Jakieś au gdzie Loki żyje sobie w Midgardzie a Wanda nigdy nie poznała Avengers, tak jakby ultron się nigdy nie zdarzył
***
Ulice Nowego Jorku o tej godzinie były już niemalże puste, przynajmniej w tej małej dzielnicy. Chociaż nawet w normalne dni był tu lekki tłok. Z chmur prószył śnieg zmieszany z deszczem, co trochę psuło świąteczną aurę. Dochodziła północ, i była wigilia, lecz mimo tego nadal dało się zauważyć paru ludzi. Niektórzy spacerowali szerokimi chodnikami a inni wychodzili ze sklepów przed ich zamknięciem.
Loki rozejrzał się jeszcze raz po okolicy i zakrył mocniej twarz szalikiem. Nie chciał, żeby ktoś go rozpoznał. No i było mu zimno, ale nigdy by tego nie przyznał, bo to przecież Loki.
Zdecydował że przejdzie się przez park, mając nadzieję że będzie pusty. Uwielbiał to miejsce, ale odwiedzał je właśnie w dziwnych porach, omijając je szerokim łukiem w godzinach szczytu. Może to zabrzmi typowo, (choć w jego przypadku nic nie może być typowe)ale ten park pozwalał mu się jakoś skupić i pomyśleć. Podobała się mu jego prostota.
Śnieg, a właściwie błotny śnieg przylepiał się do jego butów. Mężczyzna próbował go strącić, lecz ubrudził jej jeszcze bardziej, więc się poddał. Thor często zachwalał midgardzką pogodę, głównie za jej zmienność. W Asgardzie zawsze było dość ciepło i sucho, nigdy nie padał tam śnieg. Loki wyobrażał go sobie bardziej... magicznie? Jego brata właśnie najbardziej fascynował ten biały puch. W tym momencie tak naprawdę nie miał pojęcia co to było, ale raczej nie był tym zachwycony.
Podszedł do najbliższej ławki i strzepnął z niej wodę, która jak się domyślał kiedyś była właśnie śniegiem. Usiadł na niej, zadowolony że nie ma nikogo w pobliżu. Odchylił głowę do tyłu, zamykając oczy. Pogrążył się w swoich myślach, zapominając o otaczającym go świecie. Przywoływał wszystkie wspomnienia związane z świętami. Tak naprawdę nigdy ich nie obchodził, ale raz Thor usłyszał gdzieś o istnieniu takiego święta, i zrobił dla całej swojej rodziny prezenty. Chciał też poprosić ojca o zorganizowanie uczty, lecz ten się nie zgodził. Swojemu bratu podarował książkę, która znalazł u matki.
Loki to zapamiętał, ponieważ jakiś czas później zniszczył ją podczas kłótni.
Jego relacja z Thorem była bardzo skomplikowana. Cały czas go zdradzał i się z nim kłócił, ale nie zapominał o tym że był jego bratem. Zaczął żałować wszystkich tych złych czynów, i przypominał sobie ile razy odtrącał jego pomoc. On nie był zły, wręcz przeciwnie. Blondyn chciał dla niego jak najlepiej, jednak Loki docenił to zdecydowanie zbyt późno.
- Wszystko w porządku? - gwałtownie podniósł się, i spojrzał na istotę stojącą przed nim - O, nie chciałam pana budzić, przepraszam - odsunęła się lekko - Myślałam że coś się stało i już chciałam dzwonić po karetkę...
- Nic mi nie jest - przetarł oczy dłońmi i poprawił szalik. Był zaskoczony, bo nie przywykł do sytuacji gdy ktoś się o niego martwi, tym bardziej ktoś nieznajomy. Może nie martwi, ale interesuje - Na Odyna, nie dzwoń nigdzie.
Dopiero teraz spojrzał na osobę, która przerwała mu jego myślenie. Dziewczyna była dość wysoka, chociaż nigdy nie skupiał się na wzroście ziemianek. Miała długie, rude włosy które od razu zwracały uwagę. Odróżniały się od jej czarnej kurtki, zasuniętej pod samą szyje i dociśniętą szalikiem. Czerwone kosmyki plątały się wszędzie, i nawet wchodziły jej na twarz. Niebieskie oczy były dość zaskoczone, i cały czas skierowane w innym kierunku.
Jednak Loki zauważył pod nimi coś, co go zaintrygowało. Normalnie uważał że Midgardczycy są zwyczajni, wręcz nudni. Zwykli ludzie. Ah, jak on nienawidził ludzi. Ale w jej przypadku było coś innego niż widział zawsze. Może to przez fakt, że dziewczyna zwróciła na niego uwagę, ale czuł, że ona wcale nie jest taka zwykła.
- Na pewno wszystko dobrze? Mam coś na twarzy? - przerwała krępującą ciszę, chcąc już stąd uciec i nigdy nie spotkać tego człowieka po raz drugi. Lekko ją przerażał, miał dziwny wyraz twarzy i cały czas na nią patrzył.
Czarnowłosy dopiero teraz zorientował się, że czas tutaj płynie troszkę inaczej. Również zażenowany, wstał i spojrzał na nią, lecz ona wystraszona się cofnęła. Najwidoczniej myślała że ją zaatakuje czy coś. Jednak Loki dostrzegł jedną, wręcz niezauważalną rzecz.
Tajemnicza dziewczyna odruchowo zacisnęła pięść. Jej paznokcie były pomalowane na czarno a na jej palcach spoczywało mnóstwo pierścionków. Lecz zobaczył tak małą, czerwoną iskrę.
I to był moment, w którym przekonał się że absolutnie nie była to zwykła ziemianka.
A Loki, który od dziecka musiał ukrywać swoje magiczne zdolności był nimi po prostu zaintrygowany. Dopiero w późnym dzieciństwie matka pokazała mu piękno, jakie niosły za sobą różne sztuczki i takie rzeczy. Przez to podobieństwo poczuł nić porozumienia z tą dziewczyną, i wręcz pragnął ją poznać.
Uśmiechnął się w ten dla niego typowy sposób, i zadowolony wskazał palcem na jej dłoń. Rudowłosa wręcz zachłysnęła się powietrzem, orientując się co mężczyzna ma na myśli. Do tej pory prawie nikt nie poznał jej sekretu. Tym bardziej nie miała w zwyczaju pokazywać do publicznie.
- Widziałem - jej strach powodował u niego jeszcze większą satysfakcje - Spokojnie, ja też nie jestem zwyczajny
Uniosła brew, oddychając głęboko.
- Nie zwyczajny?
Loki rozejrzał się po okolicy, upewniając się że nikt ich nie obserwuje. Po chwili przybrał formę stojącej przed nim dziewczyny. Ona nie mogła uwierzyć w to, co widzi i miała nadzieje że to jakiś rodzaj koszmaru. Widząc jej reakcje znów przemienił się w siebie. Nie chciał jej spłoszyć.
- Nie zwyczajny - podszedł bliżej i podał jej dłoń - Loki Laufeyson, bóg kłamstw i psot. Miło mi poznać.
- Wanda Maximoff. Po prostu Wanda Maximoff.
***
Nie umiem w Lokiego ale myślałam że będzie gorzej lol
CZYTASZ
𝗖𝗢𝗟𝗗 𝗖𝗢𝗙𝗙𝗘𝗘 ☕︎ ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs
Novela Juvenil❝𝗅𝗈𝗈𝗄 𝗅𝗂𝗄𝖾 𝖺𝗇 𝖺𝗇𝗀𝖾𝗅, 𝖺𝖼𝗍 𝗅𝗂𝗄𝖾 𝖺 𝖽𝖾𝗏𝗂𝗅❞ ✈︎ 𝗺𝘂𝗹𝘁𝗶𝗳𝗮𝗻𝗱𝗼𝗺