Było późne, wiosenne popołudnie, kiedy wraz z moim chłopakiem przechadzałem się po parku nad rzeką. Kochałem chodzić z nim na spacery. Był to jeden z tych momentów, w których wystarczyło nam nasze towarzystwo, by świetnie się bawić nawet bez rozmawiania. Po prostu ja, on i otaczającą nas przyroda. Włóczyliśmy się bez celu, a przynajmniej tak mi się wydawało do momentu, w którym doszliśmy do białej altanki ukrytej pośród drzew wiśni, kwitnących w pięknym różowym kolorze.
Podczas całej naszej wycieczki trzymaliśmy się za ręce, nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia przechodniów. Dopiero teraz rozłączyliśmy je, by móc w pełni nacieszyć się otaczającym nas pięknem kremowych kwiatów.
- Czuję się jak w raju. - wyszeptałem do siebie, po czym dotknąłem jednej z gałęzi, przez co na ziemię spadło kilka pąków. Podniosłem jeden z większych i wsunąłem go za ucho. Wziąłem głęboki oddech, ciesząc moje zmysły wiosennymi zapachami. Podziwianie piękna natury tak bardzo mnie wciągnęło, że kompletnie przestałem się przejmować bożym światem i nie zauważyłem, że zaczyna się już ściemniać.
Od tej pory park zaczęły oświetlać pojedyncze lampy zaprojektowane w wiktoriańskim stylu, które dodawały jeszcze większego uroku całemu miejscu.
- Baekhyunnie, choć już do mnie. -usłyszałem swojego chłopaka i odwróciłem się do niego. Stał w altance, opierając się o jej barierkę. Miał na sobie białą marynarkę i kremową koszulę, która w połączeniu ze spodniami w jasnym odcieniu wyglądała idealnie. Uśmiechnąłem się do niego i powoli podszedłem w jego stronę. Jak tylko znalazłem się obok złapał mnie w pasie przyciągając do romantycznego pocałunku. Jak na osobę o jego budowie i wzroście był nad wyraz delikatny. Stanąłem na palcach, opierając się o jego klatkę piersiową i zarzuciłem dłonie na jego barki, łącząc je na karku, by przyciągnąć go bliżej mnie. Czułem jak chłopak uśmiecha się poprzez pocałunek, a po chwili oplótł swoje ręce wokół mojej talii.
Nasze wargi poruszały się w idealnej harmonii, a języki leniwie pieściły się nawzajem, łącząc w idealną całość. Odsunął się ode mnie, na koniec muskając policzek wargami
- Wiesz, że tutaj po raz pierwszy cię zobaczyłem? –wyszeptał mi do ucha, ciągle trzymając mnie w ramionach.
- Opowiedz mi o tym. - odpowiedziałem czując się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jego smukłe palce powoli gładziły moje plecy, dodatkowo mnie relaksując.
- Było to niecałe trzy lata temu. Stałem dokładnie w tym samym miejscu co my teraz i czytałem książkę. Nagle z lektury wyrwał mnie najpiękniejszy śmiech, jaki kiedykolwiek słyszałem. Gdy podniosłem wzrok, ujrzałem ciebie. Chodziłeś pośród kwiatów wiśni uśmiechając się do wszystkich motylów, które nie bojąc się ciebie, podlatywały blisko, chcąc się z tobą przywitać. Nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Wpatrywałem się w ciebie jak zahipnotyzowany. I po pewnym czasie... ty odwróciłeś się do mnie. Mimo swojego zmieszania, uśmiechnąłeś się do mnie tak pięknie, jak tylko potrafiłeś, po czym pomachałeś mi na przywitanie, nie zważając na to, że byłem dla ciebie kompletnie obcym człowiekiem. Tak właśnie się poznaliśmy. - skończył historię, westchnąwszy z zadowoleniem.
- To było takie piękne - powiedziałem i odsunąłem go trochę od siebie, by móc na niego spojrzeć - Kocham cię. Kocham cię za to, że miałeś wtedy na tyle dużo odwagi, by nie uciec od takiego dziwaka jak ja. - zaśmiał się cicho, po czym złączył nasze dłonie.
- Nie byłeś, nie jesteś i nigdy nie będziesz dziwakiem. Jesteś najsłodszą i najukochańszą osobą, która kiedykolwiek chodziła po tym świecie i zamierzam udowadniać ci to każdego dnia. Na przykład teraz. -dodał, po czym puścił moje ręce i uklęknął na jedno kolano, wyciągając z tylnej kieszeni malutkie pudełeczko
- Chanyeol, co ty... – nie zdążyłem dokończyć, gdy jego niski, ciepły głos przerwał mi, kompletnie mnie zaskakując.
- Byun Baekhyunie, czy uczynisz mi ten zaszczyt i staniesz się moim na zawsze? - złapałem się za usta, nie będąc w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Poczułem jak po moich policzkach popłynęły łzy radości. Mój chłopak właśnie mi się oświadczał. Czekał na moją odpowiedź, stresując się, mimo że od samego początku znał moją odpowiedź. Nie będąc w stanie mówić, pokiwałem głową wyrażając swoją zgodę. Z ulgą oraz szerokim uśmiechem na twarzy wyciągnął złoty pierścionek z opakowania i założył go na palec serdeczny mojej prawej dłoni. Powoli odsunął moja druga rękę z twarzy, wytarł moje łzy i złożył na ustach kolejny już pocałunek, przepełniony nieopisanym przez żadnego człowieka szczęściem oraz miłością, jaką siebie darzyliśmy.
/Annaraya ♥