Rozdział 1

127 5 3
                                    

Gdy blondynka przechodziła korytarzem zobaczyła jak Edward próbuje zmienić klasę. Kiedy się dowiedział, że nie może, powiedział, że może wytrzyma. Gdy ją mijał popatrzył na nią przelotnie, miała wrażenie, że chce ją odstraszyć. Nie musiał się martwić, bo nie interesowała się nim i niczym z nim związanym. Po lekcjach Klaudia, Karo i Wade pobiegli na parking. Rozmawiali i niezwarcali uwagi na innych. Do pewnego czasu.

-Klaudia, Edward się na ciebie gapi. - powiedziała Karolina po polsku. Cała trójka do 11 roku życia mieszkała w Polsce, a tak konkretniej w Warszawie, potem w Nowym Jorku, a teraz w wieku 17 lat w Forks. Polski to był ich język którym posługiwali się, gdy nie chcieli by ktoś dowiedział się o czym mówią. Ziolonooka popatrzyła w to samo miejsce gdzie patrzyła jej przyjaciółka. Czarne oczy Cullen'a przewiercały ją na wskroś. Czuła jak jej ręce zaczynają płonąć od gorąca. Gdy emocje brały górę jej moce objawiały się w niewielkich dawkach.

Ale pewnie chcecie wiedzieć skąd dziewczyna je ma i jakie jeszcze. Otóż, gdy miała 14 lat została porwana przez agentów Hydry. Była ich zakładnikiem i kartą przetargową dla Avengers. Eksperymentowali na niej bo potrzebowali królików doświadczalnych. Po jakimś zasie przez te eksperymenty otrzymała moc lodu, wody (wiem, że to właściwie to samo), ognia, telekinezy, zwinności, szybkości, większej siły, ale nie bardzo, magii, wyczulonych zmysłów i przemiany w zwierzęta. Gdy Avengers ją uwolnili i dowiedzieli się o jej mocach, matka nie pozwoliła by nauczyła się kontrolować mocy, bo uznała, że wtedy nie będzie się pokazywać. Po niedługim czasie okazało się, że jej moc wcale tak nie działa, więc Loki w sekrecie przed innymi uczył ją podstaw panowania nad mocami. Niestety zaczął za późno, niedługo potem dziewczyna wyjechała. To koniec jej historii z mocami.

Odwróciła wzrok od blondyna z grymasem na twarzy. Wsiadła do auta, a potem jej przyjaciele. Pojechali do domu. Na miejscu szybko odrobili lekcje, a potem się wygłupiali. Grali na konsoli, bili się poduszkami, zrobili razem babeczki, brudząc przy tym kuchnię niemiłosiernie. Bawili się w najlepsze. Gdy zapadł zmrok Klaudia poczuła jeszcze większy niepokój. Zaczął padać deszcz. Wstała z krzesła przy biurku w swoim pokoju i zeszła na dół. Czekała ją tam niespodzianka. W salonie siedział mężczyzna po czterdziestce, o ciemniejszej karnacji, czarnych włosach zaplecionych w dwa warkocze i na wózku. Razem z nim był chłopak w jej wieku. Miał długie czarne włosy, ciemniejszą karnację i był wyższy od niej. Angel zauważyła swoją pociechę i się do niej uśmiechnęła.

-Kochanie, to mój przyjaciel Billy. Billy, to jest moja córka Klaudia. - dziewczyna podeszła do mężczyzny i podała mu dłoń. - A to jest syn Billy'a, Jacob. - uścisneła dłoń chłopaka z uśmiechem.

-Dobry wieczór, co was sprowadza w nasze skromne progi? - zapytała dziewczyna.

-Muszę porozmawiać z Billy'em, czy mogłabyś posiedzieć trochę z Jacob'em? - blondwłosa pokiwała głową na tak. Dwójka nastolatków wyszła na dwór gdzie spotkali Karo i Wade'a. Gdy wszyscy się poznali zaczęli grać w różne gry poznali się lepiej. Dowiedzieli się, że Jacob mieszka w La Push, a on dowiedział się, gdzie oni mieszkali. Niedługo potem Jacob i Billy musieli wracać do domu. Pożegnali się i opuścili dom nastolatków i kobiety. Podczas kolacji nikt się nie odzywał. Atmosfera była napięta. Każde wiedziało, że jedno nieodpowiednie słowo może wywołać awanturę, więc siedzieli cicho. Po kolacji poszli do swoich pokojów. Klaudia przebrała się w piżamę Slytherinu, kochała książki i filmy o Harry'm Potterze. Związała włosy w niezgrabny kok i położyła się spać. Wstała o 3.12. Poszła spać o 23, więc przespała tylko 4 godzin. Dla niej to nie robiło różnicy. Spakowała się, pograła na gitarze, pośpiewała, pograła na telefonie, a gdy wybiła 5.40 zabrała się za śniadanie. Zrobiła wszystkim gofry. Karo, Klaudia i Wade szybko zjedli śniadanie. Angel pracuje na policji, więc wcześnie wychodzi. Po śniadaniu i ogarnięciu się, cała trójka pojechała do szkoły. W tym samym momencie na parking wjechali Cullen'owie. Klaudia zauważyła, że nie ma z nimi Edwarda.

-Hej, odstraszyłam Cullen'a perfekcje. - zaśmiała się, a z nią jej przyjaciele. Zawsze mieli dystans do wszystkiego, więc takie żarty były codziennością. Przez następne kilka tygodni, może trzy, Edward nie przychodził do szkoły. Mimo, że Klaudia nie interesowała się ludźmi jego pokroju, to była z tych, którzy martwią się o wszystkich, poza największymi wrogami. Nie zależało jej na nim, tylko jej cecha dobrej koleżanki się czasami uaktywniała. Jakie wielkie było jej zdziwienie, gdy po trzech tygodniach, jak weszła do klasy zobaczyła go siedzącego w ławce. Wcześniej popatrzyła po klasie. Karo i Wade już siedzieli razem, a nigdzie indziej nie było wolnego miejsca jak przy Cullen'ie. Westchnęła zrezygnowana. Zajęła miejsca, a nauczyciel biologii zaczął lekcję.

-Cześć. - powiedział Edward. Klaudia popatrzyła na niego zaskoczonym i nieufnym spojrzeniem.

-Hej. - powiedziała to bez przekonania. Mimo, że wcześniej martwiła się, czy coś się stało, to teraz wszystko wróciło do normy.

-Przepraszam cię za tamto. - kiwneła głową, że rozumie. Nauczyciel kazał im przyjżeć się próbkom które mieli pod mikroskopem. Edward dał jej pierwszej sprawdzić. - Tak wogóle, to zastanawiałem się czemu się tu przeprowadziliście. Zresztą, chyba wszyscy w szkole się zastanawiają. - blondynka westchnęła na jego pytanie.

-Karolina jak się dowiedziała, że Wade i ja wyprowadzamy się, to przekonała swoich rodziców by pozwolili jej wyjechać. Za to gdy Wade dowiedział się, że wyprowadzam się, uznał, że w końcu będzie mógł odciąć się od ojca. Za to ja się przeprowadziłam, bo mama dostała propozycję pracy. Musiała wyjechać z Nowego Jorku, a przez kilka incydentów chciała, bym wyprowadziła się z nią.

-A jak ci się podoba w najzimniejszym i najbardziej mokrym miejscu w Stanach Zjednoczonych?

-A co to, przesłuchanie? - zapytała oburzona nastolatka. Edward się zdziwił. Jeszcze nikt się tak do niego nie odezwał. Odwrócił wzrok w kierunku okna i nic nie powiedział. Poraz kolejny tego dnia Klaudia westchnęła. - Lubię taką pogodę. Bardzo często jak byłam dzieckiem i padał deszcz to razem z Karo wychodziłyśmy na dwór i wracałyśmy przemoczone. Jestem z tych osób, którym nigdy nie jest zimno. - powiedziała trochę niechętnie. Nie chciała mu mówić o takich rzeczach, ale stwierdziła, że jeżeli ma tu mieszkać to przydałoby się z kimś kolegować.

ZmierzchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz