Jasmine's pov.
Drogi pamiętniku, może ty odpowiesz mi na pytanie, czy ten koszmar kiedyś się skończy? Czy kiedyś uda mi się wrócić do normalnego życia, pozbyć się tylu natrętnych myśli, które sprawiają że każdego dnia muszę odbijać się od dna, do którego to one mnie spychają? Minęło tyle czasu, a ja nadal cierpię. Nie potrafię sobie poradzić z jej stratą, ani z codziennym rozczarowaniem i smutkiem wymalowanym na twarzy mojego taty. Nie mogę poradzić sobie z odgrywaniem roli córki, siostry i matki jednocześnie. Czuje jak ból i wykończenie zjada mnie od środka, jakby miało mi wypalić ciało. Nie pokazuje tego nikomu, nie mam już nawet słów i siły bo opisywać innym swoje emocje. Ale gdy zostaje sama to wszystko staje się ogromnym pociskiem, który uderza we mnie i pozostawia na wykończeniu. Potrzebuje poczuć, że ktoś jest ze mną w tym wszystkim. A nie ma nikogo. Drogi pamiętniku, bardzo jej potrzebuje.
Zamknęłam okładkę starego zeszytu, która chwilę później pokryła się moimi łzami, co tylko spotęgowało moją irytację i spowodowało, że rzuciłam nim prosto w białą ścianę. Z bezsilności złapałam poduszkę leżącą na skraju dużego łóżka i przecisnęłam z całej siły do mokrej od płaczu twarzy, a emocje jakie we mnie szalały sprawiły, że podzieliła ona los zeszytu. Drżącą ręką sięgałam po kolejną rzecz, na której mogłabym się wyżyć, kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
W sekundzie podniosłam się na równe nogi i zaczęłam poprawiać rozmazany na twarzy tusz, a serce zaczęło mi walić jeszcze szybciej na myśl, że tata lub Victor mogą zobaczyć mnie w takim stanie. Nie mogę się rozklejać, nie przy nich. Potrzebują mnie, musze być dla nim solidnym wsparciem, stalowym masztem, a nie rozchwianą na wietrze chorągiewką. Sięgnęłam z biurka paczkę chusteczek i szybko wysmarkałam nos, lecz zanim zdążyłam podejść do drzwi, żeby je otworzyć, usłyszałam ich skrzypnięcie i głos mojego młodszego brata.– Tata pyta czy wolisz zapiekankę, czy burgera – odparł mały brunet, wystawiając przez szparę uchylonych drzwi jedynie pół głowy.
– Burgera – odparłam szybko, starając się ukryć swój desperacki stan.
– Czemu płaczesz, coś się stało? – spytał, wchodząc głębiej.
Kłamstwo na poczekaniu raz.
– Walnęłam się kolanem w róg łóżka i strasznie boli – skłamałam, masując prawe kolano, a na twarzy chłopca pojawił się wyraz współczucia.
– Jak dasz radę chodzić to zejdź za chwilę na kolację, bo tata już zamawia – dodał, po czym zniknął za drzwiami, na co odetchnęłam z ulgą, rzucając się na łóżko.
CZYTASZ
Venom
RomanceBanalna miłość to najpiękniejszy rodzaj miłości, tak jak w naszym przypadku. Nie możesz powiedzieć, że łączą nas wspólne zainteresowania, bo jesteśmy kompletnie inni, a i tak nie możemy się sobie oprzeć. Nie ma między nami nic szczególnego, a i tak...