Cokolwiek Jack miał Karolinie do zarzucenia, nie mieścił jej się w głowie fakt wykorzystania kontaktu z przyjaciółmi przeciwko niej. Tego nie spodziewała się po nikim i to był dla niej cios, dużo poniżej pasa. Od ostatniej wiadomości od niego, minęło kilka tygodni i za oknami widać było cudownie budzący się do życia, wiosenny świat. Pąki kwiatów pojawiały się coraz częściej na drzewach i krzewach, liście rozwijały się i odwracały ku słońcu. Wszystko dookoła chłonęło życiodajne i ciepłe promienie. Coraz więcej ludzi wychodziło na spacer i tankowało tak niezbędną odporności witaminę D. Wiosna zawsze kojarzyła się z optymizmem i pozytywnym spojrzeniem w przyszłość. Niosła nadzieję na to co nowe i oczekiwane. Karolina starała się nie wracać do historii z Jackiem i zmieniała całkowicie temat, kiedy tylko się pojawiał w rozmowie. Nie chciała ranić Bartka i nie powtórzyła mu treści ostatniego maila chłopaka, chociaż czuła, że wiele się domyślał, odkąd powiedziała mu, że Jack sięgnął po argumenty, których ona nie jest w stanie zapomnieć. Wiedział co może ją najbardziej zaboleć. Przyjaciele byli jej nienaruszalną granicą.
Nawet wtedy, kiedy przyszła do niej Joan, rozmawiała z nią tylko o codzienności, nie chcąc słuchać czegokolwiek co dotyczyło jej brata. Teraz żałowała szczerości, z jaką napisała do niego list, bowiem nie zasłużył na taką otwartość.
- Może przyszłabyś do nas na obiad? – zapytała Jo.
- Nie, dziękuję. Przepraszam Cię Jo, ale ja nie potrafię udawać, że wszystko jest dobrze i nie będę się czuła komfortowo w Waszym towarzystwie. Chcę być w porządku i nie zamierzam na nikim wywierać presji a nie bardzo wyobrażam sobie jak mogłaby wyglądać rozmowa przy stole kiedy nie mogłoby pojawić się ani jego imię. Ja nie jestem gotowa przejść z tym wszystkim do porządku dziennego. – spojrzała na nią i dostrzegła smutek na jej twarzy. – Jeśli masz ochotę poplotkować, spotkać się na zakupy, pospacerować, możesz na mnie liczyć, ale musisz mi obiecać, że nie będziesz nawiązywała do Jacka. Wystarcza mi to, co pojawia się na jego temat w Internecie. Nie jestem w stanie zupełnie odciąć się od informacji o nim bo one wszędzie się wyświetlają. Z tym jakoś daję radę, ale niczego więcej nie jestem w stanie przyjąć na klatę.
- Rozumiem Cię i nie dziwię się. Ciągle jest z nim Ann i czerpie wielkie korzyści z tego, że o niej piszą. – zareagowała natychmiast Joan, tonem pełnym pretensji i zniesmaczenia. – Jej wartość reklamowa wzrosła dzięki temu dwukrotnie. – prychnęła.
- Ani słowa więcej. – Karolina odcięła się od dalszych wiadomości. – Naprawdę Jo. Trudno mi to przetrawiać, a ja mam gro swoich problemów, z którymi muszę się zmierzyć.
- Dlatego chodzisz do ginekologa? – zapytała, a Karo spięła się, tak bardzo, że było to aż widoczne.
- Jo, sama jesteś kobietą i wiesz, że czasem trzeba pójść i sprawdzić czy wszystko jest w porządku. – wyjaśniła natychmiast, dbając o to, aby jej głos brzmiał beztrosko i jak najbardziej naturalnie.
- Sophia widziała Cię jak wychodziłaś z gabinetu. Chodzi do tego samego lekarza. To bardzo dobry specjalista. Sama też chodzę do tej kliniki. – wytłumaczyła natychmiast. – Nie musisz nic więcej mówić. Nie chciałam być wścibska. Samo ze mnie wyszło. – mówiła dalej, a Karolina tylko się uśmiechnęła.
- Cieszę się, że Cię poznałam i naprawdę liczę na wspólne zakupy. Wiesz, gdzie można dorwać naprawdę wyjątkowe egzemplarze.– powiedziała wesoło.
- Dobrze mi to słyszeć. – przytuliła ją delikatnie. – Zdzwonimy się? – dopytała, jakby chciała się upewnić, że pomimo smutków, jakie spowodował Jack, Karolina nie odetnie się i od niej.

CZYTASZ
Niemożliwe staje się możliwe
RomanceŻycie potrafi nas zaskoczyć - najczęściej wtedy, kiedy się tego najmniej spodziewamy. Karolina prowadzi spokojne życie, wypełnione pracą, która stała się sposobem na zapomnienie o historii, która zmieniła w niej wiele. Stara się ułożyć życie po nowe...