Pov. Guren
Siedziałem w swoim biurze, jak zwykle znudzony. Bawiłem się długopisem, gdy nagle ktoś zapukał.
-Wejść!-Powiedziałem i popatrzyłem sie na wchodzaca osobę. Był to Shinya.
-Ohayo Guren-san.-Posłał mi uśmiech i lekko przygarniony podał mi plik dokumentów.
Podparłem się ręką pod brodę. Popatrzyłem na niego.
-Wszystko okej? Dziwnie sie zachowujesz Shinya...
Chłopak od razu się spiął i spróbował wyprostować.
-Wszystko okej! Po prostu...miałem mały wypadek.
Zmrużyłem oczy. Słyszałem w jego głosie kłamstwo, które próbował zamaskować.
Ktoś pewnie i by sie nabrał, ale ja znałem go zbyt długo.-A może go kochasz i to dlatego?~
W mojej głowie odezwała się Mahiru. Zbyłem ją i spojrzałem na zakłopotanego, białowłosego słodziaka...znaczy Shinye!
-Shinya. Nie kłam. Widzę, że to robisz.
-A-ale j-ja...-Próbował się bronić, ale ja już przeskakiwałem przez biurko i szedłem w jego strone.
Popatrzył na mnie przestraszony i gdy podniosłem ręke to się zasłonich. To była reakcja odruchowa. Do tego zasłonił brzuch, co tylko mnie utwierdziło w moim przekonaniach.
-Rozbieraj się.-Rozkazałem. Może powinienem to wytłumaczyć lub powiedzieć dokładnie o co chodzi, bo Shinya zarumienił się, nakrzyczał na mnie.
-Baka hentai! Co Ci chodzi po głowie zboczeńcu?!
-Sh-shinya! T-to n-nie t-tak!-Chciałem się tłumaczyć, lecz zaczął mnie okładać po klatce piersiowej.
Nagle znowu ona się odezwała.
-Ihihihi~ Czyli to Ci chodzi po głowie co Guren? Oh Ty zboczeńcu! Nie tkniesz mojego braciszka swoimi brudnymi łapami!
-Zamknij sie!-Krzyknąłem głośno w stronę Mahiru. Niestety, białowłosy nie widzi ani nie słyszy Mahiru, więc uznał, że to skierowane w jego strone.
-Ah tak?! Sam sie zamknij Guren! Najpierw każesz mi sie rozbierać, a potem mówisz bym się zamknął?!
Był wkurwiony, a na jego czole wyskoczyła pokaźna żyłka.
Zalał mnie pot.
-Shinya! To nie tak! To nie było do Ciebie!
-Taaaak? To niby do kogo?! Spierdalaj Guren! Wychodzę stąd!
-Nie Shinya!-Próbowałem go zatrzymać, ale się nie udało. Shinya wyszedł trzaskając drzwiami.
Zakląłem, a gdy usłyszałem kobiecy śmiech w mojej głowie, to wyskoczyła mi żyłka na czole.
-MAHIRUUUUUU!!!! SHINEEE!!!!-Wydarłem się i kopnąłem krzesło.
***
Pov. Shinya
Zaśmiałem się i wyszedłem na dwór. Było południe, więc trzeba coś przekąsić.
Skierowałem się do budki z kaarage* i zamówiłem trochę. Do tego wziąłem porcje dango i herbate w butelce. Udałem się z powrotem do mojego biura i tam sie zamknąłem.
Zjadłszy obiad, posprzątałem po sobie i wróciłem do pracy. Zostało mi już nie wiele pracy. Jestem systematyczny i przedewszystkim nie zostawiam wszystkiego na później tak jak to robi Guren.
Schowałem papiery do teczki i się uśmiechnąłem. Wszystko było posprzątane i gotowe. Mogłem wyjść i udać się do domu.
Po drodze wpadłem na Kureto. Był chyba w dobrym humorze, bo przywitał się ze mną normalnie i nawet nie oberwałem.
Szczęśliwy popędziłem samochodem do rezydencji Hiiragich. Dzisiaj jest taki cudowny dzień!
Otworzyłem drzwi i wszedłem do mojego mieszkanka. Spojrzałem na pocztę i schowałem ją do biurka.
Wziąłem prysznic i przebrałem się z munduru. Wreszcie coś luźnego!
Trampki, krotkie spodenki i sweterek. Teraz można iść do przyjaciół!Kupiłem jakiś alkohol i skierowałem się do apartamentów, gdzie mieszka Guren i jego przyjaciele.
Zapukałem do drzwi Sayuri i Shigure w rękach trzymając butelke sake.
Otworzyła mi Sayuri z uśmiechem. W środku był też Goshi i Mito.
-Ohayo! Gdzie Guren-san?-Spytałem. Przecież byłem tu dla niego.
-ah...jest w pokoju i sie szykuje. Zaraz do nas dołaczy.-Zaprosiła mnie do środka. Usiedliśmy w kółku, a Mito polała wszystkim sake do czarek.
-A więc kampai* za udaną pracę w tym tygodniu!-Krzyknął Goshi.
-Kampai!-Krzyknęli wszyacy i zaczęli pić.
Po kilku kolejkach czułem się rozluźniony. Zapomniałem o wszystkim co złe i piłem w najlepsze z przyjaciółmi.
Goshi próbował do mnie zarywać, ale go spławiłem jak zwykle.
Taka impreza, a to dopiero jej początek.
Pov. Guren
Ogarnięty powędrowałem do pokoju dziewczyn. W środku już się coś działo. Złapałem za klamkęi pociagnąłem.
Widok, który zastałem w środku był niecodzienny.
Wszyscy już pijani klaskali tańczącemu na stole Shinyi. Tańczył jak ta lala kręcą tylkiem lepiej niż nie jedna dziewczyna.
Pijany Goshi rzucał w niego chrupkami, bo kasy nie miał.
Dosiadłem się do tej zgraji debili i wypiłem pół butelki z gwinta. Już chwile potem na stole znalazła sie też Sayuri.
Shigure kibicowała jej i rzucała jej chrupki.
Po dwóch butelkach byłem wciąż trzeźwy. Bałem się o białowłosego, więc złapałem Shinye i siła ściągnąłem ze stołu, by usiadł na moich kolanach.
Skakał na nich niczym wesołe dziecko, a ja go tylko przytulałem i czochrałem po głowie.
Gdy zauważyłem, że sie zmęczył i przysypiał to wziąłem go na ręce i wyszedłem z imprezy.
Shinya jest lekki jak piórko. Mam wrażenie, że aż za lekki.
Zaniosłem go do siebie, bo pijany to on nie pojedzie!
Położyłem go na kanapie, którą wcześniej posłałem, by mógł na niej spać.
Zdjąłem jego sweterek i spodenki oraz buty. To co zobaczyłem pod spodem orzeraziło mnie nie na żarty. Jego rana na brzuchu była okropna, nie wspominając już o siniakach i ranach na reszcie ciała. To ewidentnie nie zostało zrobione na misji.
Podejrzewam, że to ten huj Kurweto go rani. Wkurzony walnąłem w ścianę. Nasmarowałem ranę i zmieniłem bandaż. Jego bokserek w tosty z dżemem nie tkne, bo mnie zabije.
Przykryłem go kocem i pogłaskałem po głowie.
-Dlaczego jesteś tak raniony Shinya?-Prawdy nie znał. Podejrzewał Kureto, lecz nie wiedział, że to jego wina.
-Dobranoc Shinya...
Odpowiedział mi jego senny głos.
-Dobranoc...Guren-san...hrrrr...
Zachrapał uroczo. Zostawiłem go i sam poszedłem do swojego łóżka spać.
*Kaarage-Coś jak nuggetsy w europie
*Kampai-Na zdrowie. To tak jak u nas gdy sie pije, np. szampana na sylwestra i sie mówi na zdrowie, najlepszego itd.

CZYTASZ
Czy Ty nie widzisz moich starań?! ||GurenShin||
FanficCzy wszystkie wybryki Gurena uchodzą mu płazem? Póki co tak, iż to biedny Shinya zawsze jest raniony. Jednak gdy Guren i Shinya się do siebie zbliżą, czy Guren dostrzeże jego starania? Ekhem. Chve powiedzieć, że książka nie jest do końca kanoniczna...