Louis nie pisał, nie dzwonił i nie odzywam się już tydzień. Nikt nie wiedział gdzie jest, czy wszystko z nim dobrze i czy jest bezpieczny. Nawet jego znajomi nie wiedzieli gdzie jest, z nikim się nie kontaktował. Tak po prostu zapadł się pod ziemię,A ja pomimo kłótni i raniących słów chciałem, by po prostu wrócił i by było wszystko tak jak wcześniej.
Okej, słowa bardzo mnie zraniły, bo kto by chciał usłyszeć, że jego druga połówka nie chciała tego co ma, ale bałem się, cholernie się bałem o tego drobnego blondyna.
Nie wiedziałem nawet gdzie go szukać, co zrobić. On zniknął a ja mogłem jedynie czekać i liczyć, że w końcu wróci do domu. Że w końcu wróci do mnie.
~~~
- Harry, proszę cię. Wyjdź w końcu z domu, nie możesz tak wiecznie siedzieć i na niego czekać. On wróci kiedy będzie gotowy- Brunet codziennie do mnie przychodził i zachęcał do ruchu i życia. Dzień w dzień, od dnia zniknięcia chłopaka, ja jedynie leżałem w łóżku. Moim jedynym ruchem była wędrówka do toalety i spowrotem. Wiem,że może to głupie, ale bez blondyna nie jestem nawet w stanie wstać i żyć.
- Daj mi spokój, Zayn
- Harry, do cholery jasnej. Nawet mnie nie wkurwiaj. On wróci, najwidoczniej potrzebuje przemyśleć coś w samotności. A ty za ten czas nie możesz aż tak się zapuszczać. Popatrz na siebie, kiedy ostatni raz się myłeś, kocham cię bracie, ale ten smród aż pali w oczy. Nie mówię już nawet o twojej brodzie, niedługo jak mikołaj będziesz wyglądać. Nie będę dłużej tego tolerował, masz 15 minut na ogarnięcie i wychodzimy. Rusz dupsko- Zayn chwile jeszcze pokrzyczał, rzucił we mnie poduszką po czym wyszedł z pokoju.
A ja po wstałem. Co racja to racja, on przecież wróci. Nie mogę wyglądać tak źle jak on wróci.
Wziąłem szybki prysznic, ogoliłem się i ubrałem w czyste ciuchy. Po chwili wyglądałem już o niebo lepiej.
- W końcu, długo się jeszcze będziesz pindrzyć. Lepiej niż ja i tak nie będziesz wyglądać- zaśmiał się brunet po czym ruszył do drzwi a potem do auta.
- Dziękuję, stary. Ja na prawdę się o niego martwię, to już ponad tydzień a on...Nie daje znaku życia
- Harry, jestem pewny, że nic jemu nie jest. Jest dorosłym mężczyzną, da sobie radę
- Wiem, ale nigdy tak długo go nie widziałem. Tak cholernie mocno tęsknie- w moich oczach pojawiły się długo wstrzymywane łzy.
- Stary, głowa do góry. Niedługo wróci i mam nadzieję, że miedzy wami się wszystko ułoży- Zayn w końcu ruszył z podjazdu.
- Gdzie jedziemy?
- Dobrze galerii albo po prostu się przejść
- Zayn?
- Hmm?
- Myślisz,że za bardzo emocjonalnie zareagowałem podczas tamtej rozmowy?- strasznie stresowałem się odpowiedzią, dużo tym myślałem przez ostatnie Parę dni.
- Może trochę, ale nie ma się co dziwić. Kochasz go całym sercem, czasami boisz się, że jego miłość jest inna, coraz słabsza. Ale to nie prawda stary, oboje kochacie się z taką siłą, że to aż obrzydliwe jest. Nie widzicie po za sobą świata. Nie dziwie się Louisowi, że się wkurzył, że powiedziałeś jego rodzicom, on sam chciał to powiedzieć. W momencie, gdy będzie gotowy i sam podejmie taką decyzję, ale z drugiej strony nie było już co ukrywać. Oni by się domyślili a tak przynajmniej już wiedzą I mogą oswoić się z tym. Powinniście o tym porozmawiać, myślę, że długa rozmowa bardzo wam pomoże
CZYTASZ
✔Glimmer of hope //Larry Stylinson
Novela Juvenil- Harry, chodź tu do mnie Zgodnie z prośbą blondyna podszedłem do łóżka. Gdy tylko znalazłam się blisko Lou złapał mnie za ramię i pociągnął tak, że znalazłem się nad nim. - Lou, mama śpi za ścianą - Ale ja nic nie robię, chce Cię tylko przytulić i...