ROZDZIAŁ 18

116 23 0
                                    

━━ Teraz to ja już niczego nie rozumiem, przyznam się bez bicia i już sam nie wiem, czy to, co przeżyłem przed chwilą, było prawdą, czy też i nie. A tym bardziej że to coś, co jak ty mówisz, zwiało na twój widok, tuż po tym, jak zjawiłeś się po moim wrzasku, to w takim razie, jakim cudem, mnie goniło po całym twoim mieszkaniu, próbując mnie dopaść, a ciebie nie mogłem znaleźć, tak jakbyś się ulotnił niczym kamfora. A tym bardziej, jak próbowałem cię znaleźć, to twoje mieszkanie zamieniało się w jakiś idiotyczny bez końca labirynt, z którego nie było wyjścia. Kiedy już to coś mnie miało, usłyszałem gdzieś z oddali twój głos i tak chyba wróciłem do żywych, chociaż i tego pewny nie mogę być i przepraszam za słowa, które wcześniej wypowiedziałem. Sam nie wiem, co mnie napadło, że je wypowiedziałem, chociaż po części rozumiem dlaczego... ━━ przerwał na chwilę Jungkook, widząc jego przerażoną minę, której wcale się nie spodziewał, a bardziej, że na niego nawrzeszczysz, czy coś w tym deseniu, a nie, że będzie się o niego martwił, nie po tym, co do niego powiedział.

━━ Od samego początku wiedziałem, że tak zareagujesz, dlatego tak długo zwlekałem z wyjawieniem ci tejże tajemnicy. Więc wiedziałem, że mogłeś tak zareagować, dlatego wcale się z tego powodu nie gniewam. Powiem ci bez bicia, pierwszy raz miałem styczność z czymś takim, jak to coś przed oknem, możliwe, to coś próbowało znaleźć w twojej pamięci jakąś informację, ale nie wiedzieć czemu, im bardziej próbowało wchodzić głębiej, twój umysł mu to uniemożliwiał, ale czemu w taki dziwny sposób, tego pojąć, jednak nie mogę. Może mój ojciec będzie w stanie nam pomóc, ale do czasu jego powrotu, musimy być czujni, bo nie sądzę, aby tak od razu zrezygnowało ━━ odparł po chwili Jimin, pomagając mu się pozbierać z podłogi.

Nawet nie chciał Jungkook wiedzieć, czy naprawdę zrobił bałagan podczas jego niby ucieczki. Czy tylko to, co przechodził, było tylko w jego umyśle i nie wydarzyło się naprawdę. Czuł się tak mocno zmęczony, jakby naprawdę przebiegł, ten cały maraton, ze trzy razy co najmniej. Nie miał już ani krzty siły, w ani jednej komórce w jego ciele, ale z drugiej strony.

Bał się ponownie zamknąć oczy, bo nie był pewny. Czy jak je zamknie, to znowu nie zobaczy tej czarnej mary, ze świecącymi na czerwono ślepiami. Ledwo udało się Jungkook’owi usiąść na kanapie. Spoglądając, jak Jimin znika na jakiś czas, mrucząc, że potrzebuje czegoś do picia, co mu pomoże się rozluźnić.

Jeszcze tego mu by brakowało, aby się rozluźnił, ale z drugiej strony, mięśnie miał tak mocno napięte. Jakby naprawdę z tym czymś walczył, a to już było dziwne i to po całej linii, prawdę mówiąc. W zupełnej ciszy, nie wypowiadając, ani jednego słowa, którego i tak ledwo by mógł z siebie samego wydusić. Spoglądał pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą, tak jakby telewizor, ściana i innego rzeczy nie istniały.

Nadal był Jungkook, niemało otępiały, czuł się jakby, ktoś mu jakimś młotem borował w umyśle. A co za tym idzie, nawet nie zwrócił uwagi, ile czasu minęło, nim naprawdę odzyskał przytomność. Prawdę mówiąc, od momentu opuszczenia tamtego miejsca, czas dla niego już się praktycznie nie liczył. Można by rzec, że biegł na złamanie karku.

Chociaż jeszcze chwilę temu, było widno, a teraz słońce chowało się za horyzontem. Zmieniając barwy z żółtego, na pomarańcz, a nawet i czerwień, nim zupełnie zniknęło. Na złość, znowu mało Jungkook nie podskoczył na pół metra. Kiedy ni stąd, ni zowąd pojawił się w salonie Jimin, wracającym z dziwnym naparem, którego nie był w stanie określić.

Tym bardziej w sumie nie był pewny, czy to, co przygotował, jest jak najbardziej zdatne do picia. A co za tym idzie, czy nie przypadkiem, nie próbuje go tym czymś otruć. Albo co gorsza, uśpić, żeby mógł robić z nim, co mu się żywnie podoba. Spoglądał na ten biały kubek, z dozą nieufności ze wzrokiem kota, przez kilkanaście dobrych minut.

Kompletnie nie zwracając na nic więcej uwagi, która i tak była już porządnie nadwyrężona, tym co go spotkało jakiś czas temu. Jego wewnętrzny głos, nie wiedzieć czemu podpowiadał Jungkook’owi, że gdyby nie udał się do Jimin’a. Teraz mógłby być przetrzymywany gdzieś, przez to coś, co chciało go dopaść i w myślach mu grzebało. Jeżeli ówcześnie, go nie zabiło, bo na to również się zanosiło, jak dobrze sobie przypominał tę gonitwę. Gdzie uciekał przed tym czymś, co nawet nie wiem, czym było.

━━ Wiem, że wygląda podejrzanie, ale uwierz mi, to nie trucizna, ani nie nafaszerowałem tego żadnymi narkotykami, bo po twoim wyrazie twarzy, mogę stwierdzić, że tak myślisz ━━ rzekł po chwili Jimin, przerywając tę nieznośną ciszę, która od dłuższego czasu panowała w salonie, a sam siadając niedaleko niego, z wyraźnym zmęczeniem wypisanym na twarzy.

━━ Po tym wszystkim, to już niczego nie mogę być pewny, chyba rozumiesz? ━━ spytał po chwili Jungkook, nadal nie tykając tego kubka, chociaż z każdą chwilą, coraz bardziej chciało mu się pić, a nadal nie był pewny, czy powinien po niego sięgnąć.

━━ Wcale ci się nie dziwię, wybacz, że tak to długo trwało, ale musiałem poradzić się ojca, który powiedział, że maksymalnie do jutra wieczora ma być z powrotem, do tego czasu, mam mieć na ciebie dalej oko i informować go, jak coś znowu się stanie. Nic więcej nie mógł mi powiedzieć, tylko tyle, że mamy dotrwać do jego powrotu ━━ odparł Jimin, próbując zrozumieć słowa swojego ojca, który coraz bardziej stawał się zagadkowy, tak jakby o czymś wiedział, ale z obawy o podsłuch, nie mógł tego przekazać przez telefon.

━━ Oby to już był koniec atrakcji na dzisiaj, bo już więcej nie dam rady dzisiaj wytrzymać ━━ stwierdził Jungkook do niego, po chwili, jednak biorąc ten durny kubek i wypijając całą jego zawartość jednym haustem.

Nawet sumie nie było takie złe, jak Jungkook sądził na samym początku. Widać jak to się czasem mówi „nie oceniaj po okładce” i w tym również przypadku, jak i zapachu. Odstawił w końcu kubek na stół i spojrzał się na sufit bez ani jednego słowa wypowiedzianego przez niego. Doskonale rozumiał go, ale z drugiej strony, zazdrościł mu, że mógł się swojego ojca poradzić.

W takich momentach jak ten, kiedy on niestety nie mógł, więc był skazany na samego siebie. Poczuł w tym momencie okropne kłucie w żołądku, ale ono nie miało nic wspólnego, z tym że coś mu zaszkodziło, czy dolegało. To miało, bardziej rzecz ujmując, podłoże psychiczne. Aniżeli fizyczne, teraz dopiero dotarło do Jungkook’a, że nie miał nikogo bliskiego, kogoś, kogo mógłby nazwać rodziną.

Do kogo mógłby się zwrócić w takich momentach o radę, jak ta, co naprawdę jeszcze bardziej go dobijało. A co za tym idzie, czuł się niepotrzebny, niechciany, najlepiej jakby w ogóle nie istniał. Bo i tak nikomu na nim tak naprawdę nie zależał, taka była bolesna prawda. Siedział cicho, nie odzywając się do niego, a jego wzrok utkwił na podłodze.

━━ Też mam nadzieję, że to koniec atrakcji, ale lepiej odpukać w niemalowane, abyśmy tylko nie wykrakali ━━ odparł po chwili Jimin, zgadzając się z nim, a po chwili dodał: ━━ Zaraz ci przygotuję miejsce do spania, bo jakby nie patrzeć, zostajesz u mnie na noc, nie pozwolę, abyś się gdzieś błąkał po nocy, tuż po tym, jak coś cię zaatakowało!

Może miał co do tego rację, jakby nie patrzeć, byłoby to czyste samobójstwo, wychodzenie o tej porze. Tym bardziej że ledwo się Jungkook’owi udało wykaraskać z mentalnej batalii z tym czymś, czego określić nie był ani on, ani Jimin w stanie. Cały czas, jego myśli wracały do tego momentu. Chociaż za wszelką cenę, chciał o tym już zapomnieć i ruszyć do przodu.

Sumgyeojin Jinli | TOM 01 [ taekook / PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz