•6•

611 40 20
                                    

Z Malfoy'em, o niczym konkretnym nie rozmawialiśmy. Pytał się, co pomyślałem jak podał mi dłoń na zgodę. Odpowiedziałem, że byłem w lekkim szoku, ale jak Hermiona, podała dłoń, to doszło do mnie, co się w tej chwili dzieje. Powiedziałem też o postanowieniu, jak się okazało, on też miał w postanowieniach pogodzić się z wrogami, ale nie sądził, że to tak szybko nadejdzie. Ja w sumie też nie. Fajnie było gadać z dawnym wrogiem. Dowiedziałem się, że od zawsze mi zazdrościł tym kim byłem, i że ojciec był na niego wściekły, że byłem od niego lepszy. Interesowało mnie, dlaczego mi to mówi, a on na to, że nie ma się czego wstydzić. W sumie jest to prawda.
___________________________________________

O 18 była kolacja. Ze spotkania wróciłem koło 17:30 i od razu Hermiona wraz z Ron'em, pytali się gdzie byłem, co robiłem, gdzie, z kim, po co, na co, czemu. Odpowiedziałem im, że byłem z Malfoy'em. Popatrzyli się na siebie z obrzydzeniem. "Harry Potter rozmawia z Draco'nem Malfoy'em". Nie widziałem nic wielkiego w tym. Przecież się pogodziliśmy, co prawda. Myślałem, że to będzie wyglądać tak jak dawniej, tyle, że nie będziemy sobie nawzajem dogryzać, a raczej on, mi. Bo ja się tylko broniłem. Na kolacji, jak to na kolacji. Kilka osób mówiło, że widzieli mnie z Malfoy'em, i co mi się stało. Opowiedziałem im zgodnie z prawdą, że się pogodziliśmy, i że Ron, z Hermiona, również. Byli zdziwieni.
___________________________________________
10.01.1996 ~ wtorek

Wstałem w średnim humorze. Czułem, że coś, a raczej ktoś mi go zepsuje. Nie myliłem się. Ron, zaczął mnie unikać. Co prawda, nic nowego, ale wychodził z pokoju wspólnego wtedy, kiedy spałem, a jak szedłem do Wielkiej Sali, to on, wychodził. Naprawdę, tak mu przeszkadzał mój rozejm z Malfoy'em? No cóż, on zaczął, on najwyżej skończy. Nie mam za co przepraszać. Hermiona, jedynie się trochę ogarnęła i miała gdzieś, czy mam zgodę między Malfoy'em, czy nie. W sumie cieszę się.
___________________________________________

Eliksiry.... Jak ja ich nie lubię! Może kilka godzin spędzonych w bibliotece i rady od Malfoy'a, coś mi tam pomagały, ale i tak to nie był efekt, jaki chciałem. Irytowało mnie to, że coś nie udaje mi się za pierwszym razem. Robiliśmy balsam ze stokrotki, który miał powodować znikanie blizn i siniaków. Byłem ciekawy, czy na moją bliznę też zadziała.

- Zadziałał? - zaśmiał się Draco. Harry, jedynie odgarnął włosy, żeby pokazać ślizgonowi, że blizna jest nie ruszona - klopsiki nam się skończyły.

- Jeszcze się nie najadłeś?

- Najadłem. Czytaj.

O dziwo, eliksir wyszedł mi prawie doskonały, więc zdobyłem 20 punktów dla Gryffindoru. Nieźle. Malfoy'owi, z tym eliksirem nie szło najlepiej, ale najgorzej też nie można powiedzieć. Poprosił mnie o pomoc, więc tak też zrobiłem. Mu eliksir wyszedł doskonały. Ale z faktu, że ja, pierwszy skończyłem od jakiegokolwiek ślizgona, to ja zdobyłem punkty.
___________________________________________

Po obiedzie Ron, nadal mnie ignorował. W sumie była cisza bez niego. Często się kłóciliśmy. Malfoy, najwidoczniej też to zauważył, bo w bibliotece zapytał się mnie, czy się z nim pokłóciłem. Po co mam kłamać? Pokłóciłem. Pocieszył mnie jakoś. Nie umiał tego robić, ale było widać, że się stara. Niepotrzebne. Bo nie przejmowałem się kłótnią bardzo. To świadczy raczej tylko o mnie, chociaż  Hermiona, też mówiła, że Ron, się kłótnią nie przejmował. I dobrze.

Kiedy skończyliśmy uczyć się do wróżbiarstwa, była pora kolacji. Kiedy chciałem wstać, Malfoy, też stwierdzi, że wstanie. Z faktu, że siedzieliśmy blisko siebie (żeby wyjść trzeba było skierować nogi tak, że jest się z osobą 'twarzą w twarz' jak się wstaje).To wstaliśmy w tym samym momencie, i nie wiem jak. NAPRAWDĘ NIE WIEM JAK, ale nasze usta się ze sobą zetknęły. Nadal nie wiem jak to się stało. Spojrzeliśmy się na siebie z zdziwieniem w oczach, ale nic nie powiedzieliśmy. Staliśmy zdecydowanie za blisko siebie. Czułem jego oddech. Przyśpieszał. Nagle jego oczy powędrowały na moje usta. Chciał tego, czułem to. Ale ja nie wiedziałem, czy ja tego chcę. Spojrzał się na mnie, widziałem w jego oczach pytanie "chcesz tego?" SKĄD MAM WIEDZIEĆ?! Zbliżał się powoli. Nasze usta były zdecydowanie za blisko. Zbyt blisko. JA TEGO NIE CHCĘ! Odchrząkłem i udałem się z książką na jej miejsce. Myślałem w między czasie, jak mam się przy nim zachować. Co mam mu powiedzieć. Kiedy wróciłem, go już nie było. Usłyszałem jedynie dźwięk zamykających się wielkich drzwi.

Kuźwa spłoszyłem samca.

Jak podejście do szkoły?

U mnie trochę słabo, bo zeszyty świecą pustkami. Podobnie jak moja wiedza ze zdolnych.

Tak świecącym akcentem zapraszam do zaświecenia gwiazdki tutaj, i w mojej 'śpiączce'

Buziaki! 

pamiętnik |Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz