7

12.4K 546 166
                                    

Błąkałem się po korytarzach, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca.

Pan pozwolił mi się przemieszczać po wszystkich pokojach bez ograniczeń.

To kolejna rzecz, która nie zgadza się z moim szkoleniem, ale cóż...

Nie mogę się kłócić.

Aczkolwiek funkcjonowanie przy takich okolicznościach jest znacznie trudniejsze.

Pan nie wyznaczył mi zasad, których miałbym się trzymać. Do tego główne zasady, jakich uczono mnie na szkoleniu, są przez samego pana dla mnie naginane.

Nie wiem czego mam się trzymać i co może mnie pogrążyć. Kiedy o tym myślę, powstaje mi mętlik w głowie i wszystko mi się miesza.

Chyba wolał bym, nawet znaleźć się u pana, który miałby ostre zasady i bez zahamowań by mnie karał, niż kiedy nie wiem kompletnie nic.

Na mojej drodze spotkałem Annę polerującą jakieś świeczniki.

- Dzień dobry - powiedziałem cicho, podchodząc do niej - co robisz?

- Cześć młody. Co miesiąc mam za zadanie czyścić wszystkie obrazy i dodatki, a także polerować srebra. To ciężka robota. Pewnie zejdzie mi do późnej nocy. - wytarła niewidzialny pot z czoła i wróciła do pracy.

- Czy...czy mogę ci pomóc? - zapytałem.

- Wiesz...to raczej moje obowiązki i nie jestem do tego przekonana...

- Proszę, będę naprawdę dokładny i na pewno nie sprawię ci problemów.

- No dobrze, dobrze. Tylko weź rękawiczki i możesz brać się so pracy.

Trenerzy szkolili nas do różnych sytuacji. Często rola niewolnika przeradza się w służącą ogrodnika, a nawet kelnera lub nie często kierowcę

Dostałem małą miotełkę do kurzy, a także ściereczkę ze specyfikiem.

Zacząłem po kolei czyścić obrazy na korytarzach. Zaczynając od miotełki, po wycieranie ram, a następnie szafeczek które stały od czasu do czasu na korytarzach.

Pracy był ogrom, ale w końcu nam się udało. Następnie została nam praca nad srebrem.

Anna powiedziała, że zrobi to sama a ja, jeśli chcę, to mogę zwinąć dywany.

Czułem się naprawdę wykończony, ale nie powiem jej przecież o tym. Powoli zwijałem dywany i powoli z bólem pleców i ramion stawiałem je koło bocznych drzwi wyjściowych.

To mi trochę zajęło, ale dotarłem w końcu prawie do końca. Zwinąłem przedostatni dywan i z jękiem wysiłku podniosłem go jednak, po obróceniu się puściłem dywan, a z buzi wyrwał mi się krzyk.

- Co tutaj robisz?- zapytał Wiliam spod przymrużonych powiek.

- Ja- ja chciałem pomóc i-i ja tylko.- nie potrafiłem się wysłowić.

- Ale to nie twoja praca. Czy ja ci kazałem coś robić? Szczególnie coś ciężkiego, przy czym się tak męczyć?

- Nie- opuściłem głowę w dół, pokazując skruchę. Znowu zrobiłem coś źle, co nie spodobało się panu. Jestem beznadziejny.

- Aniu! Dokończysz zwijanie dywanów za Kubę! Jeśli ci się za długo zejdzie, to dokończysz jutro.

Pan złapał mnie za rękę i gdzieś pociągnął, zostawiając zwinięty dywan na środku korytarza.

Co dziwne pociągnął mnie do składzika przy drzwiach wyjściowych. Otworzył szafę, po czym coś z niej wyjął. Następnie w drodze do zamkniętego saloniku zagarnął zmiotkę do kurzu, a kiedy już byliśmy w środku, zamknął za nami drzwi.

- Załóż to - podał mi rzecz wyciągniętą z szafy, która okazała się małym strojem pokojówki. Od stroju Anny różnił się tym, że była strasznie krótka. - Skoro chciałeś nią być, to ci w tym pomogę.

Spojrzałem na jego twarz, która nie wyrażała żadnej głównej emocji, po czym zabrałem strój z jego rąk.

Jestem Twój//YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz