***
Z niewiadomych przyczyn, do kawiarnii przychodziliśmy bardzo często. Tak często, że czasami wdawałem się w konwersacje z Cho Chang. Od czasu wojny, bardzo się zmieniła, zrobiła się bardziej otwarta, milsza i napewno ładniejsza co nie umknęło mojej uwadze. Bardzo często wracaliśmy do czasów szkolnych, a nawet dochodziliśmy do tematu naszego pocałunku. Czasami gdy patrzyłem na Draco, mogłem zauważyć że się nudzi i to bardzo, czasami też przygląda się nam i robi swoje dziwne sarkastyczne minki. Fakt, miałem spędzać z nim dużo czasu, ale nigdzie nie było mowy żebym z nim rozmawiał, mogłem przecież porozmawiać z kimś normalnym kogo lubię.Właśnie siedzieliśmy przy stoliku, przy którym zazwyczaj przesiadywaliśmy. Cho podeszła do nas tak jak zawsze i odebrała zamówienie. Po krótkiej chwili dosiadła się do nas jak zawsze i zaczęła ze mną rozmawiać.
- Uważasz że gdyby to co działo się wtedy kiedy byłeś w piątej klasie inaczej, to byłaby szansa że moglibyśmy no wiesz...być razem? - zapytała Chang patrząc na mnie - Myślisz że by to wypaliło?
Zamarłem. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nigdy o tym tak nie rozmyślałem, zawsze myślałem że to było jednorazowo, tak dla pocieszenia. Teraz jak tak myślę, to mógłbym stwierdzić że serio mógłbym z nią być. Nie byłbym wtedy takim wyrzutkiem.
- Myślę że mo... - zacząłem
- Myśli że musimy już iść i nie, nie wypaliłoby - wtrącił się Draco podnosząc się z krzesła. Popatrzałem na niego lekko zszokowany. Chłopak złapał mnie za nadgarstki i pociągnął za sobą, prowadząc do wyjścia.
- Co ty robisz? - zapytałem gdy wyszliśmy z kawiarnii.
- Uciekam z tamtej dziury - mruknął Draco, idąc obok mnie wzdłuż ulicy prowadzącej do parku.
- Daj spokój, co w ciebie wstąpiło? Czemu nagle taki sie zrobiłeś? - zapytałem ciekaw jego odpowiedzi. Stanęliśmy przy wejściu do parku żeby pogadać, nie zważając uwagi na przechodniów.
- Taki? O co ci znowu Potter chodzi, zawsze się mnie czepiasz. Wielki pan Potter to, Zbawiciel Harry Potter tamto... Potter i jego sprawy miłosne. Myślisz że kim ty do jasnej cholerny jesteś? Dobra, rodzice ci zdechli bo Voldemort ich zabił a ty jakimś cudem przeżyłeś, inni mieli podobne sytuacje napewno ale tylko Ty stałeś się przez to sławny - wyrzucił z siebie blondyn lekko poddenerwowany.
Wtedy poczułem się jakbym był najgorszy. Nie wiedziałem co powiedzieć, w słowach Dracona było sporo prawdy, ale nigdy nie sądziłem że to co mówi, rzeczywiście może mieć jakieś znaczenie. Wpatrywałem się w jego srebrne tęczówki, szukając w głowie jakiegoś słowa które nie zabrzmiałoby w tej sytuacji głupio.
- Ja...nie moja wina przecież że to akurat przypadnie na mnie... - wydukałem patrząc się na niego.
Malfoy przewrócił oczami poszedł do parku. Udałem się za nim i usiedliśmy na jakiejś wolnej ławce.
- Nie jesteś nawet taki zły Potter - mruknął Malfoy patrząc się na gołębie.
- Ty też nie Malfoy - powiedziałem patrząc się na niego - Ale dalej nie rozumiem dlaczego wyszliśmy z kawiarnii, fajnie było przecież.
- No tak...ale... - Draco zawiesił głos, jakby się zastanawiał czy mi to powiedzieć. - Wiesz dużo dzisiaj myślałem... - rzucił na mnie nerwowe spojrzenie -...i pomyślałem sobie...że może już nadszedł czas, żebyśmy się po prostu...po prostu pogodzili.
- Na serio? - zapytałem nie dowierzając w to co przed chwilą powiedział blondyn.
- No...tak. - spojrzałem na niego nie dowierzając że ten oto osobnik Draco Malfoy, nie chce się już ze mną kłócić - Chyba najwyższa pora, to już straszne nudne te wyzywanie i uprzykrzanie ci życia - wypalił Malfoy podnosząc kąciki ust.
- Zauważyłeś że zmieniłeś temat gdy tylko zapytałem się o powód wyjścia z kawiarnii? - zapytałem uśmiechnięty.
- Skądże znowu... - zaczął były Ślizgon - ale jeśli aż tak bardzo chcesz się dowiedzieć to okej, nie chciałem wysłuchiwać o twoich wielkich sercowych podbojach, nie lubię gdy ktoś gada przy mnie o sprawach miłosnych.
Rozmawialiśmy jeszcze długą chwilę na różne tematy, które interesowały nas obu. Mimo że się nie lubiliśmy za czasów szkolnych, to teraz bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Inni mogliby pomyśleć że się przyjaźnimy. Nagle poczułem zimny powiew wiatru, a przez moje ciało przeszły ciarki.
- Może wrócimy już do domu? Zimno się robi... - mruknąłem lekko się trzęsąc. Draco spojrzał na mnie oraz zmarszył brwi. Nagle zaczął robić bardzo dziwną rzecz. Malfoy zdjął z siebie swoją czarną bluzę z zielonym wężem wyszytym na kieszeniach, po czym dał mi ją.
- Po co mi twoja bluza? - zapytałem nie wiedząc dokładnie co z nią zrobić.
- Załóż ją idioto, musimy iść jeszcze w jedno miejsce - powiedział Malfoy patrząc na mnie - No dawaj, nie jest przecież polana trucizną.
Popatrzałem na niego marszcząc brwi, po czym wsunąłem na siebie jego bluzę która wręcz przesiąkneła zapachem jego perfumu.
- Wyglądam jak Ślizgon - mruknąłem chowając ręce do kieszeni.
- Daj spokój i nie rób z siebie takiego typowego Gryfiaka - powiedział blondyn uśmiechając się do mnie w miły sposób.
- Łatwo ci mówić... - parsknąłem cicho - Gdzie chcesz iść?- Zobaczysz Potter - odpowiedział blondyn i podniósł się z ławki - Rusz tyłek i wstań, bo nie zdążymy do rana.
Przewracając oczami wstałem z ławki, po czym zostałem pociągniętym za rękaw przez Draco w tylko mu znanym kierunku.
Ciekawe co on knuje.

CZYTASZ
Under Hate| Drarry | ZAWIESZONE
FanfictionMinął niecały rok od II wojny o Hogwart. Losy trójki Gryfonów podzieliły się i mogą polegać tylko na sobie. Ron Weasley po wojnie postanowił ułożyć swoje życie z Lavender Brown, Hermiona Granger została zatrudniona w Ministerswie Magii w Departamenc...