Kiedyś spotkało mnie coś bardzo bardzo miłego , ale nie osiągalnego.Spotkałam kiedyś kogoś kto się we mnie zadłużył. Ten człowiek był bardzo skromny wręcz wykazywał bardzo złe nawyki , źle się z tym czuł ale jakoś do niego mnie coś ciągło nie wiem dokładnie co ten człowiek był trochę dziwakiem trochę romantykiem myślał o sobie a zarazem nic nie mówiąc chciał mi zaimponować trochę się tego bałam, na przykład on leżał na fotelu patrzał na telewizor coś mówił a ja w kuchni zajmowałam gotowaniem, coś do mnie powiedział ale ja nie zwróciłam uwagi odwróciłam się plecami stanęłam w drzwiach i mimo chodem spojrzałam na niego, poszłam otworzyć drzwi na balkon on nie zaprzeczał tylko mnie obserwował co robiłam wodził oczami po całej mnie a ja jak nic nie wiedząca istota chodziłam po całym domu - zwiedzałam.I w pewnym momencie wstał podszedł do stołu i nalał mi kawy , wypiłam i on też.Następnie podeszłam do komputera i nacisnęłam ENTER on siedział na przeciwko sącząc nalaną kawę , komputer zaczął pracę a ja razem z nim , on był tuż za mną zbliżał się delikatnymi ruchami zlękłam się ale było to przyjemne spojrzałam na zegarek było późno lecz w ciąż świeciło mocne światło słoneczne. Droczyłam się z nim złapałam go za ręce i coś zaiskrzyło.A życie dalej żyje swoim życiem zabolało mnie coś. Odezwały się jakieś uczucia których nie doznałam nigdy wcześniej w swoim życiu. Po prostu sama przeszłam siebie. Wiecie , skromność tego człowieka powaliła mnie, nigdy wcześniej takiego człowieka nie znałam. Prostota i chamstwo.