Minęło parę dni. Rany się zabliźniły, a gips został zdjęty. Zamiast niego musiałem chodzić w stabilizatorze, ale to i tak było lepsze.
W międzyczasie skończył się remont pokoju gościnnego. Ale Will nadal się o mnie bojąc, powiedział, że zostaję z nim w pokoju, co mi jest na rękę. Przyzwyczaiłem się do jego bliskości i nie wyobrażam sobie budzenia się nie w jego ramionach.
Zapominałem o zasadach, coraz więcej się śmiałem, przytulałem się do Wila i nie bałem się kar.
Nadal nie mogłem jednak sam wychodzić za bramę i nie zostawiali mnie samego w domu.
Gdy An nie mogła ze mną zostać, czarnowłosy zabierał mnie ze sobą do pracy.
Siedziałem sobie grzecznie na kanapie, a raz jego sekretarka przyniosła mi gorącą czekoladę.
Dzisiaj mieli nas odwiedzić Roki i Miki.
Czarnowłosy mi powiedział, że po moim zniknięciu to ta dwójka pomagał mnie szukać i musiał im wtedy ze wszystkiego się wyspowiadać.
Bałem się, jak zareagują na mnie, kiedy już wiedzą kim jestem.
Dzwonek zadzwonił i drzwi się otworzyły.
Bałem się do nich podejść.
Naprawdę nie chce, by spojrzeli na mnie z obrzydzeniem, dlatego schowałem się za framugą, co nie dało za wiele bo Roki mnie zauważył i do mnie pomachał. Spalona kryjówka.
Małymi kroczkami do nich podszedłem. Małymi przez stabilizator, ale też przez strach.
Nagle Miki się na mnie rzucił, przez co prawie razem upadliśmy.
- Nigdy więcej tak nie rób - powiedział, mocniej mnie przytulając.
Żadne z nich nie patrzyło na mnie krzywo. Will przysunął się do Rokiego i uśmiechnięci patrzyli, jak Miki się do mnie przytula.
- Przepraszam, nie zrobię już tego- powiedziałem i oddałem uścisk, a mały uśmiech wykwitł na mojej twarzy.
- Jak się pokłócisz z willem to wpadnij do nas, mamy wolny pokój- powiedział prześmiewczo, śmiejąc się cicho przy mojej szyi.
- Ej! - wszyscy wybuchli śmiechem na reakcję Willa.
Czarnowłosy pomógł mi się przenieść na kanapę do salonu, po czym przyniósł napoje i przekąski do salonu.
- Zagramy na konsoli?- zapytał Miki z buzią pełną ciastek.
- Czemu nie odpowiedzieli wszyscy.
Podzieliliśmy się na dwie drużyny, w takich parach, jakich jesteśmy.
Usiadłem między nogami Willa i się o niego oparłem, co mu nie przeszkadzało.
Ja miałem grać na Mika a Will na Roka. Will wygrał, a gdy miałem ja grać pogubiłem się w tych wszystkich guzikach na padzie. Z pomocą przyszedł czarnowłosy, kładąc swoje ręce na moich i nimi sterując.
Mimo to Miki wygrał, z czego się bardzo cieszył. Nie czułem się pokonany, bo świetnie się bawiłem.
Kiedy wszystkie przekąski zniknęły a wszystkie gry były zaliczone zaczęło się ściemniać.
Roki ogłosił, że oni muszą już jechać. Odprowadziliśmy ich pod drzwi, ale gdy mieli już wychodzić, zatrzymał się.
- Nie zapomniałeś o czymś? - zwrócił się do swojego partnera, który uderzył się rękę w głowę.
Przeszukał kieszenie, a gdy znalazł to czego szukał, wręczył to nam.
- To zaproszenie na moje urodziny - uśmiechnął się - Mam nadzieję, że się zjawicie.
- Na pewno - powiedział starszy i położył zaproszenie na moje ręce.
CZYTASZ
Jestem Twój//Yaoi
Teen FictionO chłopaku szkolonym od dzieciństwa na niewolnika, który przy boku swojego Pana mógł w końcu posmakować normalnego życia.