•5•

696 40 4
                                    

Hermiona, po obiedzie zapytała się czy idzemy z nią do biblioteki. Nie mieliśmy już lekcji, ale chciałem się pouczyć do eliksirów i do wróżbiarstwa. Ron, się nie zgodził. Nie wiem czemu. A Hermiona, powiedziała, że za 30 minut przyjdzie do biblioteki, bo musi sprawdzić referat jakieś gryfonki. Postanowiłem, że sam pójdę do biblioteki i tam na Hermionę zaczekam. Tak też zrobiłem. Wziąłem potrzebne książki i zacząłem od powtarzania wróżbiarstwa. Hermionie też słabo szło z niego, więc wiedziałem, że mi nie pomoże.
___________________________________________

W bibliotece myślałem, że jestem sam, ale czułem czyiś wzrok na sobie. Na początku nie przeszkadzało mi to, ale po czasie zacząłem czuć się nie komfortowo. Odwróciłem się, lecz nikogo nie zauważyłem.

Usłyszałem po czasie "Potter". Wiedziałem doskonale, do kogo należy ten głos. Odwróciłem się, i się nie myliłem. Był to Malfoy. Czego on chcę? Zapytałem się go o to (oczywiście grzeczniej) a on zaproponował, żebyśmy pouczyli się razem. Zdziwiła mnie jego propozycja, ale przystałem na nią. On też nie rozumiał wróżbiarstwa. Od czasu do czasu śmieliśmy się z żartów, który każdy z nas powiedział na dany temat, który studiowaliśmy.

__________________________________________

Po około 30 minutach, zjawiła się Hermiona, ale nie była sama. Przed nią z impetem biegł Ron, żeby mi coś powiedzieć. Zatrzymał się ze zdziwienia, kiedy zauważył, że razem z Malfoy'em się śmiejemy, ale nic nie powiedział. Powiedział tylko, że razem z Hermioną widzieli Arjuna Balaji, całującego się z Michael'em Cornem. Mówił to z obrzydzeniem, a ja tylko patrzyłem się w jego oczy, które pokazywały obrzydzenie całą napotkaną sytuacją. Zaraz dobiegła Hermiona, i uciszyła go, mówiąc, że są w bibliotecie. Podziałało.

Hermiona, też wyglądała na obrzydzoną tą sytuacją. Kiedy Ron, skończył tłumaczyć nastała niezręczna cisza, którą przerwał Malfoy. Zapytał się, czy ich widzieli, a Ci odpowiedzieli równoczesne, i z obrzydzeniem, że poszli do pokoju życzeń. Powiedziałem im, że są homofobami, i że się tego po nich nie spodziewałem. Ku nie tylko mojemu zdziwieniu, a też Ron'a i Hermiony, Malfoy, potwierdził to, co powiedziałem.

Hermiona, oburzyła się i wyszła. Ron, jedynie spojrzał się na nas i powiedział, że jesteśmy obrzydliwi. Kiedy wyszli, Malfoy, zapytał się mnie, czemu zadaję się homofobami. Ja sam nie wiedziałem czy są, czy nie. Więc odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie wiedziałem.

- Nadal nimi są, a przynajmniej widać to po Rudym - wtrącił Draco, na co Harry, jedynie parsknął śmiechem.

Po godzinie nauki z Malfoy'em, która była przyjemna, zaproponował, żebyśmy poszli się przejść po Hogsmeade. W sumie, chciałbym tam pójść, ale miałem do napisania referat z eliksirów, a chciałem mieć go już z głowy. Malfoy, był dobry z eliksirów i zaproponował mi pomoc w jego napisaniu. Totalnie zdziwiony spojrzałem na niego pytającym spojrzeniem, a ten zapytał się, co w tym dziwnego. Ostatecznie się zgodziłem. Poszliśmy się brzebrać. Udałem się w umówione miejsce, i czekałem na Malfoy'a. Czekałem i czekałem. Nie przychodził. Stwierdziłem, że tępy idiota mnie wystawił, więc wróciłem się do zamku, aż nagle nie poczułem śniegu na moim karku. Odwróciłem się, i ujrzałem ślizgona, który śmiał się jak dziecko. Ładny miał uśmiech. Naprawdę ładny. Jakoś nie zwracałem wcześniej na jego uwagi. Odpowiedziałem mu tym samym, a śnieszka wylądowała w otwartych, śmiejących się ustach ślizgona. Sam zacząłem się śmiać, aż mnie zaczął brzuch boleć, ale przez to, dostałem śnieszką w głowę. Po skończonej bitwie udaliśmy się na umówiony spacer. Nie wiedziałem gdzie idziemy, więc szedłem za ślizgonem. On, też jakoś specjalnie nie wyglądał jakby wiedział gdzie idzie. Zapytałem się gdzie idziemy, a ten na to, że szedł za mną. Problem w tym, że ja szedłem tam gdzie on. Kiedy mu to powiedziałem, spojrzał się na mnie kamienną twarzą, by po chwili wpaść w chwilowy śmiech. Powiedział, żebyśmy udali się do Miodowego Królestwa. Zgodziłem się. Znaleźliśmy się w wypełnionym słodyczami, aż po przegi  sklepie.

Spanikowałem, bo nie miałem przy sobie galeonów. Malfoy, chyba to zauważył, bo kupił dwa kolorowe lizaki i dał mi jednego. Było mi głupio, ale przyjąłem.

Kiedy chciałem powiedzieć, że po powrocie do zamku oddam mu galeony, ten jedynie powiedział, że nic nie jestem mu winien. Zdziwiłem się i zdziwionym głosem mu podziękowałem. Następnie, udaliśmy się do trzech mioteł po piwo, kolejka była znacznie mniejsza niż przed obiadem. Powiedział, że nie starczy mu na dwa piwa kremowe i mogę pić z nim z jednego kufla. Powiedziałem, że wcale nie muszę pić piwa, a ten odparł, że nie lubi patrzeć jak on coś ma, a druga osoba - jak też może to mieć - tego nie ma. Całkiem dobre podejście. Nie spodziewałem się tego po Malfoy'u. Może wcale nie jest taki zły? Może się zmienił? Tego nie wiem, ale chcę się dowiedzieć.

TADAAAAAM!

Oto kolejny rozdział, nieco krótszy, ale może coś jeszcze napiszę dzisiaj. Zaczyna się szkoła, więc rozdziały raczej będą rzadziej, ale to nie zmienia faktu, że bardzo was zapraszam do zostawienia gwiazdki i do mojej 'spiączki'

Buziaki!

pamiętnik |Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz