Żeby było lepiej cz. 1

699 63 5
                                    

W pomieszczeniu zapadła nieprzyjemna cisza. Snape rzucił okiem na chorego, który nerwowo ściskał koc. Nic nie mówiąc, wrócił do przerwanej lektury.

Harry westchnął cicho i spojrzał na starszego czarodzieja. Poza stratą wagi, zdrowiej wyglądającą cerą i bliznami na szyi, nie dostrzegł wielu zmian w jego wyglądzie. Mimowolnie zaczął się zastanawiać nad zmianami wewnętrznymi mężczyzny. Czy takie miały miejsce w ostatnich tygodniach? Nie wiedział, a coś w środku niego chciało wiedzieć.

Porzucił swoje rozmyślania z zamiarem wrócenia do nich później. Nie chciał, a właściwie nie miał ochoty na rozmowę, a jednak musiał wykorzystać tę chwilę na wyjaśnienia. Dopóki jeszcze miał siły. Przymknął powieki, wzdychając cicho.

― Zaraz po wprowadzeniu się tutaj nałożyłem na dom kilkanaście kręgów. Wszystkie razem stworzyły coś na kształt plecionki. To o tym Tomy wspominał. Nie wiem, czy je widziałeś lub wyczułeś. Linie są praktycznie wszędzie i mogę nimi poruszać. Dzięki nim pozbawiłem przytomności Williama i ułożyłem na kanapie. W tamtej chwili nie mogłem znieść hałasu. ― Wziął głębszy wdech, co zaowocowało lekkim kaszlem. ― Obawiam się chwili, kiedy się ocknie. Nawet rozważałem zmodyfikowanie mu pamięci...

― Czyś ty oszalał, Harry?! ― Niespodziewanie Snape zerwał się z krzesła. ― Sam nie umiesz obronić własnego umysłu, a chcesz wchodzić do czyjejś głowy! Merlinie! Nie zdajesz sobie sprawy jak delikatnym trzeba być, by komuś zmodyfikować pamięć bez komplikacji.

― Zdaję...

― Nie przerywaj mi! Nie masz talentu do sztuki umysłu. Nie jesteś Dumbledorem czy nawet Tomem Riddlem. Zupełnie nie masz pojęcia...

― Mam, Severusie! Chyba zapomniałeś z kim dzieliłem umysł! Wiem wystarczająco dużo na temat zmiany wspomnień, obrony umysłu, czy ingerencji. ― Spojrzał na Snape'a z wyrzutem. ― Posiadam tę wiedzę od niego ― dodał ciszej. ― Zresztą nie chcę...

Legilimens!

Snape nie wytrzymał impertynencji oraz głupoty Harry'ego. Skoro ten twierdził, że nie ma problemu z oklumencją, to on mu już pokaże. Wtargnął do jego umysłu i natrafił na mur. Nacisnął na niego mocniej, chcąc się przebić, aby wejść dalej. Bariera nadal stała, lecz zaczęła zmieniać kolor z niebieskiego na czerwony. Chwilę później Snape klęczał na podłodze, ciężko oddychając i nie mogąc uwierzyć, że został wyrzucony. Spojrzał na podopiecznego.
Z nosa Harry'ego sączyła się strużka krwi. W przeciwieństwie do niego, młodszy czarodziej oddychał w miarę spokojnie, a zielone oczy spoglądały z wyrzutem i troską.

― Proszę wybaczyć, ale jesteś bardzo upartym Ślizgonem i musiałem być mało delikatny.

Severus obserwował go chłodnym spojrzeniem, podając chusteczkę.

― Przed czym tak się bronisz? ― zadał w końcu pierwsze pytanie.

― Prawdę powiedziawszy, to nie wiem ― westchnął Harry, układając się wygodniej, gdy mężczyzna gestem nakazał mu usiąść i zaczął zmieniać opatrunki. ― Przypuszczam, że do pewnych wniosków sam już doszedłeś.

― Obskurus. Mam rację?

― Tak. W mugolskim szpitalu myślano, że albo sam sobie to zrobiłem, albo ktoś dybie na moje życie. Druga i teraz trzecia rana pojawiły się już w tym domu.

Harry na dłuższą chwilę zamilkł, gdy opatrywanie i oczyszczanie ran było zbyt bolesne.

― A te wszystkie zaklęcia, które powodują u mnie ciarki? Dom jest nimi otoczony tak gęsto, że mysz się nie prześlizgnie. To także cię osłabia ― kontynuował wypytywanie Severus, pomagając położyć się choremu na boku.

― Początkowo było ich tylko kilka. Bariera, alarm ostrzegawczy, potem doszły te, ułatwiające mi egzystencję w tym stanie.

― Wróćmy do tematu Williama. Nie widzę większego sensu w modyfikacji mu pamięci. Jest chwilowo przydatny.

― Ale...

― Gdy odzyskasz siły i będziesz w stanie stąd odejść, wystarczy usunąć mu ciebie ze wspomnień. To prostsze i mniej inwazyjne.

― Czyli muszę z nim porozmawiać? ― Ten pomysł zbytnio nie przypadł do gustu Harry'emu.

― Mogę zrobić to za ciebie, ale nie zmieni to faktu, że on się martwi. Kolejną sprawą, którą muszę poruszyć jest działanie eliksiru.

― Nie zadziałał ― bardziej stwierdził niż zapytał Harry.

Cóż, tego akurat był świadom. Nie czuł się ani trochę lepiej, a rany się nie zasklepiły, choć już powinny, gdyby mikstura przyniosła efekt.

― Nawet jeżeli wiem jak działa obskurus, to antyzaklęcie czy eliksiru nie stworzę szybko.

― Czyli jeszcze poboli.

― Przykro mi.

― I tak jestem wdzięczny, że mi pomagasz. Pewnie wiele ciekawszych rzeczy masz do zrobienia niż opieka nade mną. Nie lepiej...

― Nie kończ, Harry. To moja decyzja, jak mam zamiar spędzać swój wolny czas. ― Mężczyzna wstał, ruchem różdżki odsyłając rzeczy do opatrywania do kuchni. ― Odpocznij. Czeka cię rozmowa z Willem. Wieczorem, nim Tomy przygotuje mi laboratorium, zaczniemy pracę nad twoimi nogami.

― Dobrze. ― Zamknął oczy, chcąc chwilę się zdrzemnąć. ― Zdejmę część zaklęć, jednak nie wszystkie. Ma pan prawo do przebywania w tym domu, w miarę przyjaznym otoczeniu.

Snape nie skomentował tego, co usłyszał. Obserwował przez jakiś czas podopiecznego. Jak na razie nie miało miejsca nic niepokojącego. Potter spał spokojnie. Severus podejrzewał, że była to jedna z nielicznych chwil, kiedy chłopak mógł zregenerować siły bez dodatkowych atrakcji.

Dlatego też zdecydował się dokładniej rozejrzeć po domu. Do tej pory nie miał okazji. Wiedział już, gdzie znajduje się pokój Rossa, kuchnia czy łazienka. Pomieszczenia na pierwszym piętrze były zagadką, którą zamierzał rozwikłać. Pierwszym, co rzucało się w oczy, to wąski, pusty korytarz. Podniszczone ściany, które nosiły pozostałości po tapetach. Podłoga chyba była najlepiej zachowanym elementem. Otworzył pierwsze z czterech drzwi, ale znajdowała się tam tylko duża wanna, więc uznać można to było za łazienkę. Za kolejnymi kryła się zwykła toaleta, a w pozostałych dwóch odkrył sypialnie i gabinet. Na końcu korytarza znajdowały się schody, które prowadziły na strych. Snape postanowił zajrzeć się i tam. Zgodnie z jego przypuszczeniami znalazł tam niepotrzebne meble, czy też sprzęty. Średnio zadowolony z oględzin wrócił na dół, zauważając brak kilkunastu zaklęć. Skoro Potter już nie spał, mógł zabrać się za rehabilitację.

Harry siedział na brzegu łóżka, jakby czekał na starszego czarodzieja i na to, co go czeka.

Mistrz eliksirów wszedł do pokoju i zaczął odpinać guziki.

― Połóż się, Harry.

Blizny II - ObskurusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz