Przyciągam dziewczynę do siebie i wtulam w jej ciało. Słyszę ten cholerny budzik ale nie chce mi się wstać by go wyłączyć. Słyszę jak dziewczyna przeklina co wywołuje mój śmiech. Robi to rzadko i ciągle mnie poprawia bym sam powstrzymywał epitety przy Ashu. Kiedy w końcu natarczywy dźwięk cichnie zamykam oczy by znów zasnąć jednak nie jest mi to dane bo ktoś na mnie wskakuje.
-Ash. - jęczę i chwytam malucha by nie skoczył przez przypadek na Izi. Przez ostatni miesiąc wszystko idzie nadzwyczaj dobrze. Ciągle monitorujemy stan dziecka i jak na razie nic się nie dzieje. Wszystkie jej wyniki są bardzo dobre. Rozmawiałem z doktor Wild o moich podejrzeniach i sama podziela moją opinię. Nie ma żadnego medycznego wyjaśnienia poronień Izi.
-Dlaczego wstałeś tak wcześnie? - pytam malucha gdy ten wciska się pomiędzy nas.
-Dziś jadziemy do babci Viv. - oznajmia mi a ja zaskoczony unoszę powieki.
-Jak to?
-Ma urodziny i z Izi kupiliśmy jej prezent. - tłumaczy. Jak zwykle coś przegapiłem więc patrzę błagalnie na rudą by mi wybaczyła, że o tym zapomniałem. Dziś mam ważne spotkanie i nie mogę go przełożyć. Coraz częściej mam ochotę wszystko rzucić i zrobić sobie urlop. Codziennie omija mnie coś związanego z synem a nawet ciążowe humorki Izi.
-Jakbyście poczekali to wrócę pojadę z wami gdy wrócę z pracy.
-Gdybym miała choć odrobinę więcej siły to bym się z tobą o to pokłóciła. - Izi zaspanym głosem mamrocze w poduszkę. Nie dziwię się jej bo od tygodnia ciągle wymiotuje. W jej żołądku nic się nie utrzymuje na dłużej i jest przez to cholernie zmarnowana.
-Maleńka postaram się pozamykać tak sprawy, żebyśmy mogli pojechać razem. - mówię błagalnie.
-Jak nie wrócisz do trzeciej to sami pojedziemy. - Ziewa i chce się podnieść lecz jej na to nie pozwalam.
-Wiesz jak bardzo Cię kocham. - mruczę do jej ucha jednak nie dane jest mi ją pocałować przez Asha.
-Ja was bardziej kocham. - maluch małymi rączkami przyciąga nas oboje do siebie. Nasze czułości są przerwane przez telefon i mam ochotę udusić osobę, która dzwoni z samego rana. Sięgam po aparat na szafkę nocną.
-Co tam Mert. - mówię wkurwiony.
-Sebastian wrócił. - siadam na łóżku na te nowiny.
-Jak kurwa wrócił. - wcześniej przyjaźniłem się z nim ale od kiedy zostawił Felin po wypadku miałem ochotę go zatłuc. Przez niego jej stan się pogorszył i załamała się kompletnie.
-Dostałem wiadomość w nocy i z rana sprawdziłem. Jest w San Fransisco, hotel Plaza.
-Dzięki Mert. - czego on do kurwy chce. Przez trzy lata siedział na dupie i nie wyściubiał nosa ze swojej nory do takiego stopnia, że nie mogłem go znaleźć.
Zrywam się z łóżka i w pośpiechu ubieram. Przez chwilę zastanawiam się czy poinformować moją siostrę o tym. Niedawno wyszła z kliniki i jak na razie terapia przynosi skutki. Ostatnio wspomniała, że chce wrócić do pracy co mnie niezmiernie cieszy.
-Max stało się coś? - zerkam przez ramię na zmartwioną Izi i daję sobie mentalnego kopa, nie powinienem jej martwić.
-Nie masz się o co martwić. - całuję ją w usta po czym wracam do zapinania koszuli. - Wrócę na czas i pojedziemy do twojej matki. Dobrze?
-ok. - mówi zrezygnowana. - Uważaj na siebie mam jakieś złe przeczucie. - uśmiecham się i jeszcze raz ją całuję tym razem mocniej.
-Nie martw się o mnie. Zajmij się naszymi dzieciakami. - Odrywam się od niej i wychodząc klępę w tyłek na co sapie zaskoczona. Puszczam jej oczko na co grozi mi palcem.
CZYTASZ
Zagubieni w ciemności
RomanceKażdy w życiu ma chwilę zwątpienia. Chce jakiejś zmiany. Zastanawia się co by się stało gdyby spróbował. Jednak czy strach przed nieznanym jest większy niż chęć zmiany. Iza poznaje tajemniczego Pana Andersa podczas swojej podróży w sprawie pracy. P...