Porwanie

115 8 1
                                    


                                *    *   *

-Lucy...?
-LUCY!- krzyknął Natsu, gdy nieprzytomna dziewczyna osunęła się na ziemię. Spojrzał się w kierunku jej oprawcy, a w jego białych z wściekłości oczach pojawiła się  nienawiść i chęć zemsty.   
                                               
                                *   *   *

  Tego dnia w gildii było wyjątkowo cicho. Gray, Erza, Wendy i Carla wyszli na kilkudniową misję. Natsu, zły na przyjaciół że nie zabrali go ze sobą, siedział przy jednym ze stolików i wydawało by się że zaraz coś rozsadzi go od środka. Lucy podeszła do chłopaka i popatrzywszy się na niego, po chwili z niedowierzaniem podkręciła głową, a jej długie, proste włosy połaskotały ją po szyi.

-Natsu- zabrzmiał wyraźnie rozbawiony głos blondynki. Zaskoczony różowo włosy odwrócił się głową do dziewczyny, która nawet z dzielącego ich dystansu mogła odczuć jego niezadowolenie. Chłopak chwilę się na nią popatrzył, lecz parę sekund potem, odwrócił się w stronę stołu i znowu zajęty był przeklinaniem Graya i Erzy, którzy kazali zostać mu w gildii.

-Natsu- tym razem Lucy użyła bardziej stanowczego tonu, dlatego oczy Dragneela mimo wszystko się na nią skierowały.
-Oni poszli na tą misję sami nie bez powodu, wiesz?- w jej głosie wyraźnie było słychać rozbawienie. Chłopak słysząc ton wypowiedzi przyjaciółki, uznał że w tej chwili bardziej pożyteczne dla niego  będzie dalsze wyzywanie jego kompanów, więc blondynka po chwili z powrotem oglądała jego plecy. Dosłownie sekundę później poleciał do nich Happy.

Kot usadowił się na jego ramieniu i zaczął prowadzić z Natsu zażartą dyskusję, w której -o zgrozo- opowiedział się po stronie Erzy i Graya. Próbował utwierdzić chłopaka w przekonaniu że to iż został w gildii było winą tylko i wyłącznie jego lekkomyślności. Kot miał rację, ponieważ Salamander po ostatniej misji nabawił się obrażeń, których nie mogła uleczyć nawet magia Wendy.

Był cały w bandażach, a jego jedna ręka była uszkodzona za pomocą nieznanej magii jednego z ich przeciwników. Lucy popatrzyła na kłócących się przyjaciół z mieszanymi uczuciami. Dziewczyna czuła wyrzuty sumienia, ponieważ częściowo przez nią Dragneel skończył w takim stanie. Wiedziała że to ona zawiodła na ostatniej misji, lecz nikt nie chciał jej tego powiedzieć w prost, a już zwłaszcza sam poszkodowany.

-Lucyyyyyy!- nagle na ziemię przywrócił ją krzyk kota. Gdy się odwróciła poczuła ogromną chęć do śmiechu.
Happy chyba to zauważył, bo popatrzył się na dziewczynę z wyrzutem. Niestety ta nie potraktowała  tego poważnie przez jego namalowane, czarne wąsy. Była ciekawa skąd Natsu zdobył pisak i pomalował przyjaciela w tak krótkim czasie, ale wygląd kota działał na nią rozbawiająco do tego stopnia, że zamknęła oczy ze śmiechu. Dragneel wykorzystał sytuację i zaczął skradać się do tablicy z zadaniami, lecz gdy dziewczyna zobaczyła co chce zrobić chłopak, szybko wstała, złapała go za szalik i pociągnęła z powrotem do stolika.

-Co to to nie- powiedziała blondynka do zawiedzionego Salamandra. Był za ciężko ranny, aby wyjść na jakąkolwiek misję, a jak go dobrze znała, to wybrałby tą najcięższą.

  Gdy zaczęło się ściemniać, a cała gildia zaczęła pustoszeć, Lucy wygoniła Natsu i Happy'ego do domu.

-Ale Luuuuucy -zaczął marudzić kot- ja jeszcze nie dojadłem swojej rybki- lecz widząc jakim wzrokiem patrzy na niego dziewczyna, zrozumiał że nie było szans na chociażby dodatkowe kilka minut. Happy spojrzał się na Natsu, który od obrażeń i niewielkiej ilości snu poprzedniej nocy, zaczął ziewać. Kot westchnął. Dobrze wiedział że dla Lucy w tym momencie najbardziej liczyło się samopoczucie chłopaka, więc uznał że z dziewczyną nie opłacało się kłócić.

|Przez ból i cierpienie| NaLuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz