ONA

87 17 17
                                    


Trwał późny wieczór, Hogwarckie błonia świeciły pustkami. W stronę lasu na spotkanie ze swą ukochana zmierzał jeleń, był to animag James Potter zwany Rogaczem. 

 Majestatyczne zwierzę wkroczyło do lasu. Szło poprzez drzewa w kierunku miejsca w którym się umówili. Wkroczył na niewielką, oświetloną światłem księżyca polanę, stała tam ONA, oświetlona delikatnym blaskiem. Patrzył na nią oniemiały. Podeszła w jego kierunku delikatnie kołysząc biodrami. 

  On także wolnym krokiem skierował się w jej stronę. Stanęli naprzeciw siebie delikatnie się kłaniając, ONA odwróciła się idąc przed siebie, prowadząc go, on szedł pokornie za nią ciekawy kolejnych wydarzeń.

Po pewnym czasie marszu doszli do małego jeziorka w środku lasu. Księżycowa łuna spowijająca to miejsce dodawała mu magii. 

 James zbliżył się do NIEJ i zaczął się o NIĄ ocierać, zaczęła to odwzajemniać. Stali tak nad wodą ocierając się o siebie, po kilku godzinach tego zajęcia, gdy słońce już powoli wstawało postanowili już wracać. 

 Po pewnym czasie marszu zatrzymali się na skraju lasu. Skłonili się ku sobie, Rogacz skierował się ku zamkowi, a ona stała tam, w cieniu drzew, patrząc na niego. Wiedzieli, że niedługo znów się spotkają ale nawet ten krótki czas rozłąki będzie dla nich trudny. Zawróciła w stronę lasu i schowała się w mroku.

James zmienił się w człowieka i wszedł do zamku, wspiął się po schodach i wkroczył najpierw do pokoju wspólnego Gryffindoru, a następnie do dormitorium Huncwotów. Położył się i zasnął myśląc o wydarzeniach minionej nocy. Po krótkim czasie snu, obudziły go odgłosy krzątania się po pokoju. Wstał z łóżka, ubrał się i ruszył do Wielkiej Sali, usiadł przy stole swego domu, zajął miejsce obok trójki swoich wiernych przyjaciół, przez cały czas trwania śniadania rozmawiali o nowych kawałach i innych tego typu błahostkach. Po śniadaniu rozpoczęły się lekcje, na których James jak zawsze żartował i przeszkadzał, mimo że czuł tęsknotę do swej wybranki.

 Po całym dniu lekcji i obiedzie, wreszcie nastała noc. James znów wymknął się z zamku, znów zmienił się w jelenia, znów wszedł do lasu i poszedł do lasu, aż w końcu znów zobaczył JĄ, z każdym dniem coraz bardziej przekonywał się w uczuciu do niej, każdego dnia chciał ja widzieć. Dla niego była idealna, piękna. Miała swoje wady ale była wspaniała. ONA była najpiękniejszą sarną jaką widział. 

James in the woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz