KISS HER.

1.3K 49 32
                                    

- Naprawdę musimy tam iść? Nigdy nie lubiłaś przecież tej szkoły. Z resztą, jest już późno, prawie nikogo tam nie będzie. - jęczę, wciągając drugi but na swoją stopę.

- Muszę się pochwalić tej starej szmacie, że pomimo jej gróźb skończyłam studia! Za to ty będziesz miała świetną okazję na odnowienie kontaktów. - szturcha mnie brązowowłosa i porusza śmiesznie brwiami.

- To przeszłość, Z. Nie widziałyśmy się wieki. Podejrzewam, że będzie tak samo mało zainteresowana, jak wtedy.

- Oh, daj spokój. Dlaczego to zawsze ty zostawałaś po lekcji, mimo że z matematyki byłaś akurat chujowa? Urządzałaś z nią wszystkie akademie? Czemu tylko tobie odpowiadała na korytarzu dzień dobry? I to z uśmiechem? A na resztę miała minę, jakby chciała nas wszystkich spalić w pizdu.

- Cholera, jaki skwar. - komentuję, wsiadając do zaparzonego auta i próbując zmienić temat rozmowy. Odpalam samochód i natychmiastowo uruchamiam klimatyzację na najwyższych obrotach, bo się zaraz ugotujemy.

- Ja nie mogę, co za alfons wyremontował ten burdel dopiero po naszej kadencji?!

- Ale muszę szczerze przyznać, że teraz to to nawet i przyzwoicie wygląda.

- A wy co tu robicie dziewczynki? Podróże w czasie wynalazłyście i chcecie wrócić do tego koszmaru? - usłyszałyśmy za sobą dobrze znany głos.

- Pani Miller! - cieszę się na widok kobiety jak opętana. Nic nie poradzę, że to właśnie dzięki niej wybrałam kierunek studiów. Rzucam jej się delikatnie na szyję, a zaraz po mnie robi to Zoe.

- Przepraszam, muszę pilnie zadzwonić. - dziewczyna robi kilka kroków, przez co zostaję sam na sam z rudowłosą.

- I co w końcu studiujesz? - pyta z promiennym uśmiechem.

- Świeżo skończyłam anglistykę.

- O proszę, moja krew. A Zoe? Dotrwała do końca czy rzuciła tym w cholerę wcześniej? - odrobinę ścisza głos, aby brązowowłosa nie usłyszała jej słów, po czym cicho się śmieje.

- Skończyła turystykę. Ciężko było, ale się udało.

- Najmocniej cię przepraszam, ale teraz muszę jeszcze coś załatwić. Może spotkamy się później na jakąś kawę?

- W sumie, to czemu nie.

- White Cafe, za jakąś godzinkę?

- Pasuje.

- W takim razie do zobaczenia i pozdrów ode mnie Zoe. - patrzę za odchodzącą kobietą, a w tym czasie wraca do mnie przyjaciółka.

- Wiem, że nigdy za mną nie przepadała, ale żeby aż tak?

- Kazała cię pozdrowić. Zresztą zaprosiła mnie dziś na kawę, też możesz wpaść.

- Podziękuję. I ty chyba też powinnaś.

- A to niby czemu?

- Ona zawsze coś do ciebie miała.

- Oh, no jasne. Według ciebie to chyba wszyscy coś do mnie mieli co.

- Dobra, koniec tematu. Ciekawe czy palarnię też odnowili. - rzuca i udaje się we wspomniane miejsce, a ja podążam za nią.

- No wiedziałam, oni nigdy nie przyznawali się do tego, że wszyscy palą tu papierosy. - mówię, widząc, że absolutnie nic się tu nie zmieniło.

- To co, po jednym za stare, dobre czasy? - wyciąga paczkę ulubionych papierosów, a ja się częstuję. W tle słychać dzwonek, co przypomina delikatne ukłucie stresu przed lekcją. Odruchowo wyrzucam i gaszę papieros, co sprawia, że przybijam sobie mentalnego plaskacza. Przecież już tu nie chodzimy.

UNEXPECTED.*/ONE SHOTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz