❤️🎁🌲🎁❤️

56 4 50
                                    

Niechętnie otworzyłaś powieki, na dźwięk budzika, którego zapomniałaś wyłączyć dzień wcześniej. Nie miałaś ochoty wstawać. Wolałaś przespać ten dzień i ten wieczór. 24 grudnia, Wigilia. No tak, wszyscy kochali Święta, już w listopadzie wybierając dekoracje i przygotowując menu na świąteczną kolację. Ty za to miałaś ochotę nie wstawać z łóżka. Zwłaszcza, że byłaś daleko od domu i Wigilię miałaś spędzić, oglądając serial na Netflixie, popijając do tego wino. Cóż, dzień jak co dzień. Ponownie otworzyłaś oczy i przetarłaś zaspane powieki. Postanowiłaś wstać, bo mimo wszystko dzień nie był winien twojemu złemu samopoczuciu. Pogoda jak na złość dopisywała – na niebie ani jednej chmurki, dość wysoka jak na tę porę roku temperatura – wszystko to zachęcało by iść na spacer. Jak postanowiłaś, tak zrobiłaś i po chwili miałaś na sobie buty i kurtkę. Szybko przejrzałaś się w lustrze, związując swoje kasztanowe włosy w wygodny kok i nakładając na twarz duże, ciemne okulary.

Tokio nie spało już od dawna. Ludzie biegali tam i z powrotem, gdyż 24 grudnia był dla nich normalnym pracującym dniem. Większość nie obchodziła Świąt, ale mimo to w każdej witrynie sklepowej znajdowały się bożonarodzeniowe dekoracje, bałwanki i udekorowane choinki. Sama nie wiedziałaś, gdy twoje nogi zaprowadziły cię w okolice lotniska. Lubiłaś tam przychodzić, obserwując lądujące samoloty. Poza tym plusem mieszkania w okolicy portu lotniczego, była wyjątkowo niska zabudowa bloków mieszkalnych. Nie lubiłaś wieżowców, które przytłaczały swym ogromem w centrum miasta.

Z dziwnym uczuciem spojrzałaś na stojące w oddali samoloty, przypominając sobie gdy pierwszy raz przybyłaś do Japonii. Nie chciałaś wspominać smutnych chwil i złamanego serca, dlatego wyjęłaś z kieszeni słuchawki i podłączyłaś je do telefonu, z zamiarem puszczenia sobie BTS. Oni zawsze poprawiali ci humor, ale jak na złość Spotify zaproponował ci świąteczną wersję Dynamite, na co zaśmiałaś się w duchu. Przeszłaś się jeszcze po okolicy, czując jak coraz bardziej burczy ci w brzuchu, postanowiłaś więc zrobić szybkie zakupy. Wrzucałaś bezmyślnie do koszyka produkty które wydawały ci się niezbędne – jajka, wielki słoik kimchi, kilka opakowań ramyonu, trzy butelki wina, kilo makaronu i składniki do niego (tak jakbyś miała nie wychodzić z domu przez najbliższy tydzień i jeść tylko spaghetti). Tuż przy kasie, w koszyku z promocjami zauważyłaś śmieszny sweter z wiewiórką w czapce Mikołaja. Uśmiechnęłaś się do siebie w duchu, bo przypominał ci Hobiego, więc postanowiłaś go kupić, mimo że nienawidziłaś świątecznych swetrów.

Wróciłaś do domu, zastanawiając się co właściwie powinnaś robić. Dla ciebie był to dzień jak co dzień, ale mimo wszystko gdzieś w głębi serca pałętała się jakaś tęsknota. Sama nie wiedziałaś kiedy przyniosłaś z piwnicy starą choinkę i pudełko ozdób świątecznych, które zostawił poprzedni najemca mieszkania, a ty nie miałaś serca ich wyrzucić. Otwierając butelkę wina, w rytm Jingle Bells zaczęłaś ubierać drzewko, które z racji lat spędzonych w wilgotnej piwnicy, straciło nieco na wyglądzie. Nie poddawałaś się jednak i finalny efekt nie był najgorszy. Będąc w połowie wina i radośnie podśpiewując Last Christmas, wyjrzałaś za okno i to co zobaczyłaś wprawiło cię w niemałe zdziwienie. Padał śnieg! Ale nie kilka płatków przemieszanych z deszczem. Naprawdę sypało! I to bardzo! Cała ulica zrobiła się biała, a samochody przykryły wielkie czapy ze śniegu. Założyłaś swój uroczy sweter z wiewiórką i w rytm Dynamite wybiegłaś na dwór. Właśnie zmierzchało, a biały śnieg sypiący z nieba w ogromnej ilości, tworzył atmosferę niczym z teledysku. Pijąc wino prosto z butelki, rzuciłaś się w zaspę, robiąc aniołka.

- O kurwa! – krzyknęłaś po polsku, nikt jednak nie miał prawa cię zrozumieć – no to będę musiała iść po następne wino – syknęłaś, widząc butelkę leżącą do góry dnem w zaspie. Mimo to, zachichotałaś pod nosem, wpadając na świetny pomysł by zrobić bałwana. Z trudem wstałaś z zaspy i zaczęłaś formułować wielką śnieżną kulę, czując że śnieg naleciał ci do butów.

Christmas Story - One Shot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz