Przed przeznaczeniem nie uciekniesz

578 85 39
                                    

W następnym rozdziale będą seksy.

Jak chcecie te seksy, to proszę zostawić gwiazdki.

(SUPER DOJRZAŁY SZANTAŻ EMOCJONALNY)

Miłego czytania, kochani! 🖤

"Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi".

Nigdy nie byłem w tak dziwnym miejscu, a w wielu miejscach zdarzyło mi się być. Pomieszczenie przypomina schowek na bibeloty, na ścianach wiszą gobeliny a na podłodze leży jakiś dziwny dywan w znaczki. Po środku okrągłego pomieszczenia stoi stolik, na którym blask żyrandola odbija się w szklanej kuli. Przenoszę wzrok na moich towarzyszy, ale są równie zaskoczeni co ja. Dziwny zapach dociera do moich nozdrzy, nie potrafię go określić. Coś, jak herbata i kurz?

Po spotkaniu na cmentarzu Kimimaro zaprowadził nas do niewielkiego domku zajmującego obrzeża wioski. Śnieg zasypał prawie wszystko, więc musieliśmy przekopać się przez zaspy, aby dotrzeć do drzwi. Następnie, kiedy przekroczyliśmy ich próg, mężczyzna odszedł pozostawiając nas sam na sam z niejaką Yubabą, którą aż ciężko jest opisać. Stara tak bardzo, jakby zaraz miała się rozsypać, ale i młoda kiedy patrzy się w jej oczy. Włosy schowane pod purpurowym kapeluszem w kwiatki chyba są siwe… a może jasne? Pod szyją kobiety wiszą różne medaliony a kolorowa sukienka z koronkami przypomina kuchenny obrus Iruki – sensei. Do tego na każdym palcu kobieta ma pierścienie, jeden z nich do bólu przypomina ten, który mi ofiarowała.

— Siadajcie, zaparzę nam herbatę…
Szepcze, znikając za zasłoną z koralików. Ponownie przyglądam się moim towarzyszom, spojrzenie Shikamaru jest spokojne ale i czujne. Lee natomiast…

— Lubię misie. Misie są fajne. Się mi się… mi się się…siemi? Misie!

Klaszcze w dłonie uśmiechając się do nas szeroko. Oczy błyszczą mu niezdrowo a policzki różowią się z każdą sekundą. Nara macha mu dłonią przed twarzą, na co mój przyjaciel mruży oczy i jakby szuka w tym geście czegoś istotnego. Po chwili wzrok przenosi na sufit podziwiając żyrandol.

— Czymże dla poety jest codzienność, gdy w kosmosie bezkres gwiazd posiada? — szepcze, na co unoszę brwi.

— Nie przejmujcie się nim. To chwilowa reakcja na przekroczenie progu mojego domu, zaraz mu przejdzie — mruczy wiedźma, wracając do nas z tacą pełną filiżanek i ciastek. — No, siadajcie. Na dworze takie zimno, że pewnie musicie się rozgrzać.

Rock znowu klaszcze w dłonie i od razu siada ciężko przed kobietą. Drewniane krzesełko skrzypi cicho, pod naporem jego ciała a on sam zaczyna cmokać przyglądając się słodkościom.

— Ciaastkaa… lubię ciastka — chichocze krótko, przez co coraz bardziej się o niego martwię. Shikamaru również zajmuje miejsce i prewencyjnie podsuwa swoje krzesło bliżej Lee.

Niepewnie czynię to samo, skupiając swoją uwagę na czarownicy. Coraz mniej rozumiem i liczę, że w końcu wszystko ułoży się w sensowną całość. Nie mówiąc już o tym, że chcę wyruszyć do Sasuke. Muszę wiedzieć, co wydarzyło się po przerzuceniu mnie do jego ciotki. Bystre spojrzenie ogromnych oczu kobiety kieruje się na mnie. Uśmiecha się ciepło i nalewa nam wszystkim herbatę, po czym bierze jedno ciastko i zaczyna zajadać się nim, jakby było najsmaczniejszą rzeczą na świecie. Zagryzam policzki, nie mamy na to czasu.

— Omomomo… jakie dobre… — Lee pochwycił ciacho, zanim Shikamaru zdążył zareagować i wepchnął sobie całe do ust. — Ciastka dobre na wszystkooo, więc napchaj się całą miskąąąąąą!

Gwiezdny Pył🌟 | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz