Wilczy Patron.

Rozdział 4. Zakład.

Po skończonej lekcji wyszliśmy z klasy. Poszliśmy na boisko. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.

-Ale jesteście żałośni. Jedna mała pomyłka i co?- Wtrąciła się blondynka stojąca z rudowłosą dziewczyną przy jednej z kolumn. Spojrzałam na nią z resztą.

-Daj spokój Chloé. To bardzo ciekawe.- Powiedział Nino.

-I co? Może ta Dupain-Cheng powie, że spotkała jakiegoś ninja?- Spytała się po czym zaśmiała się z rudowłosą dziewczyną. Wkurzyłam się to prawda. Na szczęście umiałam się hamować. Wstałam z ławki i podeszłam do niej.

-Taka mocna w słowach jesteś? Ciekawe co byś zrobiła gdyby ktoś ci się postawił?- Spytałam się krzyżując ręce na klatce piersiowej. Usłyszałam jak ktoś podchodzi do mnie.

-Kiyomi może lepiej jej nie prowokuj?- Powiedziała Marinette łapiąc mnie za ramię. Spojrzałam na nią.

-Poradzę sobie kuzynko.- Powiedziałam z uśmiechem. Spojrzałam ponownie na blondynkę. Patrzyła na mnie wkurzona.

-Niech ja powiem swojemu tatusiowi o tym. Pewnie od razu zostaniesz zmuszona do wyjazdu z Paryżu.- Powiedziała patrząc na mnie. Jej słowa były bardzo irytujące. Zauważyłam jak Rose nie chcący nadepnęła na nogę Chloé.- Uważaj jak chodzisz! Wiesz ile te buty kosztowały?!- Krzyknęła Chloé. Zauważyłam jak piłka od koszykówki leci prosto na Mari. Szybko zrobiłam gwiazdę i stanęłam na jednej ręce. Kopnęłam piłkę tak mocno, że aż trafiłam do bramki. Stanęłam w normalnej pozycji i poprawiłam kurtkę. Podeszłam do Chloé.

-Masz ją przeprosić!- Krzyknęłam wściekła.

-Nie ma mowy.- Powiedziała Chloé.

-A może taki zakład? Ty i ja wybierzemy po jednej osobie które wybiorą czwórkę jurorów. Osoby które wybierzemy to wybiorą konkurencje. Co ty na to?- Spytałam na co ta spojrzała wkurzona.

-A jaka jest wygrana?- Spytała się.

-Materialistka.- Pomyślałam.- Jeśli ja wygram przeprosisz całą klasę na oczach nauczycielki i dyrektora, a jeśli ty wygrasz będę ci służyła 3 dni.- Powiedziałam patrząc na nią.

-Hmm... Stoi.- Powiedziała Chloé.