POV Sherlock
Tykający zegar na ścianie przyprawiał mnie o migrenowe bóle głowy. Za każdym kolejnym przesunięciem wskazówki sekundnika po tarczy zegara moja powieka drgała niebezpiecznie zwiastując zbliżający się wybuch frustracji. Minęło dokładnie 3781 sekund i wypuściłem zdenerwowany powietrze z płuc. Wymiana gazowa w pęcherzykach płucnych, transport tlenu i dwutlenku nie, nie, nie ja zaraz oszaleje.
- John... Mój mózg stał się gąbką czuję, że moje synapsy przestały się łączyć. – Otworzyłem oczy i patrzyłem się na biały sufit. – Wiesz, że nasz sufit ma 35 pęknięć a w lewym górnym rogu odchodzi farba? – Wstałem gwałtownie a mój szlafrok zsunął się z mojego nagiego ramienia, rozejrzałem się po pokoju. – John? John?! – Sapnąłem z irytacji i poszedłem do sypialni. Wziąłem telefon, który był ukryty pod poduszką i zacząłem pisać sms'y.
- John gdzie jesteś?! Ja do Ciebie mówię i nikt mi nie odpowiada. SH- Zostawiłeś mnie, samego i znudzonego. SH
- John mój mózg się zaraz rozpłynie, pomóż mi! SH
- Ugotuje dla Ciebie pyszna zupę co Ty na to? SH
- Użyję do tego tych gałek i śledziony co mamy w lodówce. SH
- No John! SH
- Jasna cholera Sherlock pracuję, mam pacjentów daj mi spokój. Przestań się podpisywać wiem, że to Ty.
- Ale ja się nudzę Jawn! SH
- Sherlock nie mogę teraz rozmawiać!
Na moich ustach pojawił się przebiegły uśmiech a w głowie ułożył genialny plan. Tylko trzeba go wprowadzić w życie a Watson na pewno wróci do domu i zajmie czymś moje znudzone neurony.
- John jestem nagi. SH
- Może chcesz abym czekał na Ciebie z tą wtyczką co ostatnio kupiłem? SH
- Sherlock nie igraj ze mną...
Czyli chcesz. SH
Podszedłem do komody i z pod sterty swoich rzeczy wyciągnąłem z pudełka silikonową zatyczkę wibrującą z moimi złotymi inicjałami, zakrzywioną na końcu idealnie do drażnienia prostaty. Robiona na zamówienie, John marudził, że to strata pieniędzy ale jednak wolę wiedzieć z czego to jest zrobione niż „Made in China". Wykrzywiłem się na to stwierdzenie i odgoniłem te myśli od siebie zastępując je obrazami Watsona. Złapałem już do połowy zużyty lubrykant i z zatyczką położyłem się na łóżku. Pod szlafrokiem nie miałem nic więc dużo rozbierania nie miałem. Czas przejść dalej, zacząłem pisać kolejne sms'y.
- Wolałbym aby to były Twoje palce SH
- Rozciągają mnie o wiele lepiej SH
- John! SH
- Sherlock radzę Ci przestań...
Położyłem telefon obok siebie, nałożyłem lubrykant na swoje palce i zacząłem powoli się rozciągać. Wolę gdy robi to John jego dłonie są szorstkie i takie męskie, idealnie wpasowują się w moje ciało. Na to wspomnienie dołożyłem drugiego palca i lekko się spiąłem. Ułożyłem się w wygodniejszej pozycji abym mógł się bardziej odprężyć a moje mięśnie nie były tak spięte. Powoli zacząłem nimi ruszać wewnątrz siebie co chwilę zmieniając kąt i wykonując ruch nożycowy. Starałem się jak najbardziej odzwierciedlić ruchy doktora. Gdy moje palce trafiły w prostatę wydąłem z siebie przeciągły jęk, który wypełnił pusta sypialnię. Spojrzałem w dół, mój penis był już tak twardy i przeciekający, że wystarczyłoby go dotknąć abym doszedł z imieniem Johna na ustach. Po jeszcze czterech ruchach dodałem trzeciego palca. To było takie dobre a pomyśleć, że nienawidziłem się masturbować za młodu. Wszystkie moje doświadczenia czy to z kobietami lub mężczyznami były takie jałowe zanim swój pierwszy prawdziwy raz przeżyłem z Johnem. W tamtym momencie pozostałe zbliżenia zostały wymazane oraz skasowane i lukę wypełnił Watson. Nigdy nie poczułem niczego podobnego. Coraz szybciej zacząłem pchać moje palce wewnątrz siebie gdy poczułem, że jestem gotowy aby włożyć wtyczkę wyjąłem palce, które wytarłem w chusteczki pozostawione na stoliku nocnym i chwyciłem telefon.
CZYTASZ
Different story || Sherlock 18+
FanfictionJak życie jedynego na świecie Detektywa Konsultanta potrafi zostać wywrócone do góry nogami przez jeden mały, niewinny prezent. Gdyby tylko ta niespodzianka była głównym zmartwieniem wielkiego Sherlocka Holmesa byłoby łatwiej. Kogo wybrać dobro czy...