proloque;

145 9 3
                                    

Krople skapują. Czerwone i szkarłatne.
Kapią tak delikatnie i powoli.
Z gracją ześlizgują się na ciemną ziemię.

Nacięcie rośnie, z ust wydostaje się syk.

Jest okej. Jest okej. Jest okej. Jest okej.

Ciemne rzęsy spowijają pobladłą skórę, pozwalając przeciec przez ciężką barierę czerni, słonym łzom, spadającym na kolana, odzianym w jasne jeansy.

Otwiera oczy.

Jest okej. Jest okej. Jest okej. Jest okej.

Krew plamiąca ciemne drewno.
Szczęk zamku w drzwiach.
Kolejny syk, uciekający spomiędzy cienkich warg.

I paniczne poszukiwanie ręczników.

Wstaje na nogi przybierając najlepszy uśmiech. Naciąga rękawy. Chowa ręce za siebie.

- Jak ci minął dzień, skarbie?

______________________________

𝚊𝚞𝚝𝚑𝚘𝚛's note:

Cześć, witajcie w kolejnym ff. Mam ogromną nadzieję że wam się spodoba, bo bardzo się cieszę na tę książkę.

Podobieństwo do jakichkolwiek innych książek zupełnie przypadkowe, pomysł jest mój, autorski.

Miłego czytania, xx

❝ dead flowers on your arms ❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz