Gdy Amelia doszła do końca swojego wspomnienia, szła już z Connorem w stronę wejścia na osiedle, niedaleko od przystanku autobusowego na którym wysiedli.
W jednym ręku trzymała papierową torbę ze swoją nowo zakupioną sukienką na piątkowe spotkanie klasowe, a drugą ściskała wokół paska od torebki, którą trzymała na ramieniu. Connor szedł tuż obok niej, zerkając na nią co jakiś czas, widząc jak szybki był jej oddech oraz jak się trzęsła z powodu wspomnień do których wróciła.
Amelia: K - krótko później rozstałam się z Sethem.
Connor: Więc... pozwolił ci odejść?
Amelia: Nie obchodzi mnie to, czy go wtedy okłamałam... ja... ja nie... nie mogłam z nim dłużej zostać. To było niemożliwe. Nie po... nie po kolejnej podobnej akcji.
Connor: Co więcej zatem, to byłoby złe dla ciebie, gdybyś z nim została. Podjęłaś dobrą decyzję.
Amelia: W to nie wątpię, ale jednak... nie cofnę tego, co zrobiłam swojej mamie. Miałam racje, ale ona też i... tylko stało się to, czego przez wiele lat się obawiałam. Rozczarowałam ją tak, że nigdy tego nie naprawie. Może nie powinnam tego mówić, ale dobrze, że mój tata nie dożył, by to zobaczyć. Pękłoby mu serce gdyby widział, jak postąpiłam wobec mamy.
Connor: Nie kontaktowałaś się z nią po powrocie do Grand Rapids?
Amelia pokręciła głową.
Amelia: Nie miałam odwagi. Po tym, gdy odrzuciła moje połączenie, już się nie odzywała. Ani wiadomości, ani połączenia... uznałam, że jej zdanie na mój temat jest już jasne. Zasłużyłam sobie i... przyznaje jej racje. Ale za późno... bo powinnam była to zobaczyć, nim przez Setha dopuściłam do tego, by rozdzielić się z mamą na dobre... nie wiem jak to naprawić.
Connor: Czy chcesz to naprawić?
Amelia: Oczywiście! Problem w tym, że... nie wiem jak i... wcale się nie dziwie, że ona tego nie chce.
Connor: Nie możesz tego wiedzieć.
Amelia: Connor... doceniam te słowa, naprawdę. Dzięki, że próbujesz mnie pocieszyć, ale jej milczenie daje jasną odpowiedź.
Connor: Ma się jak do ciebie dodzwonić?
Amelia: Przez rozstanie z Sethem zmieniłam telefon, ale nie numer.
Connor: Więc to on go zniszczył, tak? Stąd nie miałaś czasu przed... nagłym przyjazdem tutaj postarać się o nowy.
Amelia nic nie powiedziała, a tylko raz pokiwała głową. Connor aż zacisnął zęby i dłonie w pięści, przez to, jak się w nim gotowało na myśl o tym, w jakich okolicznościach Amelia zdecydowała się na rozstanie z Sethem i jak musiało do tego rozstania dojść.
Dla dobra swojego i Amelii, szybko zmienił temat.
Connor: Może twoja mama czeka na twój pierwszy krok? Ludzie często tak robią, gdy oczekują od kogoś przeprosin, nawet jeśli mieliby czekać miesiącami.
Amelia: Bez urazy, Connor, ale... skąd możesz to wiedzieć?
Connor: Zaprogramowano mnie do współpracy z nimi i odkąd tylko istnieje, to zadanie wypełniałem, co oznacza, że spędziłem z ludźmi sporo czasu. Chce ci też przypomnieć, że sam teraz jestem jednym z was i wasze zachowanie staje się dla mnie coraz bardziej naturalne.
Amelia: Huh... wiesz... to nie tylko chodzi o chęci. Mi... mi jest po prostu wstyd. Wiem, że zachowuje się jak tchórz, ale... nie mam odwagi spojrzeć mamie w oczy. Po tym co się stało, może lepiej dla niej by było, by mnie nie widziała? Już dość przeze mnie mogła mieć problemów po tamtym zajściu. Nie chce jej dokładać więcej.
CZYTASZ
Detroit: Remain Human (Connor x OC) (Detroit: Become Human Fanfiction)
FanfictionJest maj 2039 roku. Minęło 6 miesięcy odkąd Kara, Luther i Alice przedostali się do Kanady, a Markus poprowadził androidy ku nowemu, lepszemu życiu razem ze swoimi towarzyszami, North, Simonem, i Joshem. Jednak ta historia skupi się na androidzie o...