Akt I scena I *Sherlock* +18

613 35 14
                                    

POV Sherlock

Tykający zegar na ścianie przyprawiał mnie o migrenowe bóle głowy. Za każdym kolejnym przesunięciem wskazówki sekundnika po tarczy zegara moja powieka drgała niebezpiecznie zwiastując zbliżający się wybuch frustracji. Minęło dokładnie 3781 sekund i wypuściłem zdenerwowany powietrze z płuc. Wymiana gazowa w pęcherzykach płucnych, transport tlenu i dwutlenku nie, nie, nie ja zaraz oszaleje.

- John... Mój mózg stał się gąbką czuję, że moje synapsy przestały się łączyć. – Otworzyłem oczy i patrzyłem się na biały sufit. – Wiesz, że nasz sufit ma 35 pęknięć a w lewym górnym rogu odchodzi farba? – Wstałem gwałtownie a mój szlafrok zsunął się z mojego nagiego ramienia, rozejrzałem się po pokoju. – John? John?! – Sapnąłem z irytacji i poszedłem do sypialni. Wziąłem telefon, który był ukryty pod poduszką i zacząłem pisać sms'y.

- John gdzie jesteś?! Ja do Ciebie mówię i nikt mi nie odpowiada. SH

- Zostawiłeś mnie, samego i znudzonego. SH

- John mój mózg się zaraz rozpłynie, pomóż mi! SH

- Ugotuje dla Ciebie pyszna zupę co Ty na to? SH

- Użyję do tego tych gałek i śledziony co mamy w lodówce. SH

- No John! SH

- Jasna cholera Sherlock pracuję, mam pacjentów daj mi spokój. Przestań się podpisywać                 wiem, że to Ty.

- Ale ja się nudzę Jawn! SH

- Sherlock nie mogę teraz rozmawiać!

Na moich ustach pojawił się przebiegły uśmiech a w głowie ułożył genialny plan. Tylko trzeba go wprowadzić w życie a Watson na pewno wróci do domu i zajmie czymś moje znudzone neurony.

- John jestem nagi. SH

- Może chcesz abym czekał na Ciebie z tą wtyczką co ostatnio kupiłem? SH

- Sherlock nie igraj ze mną...

Czyli chcesz. SH

Podszedłem do komody i z pod sterty swoich rzeczy wyciągnąłem z pudełka silikonową zatyczkę wibrującą z moimi złotymi inicjałami, zakrzywioną na końcu idealnie do drażnienia prostaty. Robiona na zamówienie, John marudził, że to strata pieniędzy ale jednak wolę wiedzieć z czego to jest zrobione niż „Made in China". Wykrzywiłem się na to stwierdzenie i odgoniłem te myśli od siebie zastępując je obrazami Watsona. Złapałem już do połowy zużyty lubrykant i z zatyczką położyłem się na łóżku. Pod szlafrokiem nie miałem nic więc dużo rozbierania nie miałem. Czas przejść dalej, zacząłem pisać kolejne sms'y.

- Wolałbym aby to były Twoje palce SH

- Rozciągają mnie o wiele lepiej SH

- John! SH

- Sherlock radzę Ci przestań...

Położyłem telefon obok siebie, nałożyłem lubrykant na swoje palce i zacząłem powoli się rozciągać. Wolę gdy robi to John jego dłonie są szorstkie i takie męskie, idealnie wpasowują się w moje ciało. Na to wspomnienie dołożyłem drugiego palca i lekko się spiąłem. Ułożyłem się w wygodniejszej pozycji abym mógł się bardziej odprężyć a moje mięśnie nie były tak spięte. Powoli zacząłem nimi ruszać wewnątrz siebie co chwilę zmieniając kąt i wykonując ruch nożycowy. Starałem się jak najbardziej odzwierciedlić ruchy doktora. Gdy moje palce trafiły w prostatę wydąłem z siebie przeciągły jęk, który wypełnił pusta sypialnię. Spojrzałem w dół, mój penis był już tak twardy i przeciekający, że wystarczyłoby go dotknąć abym doszedł z imieniem Johna na ustach. Po jeszcze czterech ruchach dodałem trzeciego palca. To było takie dobre a pomyśleć, że nienawidziłem się masturbować za młodu. Wszystkie moje doświadczenia czy to z kobietami lub mężczyznami były takie jałowe zanim swój pierwszy prawdziwy raz przeżyłem z Johnem. W tamtym momencie pozostałe zbliżenia zostały wymazane oraz skasowane i lukę wypełnił Watson. Nigdy nie poczułem niczego podobnego. Coraz szybciej zacząłem pchać moje palce wewnątrz siebie gdy poczułem, że jestem gotowy aby włożyć wtyczkę wyjąłem palce, które wytarłem w chusteczki pozostawione na stoliku nocnym i chwyciłem telefon.

Different story || Sherlock 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz