Rozdział 24

931 48 79
                                    

Siemka! Kto się spodziewał rozdziału tak szybko (ja nie)? Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni UwU
Miłego czytania <3
_________________________________________

— CO?! - krzyknął zbulwersowany Ron. Z pokoju wyszli również Fred i Hermiona zwabieni niepokojącymi odgłosami.

- To nie tak! Wysłuchajcie mnie! - zaczął Draco, któremu z nadmiaru emocji niemiłosiernie trzęsły się dłonie, a serce i płuca pracowały w nienaturalnym tempie.

- Ty gnido! Zaufaliśmy ci! - wrzasnął wściekły przyjaciel Pottera, po czym wycelował w blondyna różdżką. Draco momentalnie wyjął swoją z kieszeni spodni. Reszta również wyciągnęła bronie. Wszystko się spieprzyło - pomyślał Malfoy. Nie wiedział, co miał zrobić w takiej sytuacji. Poddać się? Nie tego uczył go przez wszystkie lata ojciec... Z kolei walka tylko pogorszy jego i tak beznadziejną sytuację.

- Może pomyślmy racjonalnie - zaproponowała Granger, która była chyba najspokojniejsza z wszystkich zgromadzonych, chociaż i jej trzęsły się ręce.

- Nie ma co rozmawiać, Hermiono. Mamy czekać aż ten wąż pozabija nas we śnie!? - krzyknął Ron.

- Co ty pieprzysz, Weasley!? - warknął Ślizgon, który z trudem panował nad tym, aby nie załamał mu się głos.

- Malfoy, pokaż nam lewe ramię - zakomenderował chłodno George. Tego Draco obawiał się najbardziej. Przełknął ciężko ślinę. Co ma zrobić w takiej sytuacji? Ulec czy się stawiać? Może gdy wybierze tę pierwszą opcję, przejęci i przerażeni Gryfoni docenią jego dobrą wolę oraz współpracę nie wszczynając walki?

Blondyn niepewnie, wciąż trzymając różdżkę, podciągnął materiał bluzy na lewym przedramieniu. Mroczny znak wydawał się jeszcze mocniejszy, a piekąca skóra wokół niego była lekko zaczerwieniona, jednak mimo to smolisty kolor niezwykle mocno odznaczał się na praktycznie białej ręce.

- To na pra... - zaczął Draco, ale nie dane mu było skończyć.

- Rictusempra! - wrzasnął aż czerwony z wściekłości Ron. Na szczęście Draco zdążył w porę zrobić unik. Czar uderzył w wazon za blondynem, niszcząc go.

- Odbiło ci!? - wrzasnął Fred, po czym złapał nadpobudliwego brata. Ron zaczął się wyrywać.

- Expelliarmus! - Malfoy rozbroił miotającego się nastolatka. Jednak różdżki wszystkich pozostałych skierowały się prosto na niego. - Tak będzie bezpieczniej, jeszcze sobie krzywdę zrobi!

- Odłóż różdżki, Malfoy, i unieś ręce nad głowę - polecił George, który wyszedł na przód Gryfonów. Draco zaśmiał się gorzkim śmiechem.

- Co to ma być? Może mam jeszcze, kurwa, uklęknąć? - zapytał z ironią. Przecież nie zrobił nic złego! Wręcz przeciwnie to on tu jest ofiarą, dlaczego ma się tłumaczyć? Dlaczego wszyscy są przeciwko niemu, chociaż niczemu nie zawinił? Nagle zgromadzeni usłyszeli poirytowany głos ze strony schodów.

- Co tu się dzieje!? Słychać was aż na dole?! - zapytał zdenerwowany Syriusz, ale gdy tylko wszedł na piętro, jego oczom ukazał się niezapomniany obraz. Draco i George stali naprzeciwko siebie z wyciągniętymi różdżkami, a za nimi był rozbity w drobny mak wazon. Hermiona i Fred trzymający wyrywającego się Rona i Ginny blada jak kreda podpierającą się jedną ręką ściany. - Co wy do cholery wyprawiacie?!

Po chwili Lupin, Moody i pani Weasley również przybiegli na miejsce. Jednak panowała cisza. Nikt nic nie odpowiedział na pytanie Łapy. Draco trzęsły się kolana, ledwo udawało mu się ustać na nogach. W dodatku piekielnie palił go czarno magiczny tatuaż.

Coś ich do siebie ciągnie |DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz