Człowiek staje się takim, jakim widzą go oczy pożądanej osoby.
Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, że kiedy budzimy się rano w oślepiającym blasku słońca, wstajemy z uśmiechem i naprawdę chce się żyć, tego dnia wydarzy się coś co odmieni nasz los. Nastał kolejny letni poranek, więc nie chcąc marnować czasu, zaraz po śniadaniu wzięłam swoją płócienną torbę i wyruszyłam na bazar. Niespiesznie idąc ulicą, zauważyłam, że z jednego z domów wychodzi starsza, tracąca z każdym dniem siły, kobieta - pani Nebahat. Ostrożnie stawiała kroki, schodek po schodku, przytrzymując się ściany. Podbiegłam do niej natychmiast, by ją powstrzymać. Udało mi się przekonać ją, że pomogę jej zrobić zakupy. Z moim wsparciem z powrotem weszła do swojego domu.
- Złote z ciebie dziecko... Który już raz wysyłam cię na targ...
Kupiłam wszystko co było zapisane na liście i od razu jej zaniosłam. Wychodząc, zauważyłam, że wzruszyła się tym gestem, a ja byłam zadowolona, że mogłam choć w małym stopniu ulżyć jej w samotnym zmaganiu się z trudnościami dnia codziennego. Wróciłam do domu ze skrzynką pełną zakupionych kwiatów, które umilały mi drogę słodkim zapachem. Wyjęłam narzędzia niezbędne do zaprowadzenia w ogrodzie porządku, dziękując w duchu, że matka wyszła do pracy, bo inaczej już zrobiłaby mi o to awanturę. Nasza niewielka chatka mieściła się po zachodniej stronie dzielnicy. Już od samego wejścia nie zachęcała szczególnie do odwiedzin, bo nie było nikogo kto przechodząc przez furtkę nie poszarpałby sobie ubrania. Nie wiem skąd zaczerpnęłam motywację, lecz stwierdziłam po prostu, że mam dość patrzenia przez okno na zarośnięty trawą plac. Zabrałam się do pracy.
Porządku jaki nastał, nie pamiętała chyba nawet rodzina, która mieszkała tutaj przed nami. Przysypywałam właśnie ostatnie sadzonki fiołków na rabacie gdy usłyszałam niespodziewanie czyjś głos za plecami i aż się wzdrygnęłam ze strachu.
- Merhaba! - krzyknął, opierając się na niskim murku odgradzającym naszą posesję od reszty świata.
- Ozan! Co ty tutaj robisz?
Podniosłam się i podeszłam do niego z promiennym uśmiechem, zdejmując po drodze rękawice.
- Przepraszam jeśli cię wystraszyłem. Przechodziłem przypadkiem i zauważyłem jak zajmujesz się kwiatami. Pomyślałem, że może pozwolisz mi sobie potowarzyszyć choć przez kilka chwil.
- Właściwie to już skończyłam, choć zaparzę dla ciebie herbatę i usiądziemy na werandzie - zaproponowałam.
- Bardzo chętnie, ale może innym razem. Wolałbym raczej żebyśmy się gdzieś przeszli, co ty na to?
Zacisnął usta, chcąc powstrzymać się przed nadmiernym okazywaniem przedwczesnej radości, lecz kiedy patrzył na mnie tymi zielonymi oczami, oczarowana jego niedostrzeganym dotychczas urokiem, nieśmiało wyznałam, że się zgadzam. Porzuciłam wszystko czym się zajmowałam przez ostatnie godziny i wyruszyliśmy razem na spacer ulicami skąpanymi w złocie.
Szłam obok zerkając na niego kątem oka i nie miałam pojęcia jak się zachować. Zerwałam rosnącego przy drodze chabra. Obracałam kwiat w palcach żeby skupić na nim całą uwagę, jednocześnie odwracając ją od mojej nieśmiałości.
- To lato kojarzy mi się z poezją Rumiego - wyznał nagle.
- Czytasz Rumiego? Sądziłam, że jego twórczość przypada do gustu bardziej kobietom.
Spojrzeliśmy na siebie przez ułamek sekundy. Wtedy to dostrzegłam. Ten błysk w jego oczach.
- To raczej błędne przekonanie. Owszem, napisał sporo utworów miłosnych, ale w jego słowach ukryta jest życiowa mądrość. Czasami jest gdzieś ukryta, niedosłowna, a innym razem przekazuje ją w tak prosty sposób, że ktoś kto to czyta nie może uwierzyć, że wcześniej tego nie dostrzegł. Jest wiele takich pisarzy, którzy poprzez literaturę pokazują czytelnikowi cenne rady.
CZYTASZ
Rüyaların gölgeleri { Cienie snów }
Mystery / ThrillerMłoda powieściopisarka, żyjąca obsesyjną i niemożliwą miłością, postanawia wyrzec się toksycznej namiętności nawet za najwyższą cenę. Aby uchronić tych, na których najbardziej jej zależy, musi stoczyć walkę ze słabościami i negocjować warunki ze śmi...