Rozdział 2

23 2 1
                                    



Jest olbrzymem. Jest przystojny. Ma duże dłonie. George go nienawidzi. Ładnie się uśmiecha. Będzie cię dotykać.

Sebastian  wąskimi korytarzami zamku proawdzi nas do swojego pokoju. Nigdy nie będę myśleć o nim jako o NASZYM pokoju. Po drodzę pokazał mi tolalty, stołówkę, i machnięciem ręki wskazał korytarz, którym dostane się na wykłady.  Mam nadzieje, że nie zbywa tak samo nauki.

Wiem jak ma na imię, ponieważ codziennie czytałam głupi list z nim w roli głównej.

Kwitnąca Emmo Shea Olander,

Zostałaś wybrana na Partnerkę Sebastiana Nicholasa Sinby podczas przyszłej zimowej Kolekcji w Rumuni w Vichy. Rada po długich obradach zadecydowała, iż Twoje przysięgi podopieczności wobec Georga Geberta Willema nie są już wiążące, a samo ich zawarcie było na pograniczu prawa.  Mimo niepełnoletności Rada nie widzi przeciwskazań do pełnego pasowania. Stawisz się w południe pierwszego dnia października w zamku Vichy i złożysz przysięgę, do tego dnia masz dbać o swoją kondycję i zdrowie. Aby ułatwić ci to zadanie Twoja aplikacja na jesienią Kolekcje została odrzucona. Będziesz miała więcej czasu na przygotowanie się do testów.

Gratulujemy

R.K.

   Owszem miałam więcej czasu. Tylko większości wykorzystałam go na krzyczenie i wyżywanie się na różnych przedmiotach. Podczas reszty ćwiczyłam, starałam się go jednak nie zmarnować. W końcu tym razem będe uczestniczyć we wszystkich próbach. Czas płynął, a moja złość rosła. Liczyłam kolejne dni z grymasem na twarzy.

Pod koniec wakacji nienawiść zamieniła się w otłumiający strach. Zdałam sobie sprawę, że tym razem nie będę składać pół przysięgi. Tym razem on będzie bezkarnie mógł robić co ze mną zechce. Nie tak jak George, który nawet nie dzielił ze mną pokoju.

Chłopak przystaje przed ciemnymi drewnianymi drzwiami. Wszytko tutaj jest zimne i mroczne. Zdecydowani jest to najciemniejsza szkoła w jakiej byłam. Odwraca się i przez chwile patrzy na mnie. Jego wzrok jest niemal tak samo elektryzujący jak dotyk.

- To tutaj- mówi i wyjmuje srebrny klucz.

 -Postaram się załatwić ci oddzielny, ale jak na razie będziemy musieli się dogadać- Świetnie. Będę latać za nim aby otworzył mi drzwi. Wkłada go za pierwszym razem w zamek i pare razy przekręca. Próbuje zapamiętać w odległość pokoju od ostatniego zakrętu. Przy okazji rozglądam się po korytarzu. Lewe skrzydło zamku jest utytułowane na skale, kwatery mieszczą się w dolnych korytarzach. Jego pokój jest po prawej stronie, czyli nie ma dostępu do naturalnego światła. Będę żyć w kaplicy.

Wyjmuje kluczyk i zamaszyście otwiera drzwi. Po czym staje w progu i patrzy na mnie. Czeka, aż wejdę do środka jako pierwsza.

Lekkie światło rzucane z lamp oświetla kawałek wnętrza, nic po za tym. Niepewnie wchodzę dalej. Nie muszę przyzwyczajać się do mroku, ponieważ Sebastian jednym kliknięciem włącza oświetlenie na suficie. Przystaje po środku pomieszczenia. Po mojej lewej stoi spore łóżko, obok niego mieszą się dwie komody na ubrania oraz niewielkie lustro. Pokój jest średniej wielkości. Meble są wykonane z ciemnego drewna, wszelkie materiały mają barwę szarości, a ścinany... Tak, będę mieszkać w grobowcu. Ściana na wprost wejścia jest czarną skałą, ciągnącą się przez cały pokój. Farba na cegłach jest dopasowana do jej koloru. Odkręcam się skanując pokój. Tuż przy wejściu zauważam skrytą szafę. Dalej na ścianie wisi obraz ośnieżonych gór. Prycham wewnętrznie. Rozumiem, że ma ono zastąpić brak okien. Na przeciwko łóżka znajdują się drzwi zapewne do toalety.

-I jak ci się podoba jaskinia ?- Szczerze nawet o nim przez chwile zapomniałam. Nie jestem tak zestresowana jak wcześniej. On jest tylko miły, nic ci nie robi, nic ci nie zrobi.

-Urocza- Odpowiadam sarkastycznym tonem. - Wiedziałem, że ci się spodoba- Odwracam się do niego przodem. Chłopak zamknął drzwi i opiera się o framugę. Nawet lekko wygięty jest prawie wysokości drzwi, cud że nie zahacza o nie, kiedy przez nie przechodzi.- Czy inni również żyją bez okien?- Pytam i po raz kolejny tego dnia mu się przyglądam. Nie jest patykiem, ma wystarczająco ilość mięśni abym mogła go nazwać atletą w mundurze. Ma ciemne włosy, niemal czarne i twarz aktora. Staram się jej nie przyglądać. Wystarczająco widziałam na placu. Na samo wspomnienie dostaje wypieków.

-Ci z prawej strony korytarza tak- Nigdy się z tym nie spotkałam. To jest nie ludzkie.Jak można kazać komukolwiek żyć bez okien, bez świeżego powietrza, bez widoku.Chyba moją konsternację widać na twarzy, bo Sebastian odrazu mi to wyjaśnia.

- Całe dnie spędzamy w klasach, na dworze lub w wspólnych pokojach, rzadko siedzimy u siebie- To dodało mi trochę otuchy, tym mniej będę spędzać z nim czasu sam na sam, tym lepiej.

-Ale i tak nadal nie rozumiem jak mogłeś zrezygnować z naturalnego światła i świeżego powietrza- Chłopak z uśmiechem na twarzy podchodzi do mnie i wystawia rękę. Chce abym mu ją podała, wacham się, ostatnio źle się to skończyło. Nie patrzy na mnie jakby chciał mi zrobić krzywdę. Raczej w jego oczach czają się ogniki zabawy i radości. Może robie duży błąd i będę tego później żałować, ale decyduje się mu zaufać. Ulegam i chwytam jego palce. Po jego twarzy przebiega ulga.

 Czuje pod skórą malutkie igiełki, ciepło rozchodzi się po mojej dłoni. On wydaje się ich nie odczuwać, i tylko lekko zaciska swój uścisk. Prowadzi mnie pod skałę, nie wiem co on chce mi w ten sposób przekazać. Kamień go uspokaja? Chłodzi? Jest jakiś magiczny? Przecież to jest niedorzeczne. Zatrzymuje się i przykłada moją rękę do granitu. Na początku nic się nie dzieje, nadal czuje jego dotyk, potem dopiero ciepło mnie opuszcza i ze zdziwienia marszczę czoło.

- Niesamowite prawda?- Po mojej skórze przepływa delikatny ruch powietrza. Musze zadrzeć głowę aby spojrzeć mu w twarz. Stoi tuż przy mnie, z zainteresowaniem obserwuję moją reakcje. - Jak to jest możliwe?

-Popatrz na dół- Robie to co mówi, - Widzisz te małe otwory?- Musze wytężyć wzrok, zauważam je, są dobrze schowane między szczelinami skały- Działają jak wentylacja, są wywiercone do najbliższych kanałów cyrkulacyjnych, które pozwalają na ciągły przewiew powietrza - Intrygujące, musze poczytać historie budowy tego miejsca.

Przyjemne strugi gazu zachęcają do dalszej zabawy dotykiem po skale. Pozwalam sobie na to. Taka mała rzecz sprawia, że kompletnie nie obchodzi mnie kto przy mnie stoi. Sebastian nie trzyma już mojej dłoni i sam przesuwa palcami po szorstkiej fakturze. Oboje na chwile się zamyślamy. Stoimy przy sobie w bezpiecznej ciszy.

-Chce abyś wiedziała, że nigdy nie sprawie ci bólu- Zaskoczona odwracam się do niego.- Słyszałem o rzeczach które wydarzają się między testami,- Urywa i przełyka silne.-Ale ja taki nie jestem. - Chce mu wierzyć, bardzo ale George kazał mi nikomu nie ufać. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć.

-Ja, nie spodziewałam się tego. - Mówię patrząc nieśmiało na jego twarz. Wydaje się nie być na mnie zły. Kontynuuje.

- Boisz się mnie, a ja przecież nic ci nie zrobiłem, wzdragasz się na mój dotyk, płaczesz podczas ceremonii... Jesteśmy w tym razem. Nie możesz uciekać ode mnie. Nie możesz płakać jak nic cię nie boli.Będę starać się jak najlepiej potrafię abyś czuła się komfortowo, ale nie zapominaj, że nie robie tego tylko dla ciebie.- Każde jego słowo odbija mi się w uszach. Obiecuje nie sprawiać mi bólu, ale nic nie mówi co według niego miało mi go sprawiać. Błagam aby nie był zwyrolem.

Nawiązuje z nim kontakt wzrokowy.

Nadal jest wielki, nadal góruje nade mną, ale nie wydaje się być już taki straszny. Mogłam trafić gorzej. Gdyby był naprawdę zły to już od dawna bym płakała w poduszkę.

Patrzy na mnie z delikatnością. Jakby obawiał się jak zareaguje na jego słowa. Robię coś totalnie głupiego, ale jest to jedyne co mi pozostało.

- Wierzę ci-  Mówię i delikatnie go przytulam.

Zimowa KolekcjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz