[Kto czytał typowe zna tego shota 😉]
(Jin)
- Jeść, umieram z głodu. Niech te papiery zostaną zastąpione przez coś smacznego.
Spojrzałem na całą górę papierów, które musiałem wypełnić. To była jakaś tragedia. Wydział do walki z istotami nadnaturalnymi byłby fajną sprawą, jeśli życie byłoby fikcją. Niestety tak dobrze jeszcze nie było. Zamiast bohatersko walczyć o ludzkość najczęściej musieliśmy wypisywać mandaty, bo jakiś schlany krwią wampir malował na ścianach hasła dotyczące uprawiania miłości z wilkołakami. Taki jeden odsiedział sobie do kolejnego zachodu słońca w celi i wychodził na wolność jakby nigdy nic, a biedni funkcjonariusze policji musieli dupić na swoich stołkach i spisywać raport do równie wkurzającego co przestępcy szefa.
- Jeszcze nic nie zacząłeś robić – oberwałem w głowę teczką i spojrzałem na tego kurdupla bez serca, który był jednocześnie szefem naszego wydziału.
Park Jimin może i był zabójczo przystojnym geniuszem, który jako najmłodszy człowiek w tym przybytku niedorzeczności dostał już wszystkie możliwe oznaczenia, ale z charakterem to było u niego beznadziejnie. Naprawdę zastanawiałem się czemu mój partner jeszcze był z tym człowiekiem. Aż kątem oka spojrzałem na Yoongiego, na którego wiecznie ponurej twarzy pojawił się malutki uśmiech. Pewnie miał już tam jakieś kosmate myśli.. Takim to dobrze. Pracowali sobie razem i jak chcieli to gdzieś zza rogiem mogli spokojnie urządzać sobie schadzki. Tylko tacy przystojniacy jak ja mieli wszystko pod górkę.
- Przepraszam cię najmocniej, ale czy widzisz ten o to kubek gorącej czekolady? – wskazałem na do połowy dopity napój – To się samo magicznie nie zrobiło. Własnymi rękoma wykonałem to cudo.
- Może jeszcze mi powiesz, że zdobyłeś ziarna kakaowca do niej i sam krowę wydoiłeś na mleko?
- Normalnie jakbyś cały czas obok mnie był! Szefie, ale ty weź swojego mena tak pilnuj, a nie mnie – zaśmiałem się i raz jeszcze oberwałem tą teczką.
- Zamiast robić sobie głupie żarty to zajmij się tą sprawą. Suga, masz zakaz mu dzisiaj pomagać.
Mój partner bez słowa sennie skinął głową, a szef zadowolony jego posłuszeństwem w końcu dał mi święty spokój. Gdyby on wiedział, że ja wiem, że w pewnych miejscach już nie jest taki dominujący to pewnie wywaliłby mnie na moją piękną twarz. Niechętnie wziąłem do ręki dokumenty i zacząłem je przeglądać. Im więcej czytałem o sprawie tym mocniej pulsowała mi żyłka na czole. Kiedy doszedłem do ostatniego słowa z mocnym trzaskiem zamknąłem teczkę i gwałtownie wstałem od biurka. Nałożyłem na siebie czarną marynarkę, aby jakoś się prezentować. Pomimo pracy jaką wykonywałem uwielbiałem dbać o swój wygląd, który był dla mnie naprawdę ważny.
- Jakbym nie wrócił do jutra to bardzo cię proszę. Powiedz mojej rodzinie, że zginąłem śmiercią bohaterską, a Tae żeby nie ruszał mojej limitowanej kolekcji alpak, bo chce je wziąć do grobu – powiedziałem niemal płaczliwym tonem do niewzruszonego Yoongiego – W ogóle cię nie interesuje, że idę w teren.
- Powodzenia.
Westchnąłem ciężko i opuściłem pomieszczenie, w którym znajdowały się nasze biurka. Każda grupa działająca w wydziale do walki z istotami nadnaturalnymi miała swoje biuro. Trzymaliśmy tam całą dokumentację dotyczącą prowadzonych spraw oraz różnorodną broń. Z każdym stworzeniem pochodzącym nie z tego uniwersum trzeba było sobie radzić na inny sposób. Na przykład takie wilkołaki można było ogarnąć za pomocą psich przekąsek obsypanych drobinkami srebra, albo ghule lekko podtruć mieszając padlinę ze świeżym mięsem.
CZYTASZ
Uwięziony (namjin)
FanfictionJin dostaje sprawę sprawdzenia opuszczonej fabryki. Czekający tam na niego przeciwnik nie jest spragniony wyłącznie krwi, ale czegoś więcej. Fanfiction! One shot! Źródło grafiki na okładce: pixabay.com/pl/