Polecam puścić sobie tę piosenkę do epilogu♡
Każda historia ma swój początek, rozwinięcie i koniec. Wszystko się kiedyś kończy w dobry, bądź zły sposób. Tak, jak przyszedł finał historii mojej z Valonlea. Przeszłość pozostanie przeszłością. Prawda wyszła na jaw, poznałam mordercę i pozbyłam się fałszu. Pozbyłam się z mojego życia toksyczności, odcięłam od osób, które tylko mnie krzywdziły. Zachowałam obok siebie te, co mnie wspierały i były na dobre i złe. Nie oceniały, a rozumiały.
Dzięki Bermudowi, babci Anabelli, a nawet dzięki Valdemarowi, bo chcąc, nie chcąc, to on nas naprowadził na trop, poznałam przeszłość. Całą, która rozjaśniła mi umysł. Jednocześnie wprowadziła do mojego życia mrok, jakiego nadaremnie próbowałam się pozbyć. Poznałam upragnione odpowiedzi i na pozór wszystkiemu wcale nie czułam się dobrze. Ciążył na mnie wielki głaz w postaci krzywdzącej świadomości. Być może, gdyby mordercą był ktoś mi totalnie obcy, przeżyłabym to lżej.
– Tamtego dnia przed kasynem kłóciłem się zacięcie z Maite'em o to, by wreszcie wyznał ci prawdę albo na zawsze już dał ci spokój. Żyłaś w ciągłym kłamstwie, wcale nie znałaś swojego chłopaka, a ja nie mogłem już dłużej na to patrzeć. Powiedziałem mu, że jeśli on się nie zdecyduje na jedną z tych dwóch rzeczy, to ja powiem ci całą prawdę – Samuel zrobił krótką przerwę w mówieniu, by zaczerpnąć się głęboko powietrzem. – Wtedy mnie uderzył. Ja mu oddałem i tak zaczęliśmy się bić. Przez niefortunny wypadek Maite uderzył głową o kamień. Spanikowałem, więc zostawiłem go w rękach mafii. To oni wywieźli go do lasu i tam zakopali. Ja nie potrafiłem tego zrobić. Stchórzyłem. Ale gdyby nie ja, oni i tak by go zabili. Maite wcale nie spłacił długu. Pieniądze, które pożyczył od brata, przegrał w kasynie. Był cholernym hazardzistą. A ja... Wystraszony przybiegłem do wujka, ale on kazał mi się do niczego nie przyznawać. Powiedział, że mam siedzieć cicho, uporządkować się i wkrótce wyjechać z Valonlea. To on namówił tatę na wyjazd z Valonlea. Ale ja naprawdę tego nie chciałem.
Chodziłam w tę i we w tę po pokoju, zaciskając mocno dłonie w pięści. Wewnątrz mnie rozsadzało. Prawda mnie tłamsiła, ten koszmar sponiewierał i robił mi wielki mętlik w głowie.
Mój rodzony brat był mordercą. Paskudnym potworem prześladującym mnie w koszmarach. Wiele razy śniłam o tym zdarzeniu, wyobrażałam sobie, jak ktoś morduje Maite'a. Widziałam moją największą zmorę, to coś, co zabiło mojego chłopaka. Lecz nigdy nie zdołałam dostrzec twarzy, w końcu morderca był mi wtedy nieznany. A teraz miałam przed sobą twarz zbrodniarza i miałam świadomość, że będzie mnie ona katować w snach. W pełnej okazałości. To było zabijające.
Nawet jeśli był to wypadek, w co nawet nie wiedziałam, czy wierzyć. Czy wierzyć w jego durne wytłumaczenia... W końcu już mu nie ufałam. Nie mogłam ufać komuś, kto dopuścił się takiego przestępstwa. I nic nie mogło go usprawiedliwić. Bo nawet jeśli... Nawet jeśli był to niefortunny wypadek, to Samuel nie zrobił nic. Nie przyznał, zatajał prawdę przez dwa lata, złudnie wierząc, że to mu się uda. Był winny. I to on był winny rozpadu mojego życia, które starałam się ułożyć. To on poróżnił mnie z pewną osobą. To on zepsuł to wszystko.
O ironio... jednocześnie gdyby nie Samuel, nigdy bym nie poznała jego.
Nie dochodziło do mnie również to, że wujek wszystko wiedział. Od zasranego początku znał szczegóły i tylko udawał przed swoimi kolegami z policji, że nie ma o niczym pojęcia. Bez celu szukał, pewnie jeszcze naprowadzając sprawę na nieodpowiedni trop, by nie wkopać swojego ukochanego bratanka. Och, do diabła, był zły. Piekielnie zły, tuszując takie informacje. Kłamał przez cały czas! A to do mnie miał pretensję, co robiłam teraz ze swoim życiem. Już rozumiałam, dlaczego podzielał niechęć Samu co do mojego powrotu do Valonlea. Bo prawda mogła wyjść na jaw.
CZYTASZ
DIMNESS I
Azione❝Byliśmy potępieni wśród śmiertelników, igrając z piekłem, jakbyśmy byli nieśmiertelni❞ Powrót na stare śmieci, ku źródłu najmroczniejszych wspomnień, nie był zamiarem młodej Gabrieli Barker, która swoją przeszłość zakopała w najgłębszym zakamarku u...