Rozdział 14

1.8K 167 39
                                    

- Jestem winien ci przeprosiny – odezwał się Tom, a ja w pierwszym momencie pomyślałem, że musiałem się przesłyszeć.

Jednak patrząc na twarz Walkera, zrozumiałem, że nie miałem omamów słuchowych.

- Na twoim miejscu też bym nie uwierzył – rzucił żartobliwie, choć doskonale widziałem, że nie był w nastroju do żartów. – To już za długo trwa.

- Co? – spytałem odruchowo.

- Nasze złe stosunki – wyjaśnił, niezrażony moim wycofaniem.

- Chyba mi nie wmówisz, że to moja wina? – Mocno zaczerpnąłem powietrze, starając się zachować powściągliwość.

- Nic podobnego. Po wakacjach powinieneś być bardziej wyluzowany, a jesteś spięty jak guma w majtkach. Mówię poważnie, Mike. Nie byłem wobec ciebie sprawiedliwy.

- Nie rozumiem... – Przypatrywałem się wspólnikowi, szukając w wyrazie jego twarzy jakiegokolwiek wyjaśnienia. – Przez ostatnie miesiące traktowałeś mnie niemal jak powietrze. A teraz ni z tego, ni z owego przychodzisz i chcesz mnie przeprosić. Wybacz, ale nie znajduję w tym żadnego sensu.

- Dzisiaj spotkałem się na lunchu z Karen... – zaczął, lecz natychmiast mu przerwałem.

- To ona cię o to poprosiła, tak? – Powinienem się domyślić, że Tom nie przyszedłby do mnie z własnej woli.

Ogarnęła mnie złość.

- Czy chociaż raz skupisz się w pełni na tym, co mówię do ciebie, czy będziesz wyrywał moje słowa z kontekstu, zanim przejdę do właściwych informacji? – Tom przybrał surową minę, taksując mnie wzrokiem. – Rozmawialiśmy na różne tematy i Karen opowiadała o wakacjach. Przyznaję szczerze, że nie ciebie widziałem u boku mojej córki. Jeszcze nie skończyłem, Mike! – rzucił, kiedy znów chciałem mu przerwać. – Nie dziw mi się, że nie zareagowałem w inny sposób. Obserwowałem cię przez wiele lat, wiele widziałem. Każdy ojciec pragnie dla swojego dziecka wszystkiego, co najlepsze, nawet wtedy, kiedy ma ono dwadzieścia osiem lat i jest dorosłą kobietą.

- Do czego zmierzasz? – wycedziłem przez zęby.

- Do tego, że zauważyłem, jaka Karen jest szczęśliwa. To ty sprawiasz, że na jej twarzy widnieje rozmarzenie. To o tobie opowiada z taką radością, że ciężko nie uśmiechnąć się w odpowiedzi. – Tom westchnął przeciągle. – Dopiero dzisiaj, patrząc na nią, zrozumiałem, że niesłusznie cię oceniłem. Ty też się przy niej zmieniłeś.

- Co masz na myśli? – Moje źrenice się rozszerzyły.

Prędzej bym się spodziewał, że jutro nastąpi koniec świata niż tego, iż Tom Walker przyzna się do błędu.

- Zależy ci na niej bardziej niż na jakiejkolwiek innej kobiecie. Nie oczekuję potwierdzenia, widzę to. Wiem, że zadbasz o nią. – Po tych słowach wreszcie zamilkł.

Siedzieliśmy w ciszy, która szybko stała się krępująca.

- Skłamałbym, gdybym nie powiedział, że mnie nie zaskoczyłeś – podjąłem po chwili.

Skoro Tom zdobył się na szczerość i przeprosiny, to i ja mogłem zachować się jak prawdziwy mężczyzna.

- Masz stuprocentową rację, jeśli chodzi o moje uczucia do Karen. Z niejakim trudem dopuściłem do siebie fakt, że przestałem traktować ją wyłącznie jak przyjaciółkę. Nigdy bym jej nie skrzywdził i zamierzam dotrzymać tego słowa. Mogę ci to obiecać.

Jesteś wszystkim, czego potrzebuję (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz