Isaac
- Nie rozmawiałeś z Marie odkąd ją wkurzyłeś? - zapytał Ambrose, siedząc na fotelu w mojej sypialni i szukając czegoś.
- Odkąd przewróciliśmy Malcolma, ale ogólnie nie rozmawiamy, nawet się nie dziwię.
- Nie dziwisz? Zna cię od lat.
powinniście normalnie rozmawiać.- Nie było mnie, zniknąłem bez podania powodu, z dnia na dzień, mogłem liczyć się z tym, że ją stracę.
- Byliście w sobie zakochani.
- Ja byłem zakochany w niej, ona.. Nie wiem, Ambrose. Nadal jestem i nie mam bladego pojęcia jak zakończyć to uczucie.
- Ale ona też to czuła, myślała, że jesteście sobie przeznaczeni. Przynajmniej z tego co mi wiadomo.
- Dlaczego o tym rozmawiamy? - przewróciłem oczami, czując zirytowanie, a później na niego spojrzałem.
- Jesteś moim przyjacielem, najlepszym, bratem. Zniknąłeś, ale wiem, że zadziało się coś między wami, poważniejszego niż tylko chęć przebywania ze sobą.
- Byliśmy blisko, cholernie blisko. Wiedziałem, że jestem jej strażnikiem i jest mi przeznaczona, bo sam doskonale wiesz, że twoja babcia powiedziała mi o tym. Miałem jej pełne zaufanie, a ona moje. Nie wiesz tego, ale nie raz przychodziłem do waszego domu na noc, bo pisała, że potrzebuje się przytulić do kogoś.
Wstałem i przejechałem po włosach. Wszystkie moje wspomnienia z Marie wracały do mnie, a moje serce od razu biło dużo szybciej. Każda myśl o niej działała na mnie w wyjątkowy sposób.
- Byliście tylko najlepszymi przyjaciółmi? - czułem wzrok mężczyzny na sobie.
- Miała ze mną swój pierwszy raz, Ambrose. - spojrzałem na niego, ponieważ wstał i podszedł do mnie.
- Chyba sobie, kurwa, żartujesz. - warknął i popchnął mnie lekko.
- Kocham ją, od samego początku szaleję za nią jak wariat, chciałem ułożyć z nią sobie życie, mimo że miała zaledwie siedemnaście lat, kiedy ją poznałem. Cholera, byłem gotowy oddać za nią życie, ciągle jestem. - złapałem go za ramiona i spojrzałem mu w oczy - Nie ma dnia, w którym nie myślałbym o tym, jak bardzo ją kocham. Twoja siostra to najważniejsza kobieta w moim życiu.
Zrobię dla niej wszystko, Ambrose.- Wiedziałem, że tak to się skończy. Od razu jak przyprowadziłem cię do domu czułem napięcie, które się między wami zrodziło. Patrzyła na ciebie, a ty na nią jakbyście byli pieprzonymi cudami świata. Jednocześnie nie ujawniła się wasza więź, więc nie ogarniałem jakim cudem jest to prawdopodobne. Później wyszło wszystko na jaw.
- Uwierz mi, że wcale nie jestem zadowolony z faktu, że księżyc skazał mnie na wieczne cierpienie przez nieodwzajemnioną miłość.
- Byłbyś szczęśliwy, gdyby nie była w twoim sercu? - zapytał, a ja zamilkłem.
Nie byłem pewny odpowiedzi. Racja, gdybym mógł pozbyłbym się negatywnych emocji, związanych z faktem, że Marie mnie nie wybierze.
Jednak miłość do niej, była czymś przed czym nie chciałem uciekać. Potrzebowałem tego uczucia, żeby budzić się każdego dnia przez lata kiedy nie było jej obok. Śniłem o tym jak to jest być znowu blisko niej. Tęskniłem. Odnosiłem wrażenie, że rozrywam swoje własne serce na kawałki będąc z dala od niej, ale wiedziałem, że nauka u najpotężniejszej czarownicy, będzie cenna. Taka lekcja pomogła mi i teraz wiem, co czeka mnie i Marie przy przepowiedni, a raczej jak reagować w pewnych sytuacjach, które mogą nas czekać. W szczególności te, kiedy w moim promyczku odezwie się demoniczną strona.
CZYTASZ
Pod Osłoną Nieba
WerewolfKiedy go spotkała nie wiedziała jak się zachować. Jego zapach całkowicie owładnął jej zmysły i ciało. Jednak ona nie chciała się poddać przeznaczeniu, uważała je za słabość i obawiała się co przyniesie. On, Malcolm Diogenes Gabriel Bloodmoon, czyli...