Następnego dnia były urodziny Sofii.
Gdy się obudziła, w dormitorium nikogo nie było. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że była piąta rano. Przyszykowała się i wyszła na śniadanie. W Wielkiej Sali też było pusto. No, prawie. Tylko siedziały tam jej nieznane bliźniaczki z Gryffindoru. Podeszła do nich i usiadłam przy stole, na przeciwko.
- Hej, wiem, że znamy się tylko z widzenia, ale chciałabym ci życzyć wszystkiego najlepszego. A tak w ogóle to jestem Agatha Potter, a to jest moja siostra Tatiana - odezwała się jedna z nich, blondynka z niebieskimi oczami.
- Cześć, miło poznać i dziękuję - odpowiedziałam - Gdzie się podziali wszyscy?
- Nasz brat jeszcze śpi, a reszta to nie wiem. Sprawdź na dworze. Szukałyśmy Anny z naszego domu i ona mówiła, że idzie na błonia - powiedziała Tatiana.
Ślizgonka wybiegła ze szkoły i zobaczyła nauczycieli, za którymi były dwie góry śnieżnych kulek. Zauważyła, że tam stoją dziewczyny z paczki Natashy, jej współlokatorki, Tom, Abraxas Malfoy, nieznany jej Gryfon, i dwie Ślizgonki z trzeciego roku. Za Sofią stały siostry Potter.
- Skoro wszyscy już są, to pora zaczynać - powiedział dyrektor - Zebraliśmy się tu z okazji urodzin Sofii. Gdy tylko wszyscy się o tym dowiedzieli, Walburga - tu wskazał na szarowłosą Ślizgonkę z trzeciej klasy - wpadła na pomysł, żeby zrobić dla Sofii małe przyjęcie urodzinowe.
- Agata, Tatiana, Sofia, Abraxas, Victoria, Eileen, Walburga i Hania Malfoy, są pierwszą drużyną, - kontynuował profesor Dumbledore - a Tom, Veronica, Ania, Maya, Lukretia, Natasha, Antonio, i Hanna Weasley, to druga drużyna.
- Zasady chyba znacie. Zero magii, gdy ktoś zostanie trafiony śnieżką trzy razy, odpada. Ta drużyna, w której zostanie więcej osób, wygrywa. Żeby było sprawiedliwie i nie było oszustw, rzucę na was zaklęcie, które spowoduje, że gdy ktoś dostanie trzy razy, to tej osoby skóra robi się w kolorze jej domu, i wtedy każdy będzie widział, że odpadła - zakończył profesor Dippet, wyszeptał jakieś zaklęcie, a obie drużyny podeszły do swoich stanowisk - a, i jeszcze Accio Różdżki.
Zaczęła się bitwa. Riddle podniosła kulkę i trafiła w Lukretię, jednocześnie dostając w brzuch od Mai. Dała znak Victorii i dziewczyny zrobiły zmasowany atak. Udało się. Każdy dostał śnieżką, a skóra Lukretii zrobiła się zielono-srebrna. Wcześniej w nią celnie rzuciła Agata, a sama odpadła, gdy dostała dwukrotnie od Anny i jeden raz od Toma. W tym momencie Sofia została trafiona i odpadła. Jednocześnie trafiły w nią Veronica i Hanna, więc odeszła od innych i zaczęła obserwować wszystk z boku. Natasha i Antonio odpadli z rąk Hani, a Eileen i Tatiana, z rąk Walburgi. Chwilę później do osób z kolorową skórą dołączył też Tom. Nie wiem kto w niego trafił, ale bardzo mu było do twarzy w zielonym. Zaśmiałam się, ale zaraz ucichłam, gdy zauważyłam, że Hanna uderzyła śnieżką w twarz Victorii. To była pierwsza przegrana krukonki. Niestety nie skończyło się to dobrze. Dziewczyna chwilę później straciła przytomność, a starsza odeszła zrzucając przy okazji bransoletkę swojej paczki.
Dyrektor poszedł z Victorią do skrzydła szpitalnego, za nimi poszła też Natasha. Podobno tam się okazało, że od upadku ma jakieś złamania czaszki, tak potem mówiła, ale Sofia nie była pewna. Riddle podniosła bransoletkę i podała ją Annie.
Hanna odeszła z ,,miejsca zbrodni" i skierowała się do Wieży Astronomicznej. Wiedziała, że musiała opuścić swoją paczkę, bo i tak Natasha by ją z niej wyrzuciła. Logiczne było, że tak postąpiłaby, bo zbyt się troszczyła o swoją siostrę.
Hanna idąc, zauważyła, że przed nią leżało coś dziwnego. Wyglądało jak zmieniacz czasu. Jedynym szczegółem różniącym oba urządzenia, był niewielki napis: „Gdynastanie południe wrzuć tu kawałek pergaminu z dokładną datą i godzina, niekoniecznie z przeszłości, a zmieniacz ten cię tam przeniesie", i coś co wyglądało na kieszonkę. Dochodziła dwunasta, więc ( po zastanowieniu się), na pergaminie napisała: „1 września 1988 godzina 4 po południu", a na drugim kawałku małą notatkę: „ Nie znajdziecie mnie. Nie szukajcie, żyję". Pierwszy wrzuciła do kieszonki, a drugi upuściła na podłogę. Swoją drogą, dziwne, że nikt jej później nie szukał.
Wybiła dwunasta, a ona poczuła coś jak mdłości towarzyszące teleportacji. Po chwili stała w tym samym miejscu, ale jednak trochę innym. Za oknem było o wiele ciemniej. Postanowiła, że pójdę do gabinetu dyrektora. Jak pomyślała, tak zrobiła. Gdy tam dotarła, spotkała o wiele starszego profesora Dumbledore'a.
- Kim jesteś? Przypominasz mi moją dawną uczennicę, Hannę Weasley, która dawno zaginęła - powiedział.
- Profesorze, ja jestem Hanna Weasley. Gdzie mogę znaleźć profesora Dippeta? - spytała.
- Profesor Dippet nie żyje od chyba czterdziestu lat - odparł - Ale jak to możliwe? Naprawdę to ty Hanno?
- Tak. To ja. Ale kto jest teraz dyrektorem? Muszę się jakoś zapisać tutaj, i muszę zostać przydzielona do domu - była już bardzo zdenerwowana.
- Ja. Oczywiście dołączysz na drugi rok. Po ceremonii przydziału profesor McGonagall cię wyczyta, i wejdziesz.- wytłumaczył.
- McGonagall? W sensie Minnie? Pamiętam, że w 1937 w wakacje ją poznałam na Sycylii. Miała wtedy niecałe dwa lata. Czy to ona? - zapytała z nadzieją Puchonka.
Dumbledore potwierdził, a dziewczyna zauważyła, że chwilę później miała być ceremonia przydziału, więc poszła z nim do Wielkiej sali.
CZYTASZ
Zupełnie inna Riddle
Fiksi PenggemarSofia jest nastoletnią uczennicą Hogwartu. Jest przeciwieństwem starszego brata, ale jednak prawie niczym się od niego nie różni.. . Książkę pisałam ponad rok temu i dużo się zmieniło w moim stylu pisania. Książka jest w trakcie korekty, a zostawiam...