Jak co noc leżałam w moim pokoju inspirowanym kotem z popularnej gry. Nie mogłam spać. Znowu. Moje myśli zaprzątała ostroucha wariatka.
Kilka lat temu zostałam przypisana, by pobierać od niej podatki, jednakże od niedawna nie opuszcza mnie myśl o tym, że chciałabym więcej. Fantazje na temat jej płowych włosów i doświadczonego ciała, jej głębokich jak noc i ślepych jak but oczu. Mogłabym się w nie wpatrywać godzinami.
Nie, to niedorzeczne. Nie wiem jaki urok ta zapchlona wiedźma na mnie rzuciła, ale nie pozwolę jej mącić mi w głowie, szczególnie po tym jak doszczętnie zniszczyła moje życie zawodowe. Nie powinnam się tak czuć, nie znoszę tej jędzy z całego serca. Cholera, jej list gończy został powieszony na mojej ścianie, by rzucać w niego nożami, niżeli doń wzdychać.
To wszystko było zbyt przytłaczające. Wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę kuchni. I tak nie miałam zamiaru dzisiaj spać.Nastawiłam wodę na herbatę i zaczęłam planować dzień. Ciężko mi było jednak odwrócić się od napływu tamtych myśli. Czy tego chcę czy nie, osoba, do której jestem przypisana jest niestety nią. Westchnęłam ciężko. Może wakacje dobrze mi zrobią. Poznanie kogoś nowego, kogokolwiek kto pozwoli mi choć na chwilę o niej zapomnieć. Jej i jej perfekcyjnym... Nie. Weź się w garść Euclase. Tamten agregat Ricotta nie będzie już mi zaprzątać myśli. Dziś me życie towarzyskie rozkwitnie, jutro udam się do niej po podatki i na tym zakończę całą naszą znajomość. Tfu, znajomość. Wymaże ją z pamięci, nie chcę żyć w świecie, w którym kiedykolwiek byłyśmy znajomymi.
Ubrałam się, dopiłam herbatę i wyszłam z mojego apartamentu. Skierowałam się w stronę najbliższej kafejki dla samotnych ludzi, która według wszelkich namiarów była położona w odległości kilku państw. Może to dłuższa trasa, ale dla rezultatów warto.Po dojściu na miejsce rozejrzałam się w poszukiwaniu kogoś mniej więcej w moim wieku. Pierwszy, kto rzucił mi się w oczy był niebywale wysoki. Wiem kto jeszcze jest wysoki... I to dokładnie powód, dlaczego powinnam zagadać akurat do tej osoby. W najgorszym wypadku przynajmniej tamta cecha przestanie mi się kojarzyć z tą nikczemną elfką. Poza tym, osobnik owy wyglądał raczej na nieszkodliwego. W przeciwieństwie do większości osób w tej kafejce. Podeszłam zatem do owego człowieka.
- Czy miejsce obok jest wolne? - zapytałam.
- Em.. Czy to jest pytanie retoryczne? Bo jeśli tak to ja chyba nie muszę odpowiadać. Jeśli nie, w każdym razie... Nie wiem? Jest szansa, że jest, jest szansa, że nie jest... Czy to by było żałosne, gdyby rzeczywiście było ono wolne? - Usłyszałam w odpowiedzi i resztkami sił powstrzymałam się przed przytaknięciem. Nie mogę tego zawalić już na starcie.
Zdecydowałam się na kontynuowanie rozmowy, w opozycji do wszystkich moich myśli, które krzyczały by odejść.- Nie, skądże - odparłam.
- O, to dobrze. Kamień z serca, szczerze mówiąc. Cóż no, fakt faktem siedzę tu już kilka godzin więc tak... um..
-Oh, rozumiem, czekasz na kogoś.
- Taaaak.. czekam. Na kogoś. Istniejącego. Hahah.. Jak chcesz możemy poczekać razem, możemy też poczekać osobno i na przykład... wyjść i udawać, że tej rozmowy nie było. Tak, to jest opcja C. Uciec.. nigdy nie wracać. Żadnych korelacji z tym, że to co się dzieje mogłoby, w niektórych kręgach, być uznawane za niezręczne, ani twoim towarzystwem. Nie bierz tego do siebie. Czasami stara wiedźma chce po prostu wyjść się przewietrzyć i nie możesz jej tego bronić.. czasami w szybszym tempie niż zazwyczaj.. - powiedziała zbierając się do wyjścia.
- Chętnie dotrzymam ci towarzystwa - odpowiedziałam szorstko i dosiadłam się do rozmówcy. Będąc w tej pozycji mogłam też faktycznie przyjrzeć się tej osobie. Nie raczyła ona pięknością, ale póki nie jest to zapyziała elfka to wszystko mi jedno. - Nazywam sie Euclase. Zaszczyt poznać.
- Chwila ..zaszczyt? - Człowiek cofnął się z powrotem na miejsce. - Faktycznie uważasz za zaszczyt poznanie, no wiesz, mnie? Mm. Cóż, jest to.. nie chce użyć słowa niecodzienne ani nowe. Miłe. Jest to miłe. Miło mi, ciebie również zaszczyt poznać. Znaczy nie tak, że znam coś więcej o tobie niż twoje imię. Które swoją drogą dopiero przed chwilą mi powiedziałaś, ale.. Chwila powinnam teraz sama się przedstawić, prawda? Boże, ja dzisiaj jakaś nie na miejscu jestem, przepraszam. Znaczy.. um to nie moje imię to tylko stwierdzenie na mój temat. Nazywam się Salem i..
Na litość boską skończ już mówić. Nie byłam w stanie trawić informacji, którymi mnie zasypywała. Tym bardziej mieć miejsce do wcięcia się. Z każdą sekundą ta rozmowa wydawała się być bardziej praniem mózgu, niż cywilizowaną konwersacją. Jeśli wyjdę z tej kawiarni głupsza niż kiedykolwiek byłam.. Cóż, przynajmniej wiadomo kogo zaprosić na herbatę w przyszłym miesiącu.
- Nie masz za wielu znajomych, prawda? - wtrąciłam w końcu bo szczerze przestałam jej już słuchać. A nagłe wracanie do tego potoku słów, którym mnie raczyła i próbowanie wynieść coś z ostatnich informacji było o dziwo niebywale trudne. Nie mam pojęcia jak można tworzyć tyle dygresji i to tak odstających od poprzedniego tematu. Wyłączyłam się z konwersacji zupełnie na etapie, w którym nie byłam już w stanie odseparować przewodniego tematu od miliona wtrąceń. Kaleczenie podstaw prowadzenia konwersacji poprzez tą jednostkę obrzydza mnie niezmiernie w niepojęty sposób.
- Nie do końca wiem co to ma do tematu, ale tak czy siak, wypraszam sobie. Mam ich całkiem sporo. Całe um.. dwie przyjaciółki. Bliskie. No dobra, może jedna z nich to moja współlokatorka i nie zawsze ma dla mnie czas.. A druga to Ricotta, która jest.. no cóż, Ricottą. Nie tak, że nie wiem nic o niej i nie potrafię opisać jej dłużej niż samym imieniem. Po prostu.. jest dość ekscentryczna i ciężko mi faktycznie ubrać w słowa rzeczy, które mam do powiedzenia na jej temat nie streszaczając ich do, no wiesz, "jest zdecydowanie sobą". Ale tego ostatniego na pewno nie można jej odmówić.
- Masz na myśli Razową? - zapytałam z niedowierzaniem. Nie przyszłam tu bratać się z jej sługami. Chociaż to podsunęło mi do głowy pewien pomysł. Gdybym się zdecydowała przekonać ich do siebie, na pewno łatwiej byłoby zebrać od niej pieniądze. A jeśli nie, to chociaż spędzić z nią więcej czasu.. Opcjonalnie może zniszczyć jej życie towarzyskie, tak jak ona niegdyś moje zawodowe. Któż wie, może los faktycznie sprzyja moim opodatkowanią, a ta niedojda jest kluczem do pobrania taxów.
- Tak, znacie się? - zapytała niepewnie na co zareagowałam lekkim uśmiechem.
- Skądże, za to chętnie spędziłabym więcej czasu z tobą.
CZYTASZ
"zaplac taxy" [ ricclause ]
FanfictionCzy Euclase, samotnej komorniczce, której cała przyszłość stoi w ruinie uda się zawiązać relacje romantyczną z kluczowym powodem jej niekorzystnej sytuacji życiowej? Chuj wie, ale możesz przeczytać.