~Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie~
Czas zapłaty za grzechy niewątpliwie się zbliżał. Czułam to w kościach i miałam nadzieję, że moje przeczucia tym razem miały się nie sprawdzić. Próbowałam odciągnąć od siebie czarne myśli i spożytkować energię w innym celu, niż ciągłe zastanawianie się nad swoim końcem.
Więc myślałam o czasie egzaminów. Nie byłam w stanie pojąć, dlaczego wszyscy tak bardzo się nim przejmowali. Nawet najwięksi ignoranci w całej szkole nagle próbowali się czegoś nauczyć. Mieli jednak bardzo mało czasu, ponieważ około dwa miesiące. Ja sama ucząc się regularnie od czterech lat, uważałam, że nie byłam do końca przygotowana do tych cholernych testów. Mimo tego raczej się nie przejmowałam, a przynajmniej starałam się sprawiać takie wrażenie. Marzyłam o dobrej przyszłości, więc przykładałam się do nauki i jakoś mi to wychodziło, z gorszym lub lepszym skutkiem. To musiało wystarczyć.
Dzień po spotkaniu ze znajomymi Reida postanowiłam na poważnie przysiąść do matematyki. Wolałam raczej przedmioty bardziej humanistyczne, lecz proste rachunki nie sprawiały mi większych problemów. Schody zaczynały się w momencie, w którym patrzyłam na przykładowe zadania z próbnych arkuszy rozdanych na początku roku przez nauczycieli. Jak dla mnie były niewykonalne. Nie przypominałam sobie, abym kiedykolwiek widziała coś podobnego. Tak jakby ktoś wymazał mi pamięć.
Okej, miałam pustkę w głowie, ale przecież musiałam to przerabiać. Gdzieś w moich zeszytach z pewnością miałam choćby jedną malutką wzmiankę o tym czymś. Westchnęłam i zaczęłam przeszukiwać wszystkie swoje notatki. Po czasie zorientowałam się, że robiliśmy zadania opierające się na tej samej zasadzie, lecz o wiele łatwiejsze od tych egzaminacyjnych. Westchnęłam męczeńsko i wzięłam się za robotę.
Szło mi bardzo średnio. Cały czas wychodziły mi niepoprawne, wręcz absurdalne wyniki. Dlaczego nie pamiętałam tak wiele? Zbulwersowana przewróciłam kilka kartek w tył i spojrzałam na datę tej lekcji. Wszystko jasne.
Wróciłam do zadań z arkusza, ale już nie potrafiłam odpowiednio się skupić. W głowie miałam jedynie nieprzyjemne wspomnienia z tamtych dni. Widziałam ludzi ubranych na czarno, wszystkich współczujących mi z całego serca.
Prawie podskoczyłam, kiedy usłyszałam dosyć donośne pukanie do drzwi. Kogo nosiło o dziewiątej rano? Molly i Tony już dwie godziny temu zostali poinformowani, że mam zamiar się dzisiaj uczyć. To nie mogli być oni.
Reid. Oczywiście, że Reid lub ludzie mający z nim jakieś powiązanie. Michael. On i jego grupa. Tamci mężczyźni o srogich wyrazach twarzy.
Zbyt bardzo bałam się komukolwiek otworzyć. Byłam sama w domu. Nie chciałam nikogo wpuszczać, mogło się to bardzo źle skończyć.
Nie ruszyłam się ani o milimetr. Trwałam w ciszy i bezruchu. Zdawało mi się, że moją obecność zdradzać mogło jedynie zbyt szybko i zbyt głośno bijące serce.
CZYTASZ
Examination Of Conscience
Gizem / GerilimWięc przypomnij sobie swoje grzechy. Niezmienne, marne i pozbawione radości życie Mackenzie Margott codziennie przypomina jej o wszystkich problemach, z którymi musi się mierzyć już od najmłodszych lat. Kiedy w jej pozornie poukładany świat, wdziera...