jeśli nie mogę tańczyć, to nie jest moja rewolucja

342 30 18
                                    

Inspiracją dla one shota była wizualna fikcja historyczna "November", stworzona przez przez Jakuba Woynarowskiego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Inspiracją dla one shota była wizualna fikcja historyczna "November", stworzona przez przez Jakuba Woynarowskiego.

───────

Człowiek śpiący i czuwający równo oddycha; puls arteryj zarówno dowodzi, że serce jego zarówno tak we śnie jako i na jawie podobnie odbija i nigdy w swym działaniu nie ustaje.

A lubo marzenie rewolucyjne w niczym nie jest różne od myśli, które tak uskuteczniać się zwykły. Wzięto jednak za czasem powagę proroctwa; tak jak myśli, które się uskuteczniły. Nazwano to przeczuciem — przewidzeniem.

Oto jest początek, od którego poszło, co mówimy, że się ludziom polskim tylko wyśniło...

...gdy stało się coś podobnego do nocnego marzenia.

───────

28.11. 1795 rok

Tamtego listopadowego dnia, Warszawa tonęła. W dogaszającym się ogniu, sadzy, deszczu, żałobie i niemożliwym do ogarnięcia ludzkim umysłem — poczuciu wyzwolenia.

Przynajmniej dla niektórych.

Gwiżdżący wiatr złośliwie postanowił zerwać się akurat teraz, porywając ze sobą już przemoczoną z lekka gazetę. Zanim jednak nieszczęsny papier zdążył zawędrować gdzieś na gałęzie suchych i osmolonych drzew, został złapany przez dłoń, która z refleksem wysunęła się spod mokrego płaszcza. Jej właściciel pieczołowicie wygładził falki na mokrym papierze, jednocześnie troszcząc się o to, aby przypadkiem nie porwać numeru. Przetarł zaparowane okulary. Nagłówek krzyczał do niego jednocześnie tak obcymi, a jednocześnie tak znajomymi słowami.

Vive la République de Pologne!

Julian nigdy nie przypuszczałby, że sprawy przybiorą taki obrót. Nawet wtedy, gdy wszystko było już widoczne jak na dłoni; gdy Branicki i Szczęsny Potocki patrzyli na nich szklanym okiem zwisając ze sznurów, wciąż nie przypuszczałby, że przyjdzie czas gdy Stanisław August spojrzy na nich tym samym. Smutnym, ale jakże bezsilnym i zrezygnowanym.

Niemcewicz pokręcił głową. Był tym wszystkim bardzo zmęczony. Zmarznięty od deszczu, pisarz o niczym innym nie marzył, niż skryć się teraz gdzieś w cieple kamienicy, przy kominku spisując kotłujące się pod kopułą myśli.

Ale musiał na kogoś czekać. I na jego szczęście, nie trwało to tak długo, jak mogłoby się z początku wydawać. Od razu ożywił się, gdy zza rogu ulicy wyłoniła się znajoma postać; najpierw wyłoniła się głowa nieśmiało zerkająca spod kapelusza, potem dłoń przytrzymująca ten kapelusz, aby przypadkiem nie został zwiany, jak wcześniej to się stało z gazetą. Dopiero na końcu wyłoniła się przed Niemcewiczem cała postać Franciszka Karpińskiego.

Danse Immortelle ♧ niemcewicz & kościuszko [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz