miał obecnie zapewnione bezpieczeństwo. Zdecydowanie Ian nie interesował się nim, tak długo jak nie utrzymywałam z nim kontaktu. Przymknęłam drzwi do mojego pokoju i oparłam się o ścianę obok. Westchnęłam ciężko, przytłoczona moimi myślami. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam dzisiejszą noc spędzić tutaj, żeby przynajmniej trochę odpocząć od Iana. Nie miałam pojęcia, która godzina, ale już robiło się ciemno. Patrząc za okno uświadomiłam sobie, że nie wiem o której jest ten wyścig. Przypomniałam sobie słowa chłopaka, który twierdził, że jutro wszystkiego się dowie. Wzruszyłam ramionami i odepchnęłam się ręką od ściany. Obecnie marzyłam jedynie o prysznicu.
* Nathan's POV *
W sumie nie zwróciłem większej uwagi, gdy usłyszałem hałas dochodzący ze schodów. Byłem pewien, że Steve zszedł na dół i wraca do pokoju. Automatycznie popatrzyłem na zamknięte drzwi. Czasami zachowywałem się, jakbym mógł zobaczyć co dzieje się za nimi. Przecież wiedziałem, że są zamknięte i nie zobaczę kompletnie nic, ale i tak dziwnym sposobem musiałem na nie popatrzeć. Pokręciłem głową i przeniosłem swój wzrok na sufit, który był ciekawszym miejscem do obserwowania. Leżałem tak na tym łóżku od kilku godzin i po prostu patrzyłem do góry. Nie miałem innego wyjścia. Obecność jakichkolwiek ludzi mnie odrzucała, nie chciałem przebywać gdzieś między nimi, więc siedziałem w pokoju. Jedną ręką sięgnąłem do szafki, stojącej obok łóżka, aby wydostać z niej moje słuchawki. Skoro już tak bezczynnie leżałem, mogłem posłuchać muzyki. Że też dopiero teraz na to wpadłem. Westchnąłem i niechętnie podniosłem się z łóżka, bo nigdzie nie mogłem ich wymacać. Po kilku nieudanych próbach namierzenia ich, w końcu mi się udało. Właśnie zbierałem się do ponownego położenia, gdy usłyszałem delikatne pukanie do drzwi. Znowu popatrzyłem w ich stronę, chociaż wiedziałem, że ktoś próbował dostać się do pomieszczenia, którym nie był mój pokój. Momentalnie podniosłem się z łóżka, żeby przekonać się, kto mógł być u nas w domu. Steve nie był chyba aż tak stuknięty, żeby pukać do siebie do pokoju i dopiero potem do niego wchodzić. Zamknąłem szufladę, a telefon ze słuchawkami zostawiłem na łóżku. Jeszcze dzisiaj zamierzałem posłuchać tej muzyki, ale najpierw musiałem się dowiedzieć, kto przyszedł i po co. Cicho podszedłem do drzwi i przyłożyłem do nich ucho. Usłyszałem delikatny trzask zamykanych drzwi, a potem tylko ciszę. Zmrużyłem oczy i starałem się wymyślić jakieś racjonalne wytłumaczenie. Blondyn musiał kogoś zaprosić, nic innego nie przyszło mi do głowy. Nie chciałem mieszać się w nie swoje sprawy, ale kusiło mnie, żeby zobaczyć co się właśnie dzieje u niego w pokoju. To była dosłownie sekunda, gdy mnie olśniło. Na sto procent słyszałem tylko kroki jednej osoby i to bardzo ciche i delikatne, zupełnie jak pukanie do drzwi. Steve wcale nie wychodził z pokoju, więc zapewne też nie słyszał dzwonka. Drzwi były zamknięte, tego byłem pewien. Osoba, która weszła do domu, musiała mieć klucze. I właśnie teraz zrozumiałem, że tylko ściana dzieli mnie od zobaczenia Emily. Tak bardzo mi jej brakowało, ale nie pokazywałem tego po sobie. Nie chciałem, żeby blondyn cokolwiek wyczaił, dlatego po prostu coraz mniej czasu spędzałem na dole. Siedziałem w pokoju, w zupełnej ciszy i wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałem być konsekwentny i po prostu przeczekać ten ból, ale wiedząc, że ona znajduje się kilka metrów ode mnie, nie dawała mi spokoju. Musiałem usłyszeć chociaż jej głos. Starałem się zachowywać bardzo cicho. Ostrożnie stawiałem kroki, doskonale wiedząc, gdzie podłoga skrzypi, a gdzie nie. Chwilę potem byłem obok pokoju Steva. Ryzykowałem, bo w każdej chwili któreś z nich mogło wyjść, a ja nie zdążyłbym uciec, ale nie obchodziło mnie to. Pochyliłem się i przycisnąłem ucho do gładkiej powierzchni.
CZYTASZ
They Don't Know
Romantizm-Nic nie wiesz - W końcu musiałam się trochę postawić. Chłopak spojrzał na mnie z politowaniem, a ja dobrze znałam to spojrzenie. -Ja nic nie wiem? Jesteś śmieszna - Syknął, nie siląc się na uprzejmości. -Nie, to ty jesteś śmieszny. Oskarżasz mnie...