"Przypadkowa znajomość czasami staje się miłością na całe życie.
Niekiedy nawet przypadkowe spotkanie może sprawić, że dotychczasowe życie zupełnie się zmieni..."
Jakże piękna pora roku, zima. Od dawna znienawidzona pora roku, w której pomimo zimna trzeba się męczyć jeszcze z masą błota. Od dawna marzę by na święta spadło choć dwa centymetry śniegu. Bo to co pojawia się co roku, jest wręcz komiczne. Na dworze widać istnie świąteczną pogodę. Całkowicie inaczej jak powinno być. W sumie z moimi świętami tak samo. Smutne, samotne, pozbawione świąteczne atmosfery. Ale czego się spodziewać po samotnym mężczyźnie. Tak ja Adrien Agreste student trzeciego roku prawa na Paryski Uniwersytecie w Sorbonie, na który dostałem się dzięki swoje ciężkiej pracy, święta spędzam sam. Bo zamiast wrócić do domu na święta, który po wielu przeprowadzkach znajduje się w Hiszpanii, ja święta spędzam sam. Jako że sam pracuje i jest zaradny i przeznaczam swoje pieniądze w odpowiedni sposób, to niestety nie mam odpowiednio sporo pieniędzy by, przeznaczyć je na bilet. Mógłbym wziąć od rodziców, ale jestem samodzielny i sam sobie radzę.
Z lekko bolącym lewym przedramieniem opuściłem właśnie, sale pobrań krwi i skierowałem się do poczekalni by odebrać czekolady, które mają uzupełnić ubytek energetyczny. Jako że jestem honorowym dawcą krwi dość często oddaje krew dlatego, jestem znany w szpitalu i nie potrzeba mi powtarzać jak zachować się po oddaniu krwi. Siedzę na krześle w poczekalni jedząc czekoladkę i odpoczywają a żeby zająć jakoś ten czas czekania, rozglądam się po poczekalni. Jako że jest po godzinie szesnastej w wigilię nie ma tu dużo osób. Oprócz mnie są jeszcze dwie osoby i pielęgniarki. Wcześniej przed mną były dwie dziewczyny. Cóż jak że spędzam święta sam to dlaczego, nie w pożyteczny sposób tak jak właśnie oddanie krwi?
Cały ten odpoczynek zajął mi pół godziny. Ale czując się lepiej wstałem, podążyłem do wieszaka, na którym znajdował się mój płaszcz oraz czapka i szali. Kiedy ubrany i gotowy na zetkniecie się z istnie zimowa pogodą, po wcześniejszym pożegnaniem się z pielęgniarkami, ruszyłem w stronę wyjścia. Na dworze stojąc pod zadaszeniem szpitala odetchnąłem głęboko, świeżym powietrzem i po chwili poczułem na swoim nosie króle deszczu. Idealnie, zima, święta a tu deszcz, o ironio.-Ha. Ciekaw gdzie musiałbym pojechać żeby zobaczyć śnieg na święta. Może na Syberię? - Mówiłem sam do siebie schodząc powoli po śliskich od deszcz chodach. - Jeszcze tam mnie nie było. Pff... Przy minus kurde pięćdziesięciu stopniach. Jeszcze czego. - Mruknąłem do siebie pokonując ostatni schodek i stając na czymś.
-Huh? A co to jest? - mruknąłem schylają się do uf rzeczy, którą okazał się czarny damski portfel z wyhaftowaną z jednej strony czerwona różą.
"Ktoś musiał zgubić. Pójdę zaniosę do recepcji to, później oddadzą". Pomyślałem odwracając się w kierunku drzwi. "Ale w sumie jeżeli, go tam zaniosę to oddadzą go dopiero po świętach, a do tego czasu nic nie będzie mogła zrobić bez dokumentów. A znając życie jak się zorientuje to będzie blokować wszystkie karty i wyrabiać nowe dokumenty, co również trochę potrawa. Sam pamiętam, że tak miałem jak sam zgubiłem portfel ze wszystkimi dokumentami." Ehh... Ja i to moja chęć pomagania. Ale w sumie i tak nie mam nic innego do roboty, to mogę do zawieźć. Jak zaplanowałem tak też muszę zrobić. Z portfelem w ręku skierowałem się na parking do mojego auta.
(bmw manhart mh8 800)