IV

296 16 4
                                    

Pov. Shinya

Obudziłem się znowu w nie swoim łóżku. Na suficie nie było mojego arcydzieła.

Wstałem czując ból związany z raną i się przeciągnąłem. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie.

-yaaawn~ Głowa mnie boli...gdzie ja jestem...

Rozejrzałem się i zrozumiałem, że to mieszkanie Gurena.

Nagle mój mózg zaczął działać i zrozumiałem najgorsze. Byłem w samych bokserkach, a Guren widział moje rany.

O KURWA GUREN ZBOCZEŃCU!!! ROZEBRAŁEŚ MNIEE!!!

Wstałem i udałem się do kuchni. Po przeszukaniu szafek zanalazłem tabletki na ból głowy. Zażyłem apap i westchnąłem z ulgą czując jak ból mija.

Poczłapałem do pokoju Gurena zobaczyć czy śpi. Tak jak myślałem. Spał w najlepsze rozwalony na łóżku.

Postanowiłem zrobić mu śniadanie. Z jego szafy zajebałem mu jakąś koszulę i ją ubrałem.

Skierowałem się do kuchni i wyjąłem składniki na naleśniki.

Zrobiłem ciasto i pokroiłem owoce. Na rozgrzaną patelnię wlałem ciasto i zacząłem smażyć naleśniki.
W trakcie zaparzyłem kawe. Ozdobiłem naleśniki i zafarszowałem owocami i bitą śmietaną.

Akurat gdy podawałem na stół pojawił się Guren. Był w samych dresach. Wyglądał tak...sexownie....

Pov. Guren

Obudził mnie cudowny zapach smażonych naleśników. Wygramoliłem się z łóżka, by zobaczyć kto tak dobroduszny robi mi śniadanie.

Nie zważając na to, że jestem w samych dresach, udałem się do kuchni.

Tam zastałem cudowny widok. Shinya smażył naleśniki i ozdabiał je owocami oraz bitą śmietaną. Robił kawe i inne takie, ale co ważniejsze...był w samych bokserkach i koszuli!

Zaraz zaraz...czy to nie moja koszula przypadkiem?

Podszedłem do niego i sie przywitałem, po czym usiadłem do stołu.

-Itadakimasu!-Zaczęliśmy jeść. Boże. On tak pysznie gotuje.

-No nie Guren? Mój braciszek pysznie gotuje! Powiedz mu to! Pochwal go!

"Spadaj Mahiru."-Warknąłem i nagle poczułem, że tracę kontrole nad moim ciałem, a przejmuje ją nie kto inny jak Mahiru.

Cholera jasna.

Pov. Shinya

Patrzyłem na Gurena, który nagle przestał jeść.

-ne, ne Guren. Nie smakuje Ci?-Spytałem smutny. W końcu starałem się dla niego.

-Nie! Jest przepyszne Shinya!-Złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie na kolana.

Od razu się zaczerwieniłem mocno.

-Gu-guren! Co Ty ro-robisz?!-Krzyknąłem, ale zrozumiałem, że opętała go Mahiru.

-Oh? Ja tylko Ci dziękuję za pyszny posiłek~

Pochyliła się ciałem Gurena i pocałowała mnie.

Odepchnąłem ją czerwony.

-Przestań! To boli Nee-san!-Krzyknąłem smutny. Dziewczyna posmutniała.

-Przepraszam...nie chciałam Cię zranić...wiem, że kochasz Gurena...ja chciałam Ci troche pomóc...

-Przestań Nee-san! Przecież go kochasz! On kocha Ciebie!-Krzyknąłem z łzami w oczach.

Nagle przytuliła mnie mocno. To dziwne, bo przytulała mnie ciałem Gurena.

-Nie kocham go już. Mam dziewczyne.-Zaśmiała się.

-Ano...nie rozumiem...

-Po prostu nie musisz być zazdrosny. Teraz będziesz mnie widział, słyszał i czuł. Przepraszam za to, że Cie skrzywdziłam niegdyś...

Uśmiechnąłem się.

-Spokojnie Nee-san. Nie mam Ci tego za złe. W końcu jesteś moją siostrzyczką.-Przytuliłem ją zanim zniknęła. W końcu Gurenowi udało się wygrać nad Mahiru.

Pov. Guren

-Cholerne babsko.-Nagle poczułem, że przytulam białowłosego.Zarumieniłem się i przełknąłem ślinę.

Boże jaki on jest słodki. Spojrzałem na niego i zagryzłem wargę.

Shinya wydostał się z uścisku i uśmiechnął do mnie promiennie. Na ten widok moje serce topmniało niczym śnieg na wiosen w Muminkach.

Nagle przypomniałem sobie o ranie błękitonokiego.

-Shinya. Zdejmij moją koszulę. Teraz.-Rozkazałem, a ten zrezygnowany powoli rozpiął guziki i zsunął z ramion koszulę.

Nie powiem. Zrobił to w taki sposób, że miejsce w moich bokserkach zmniejszyło się z szybkością światła.

Złapałem za bandaż i go odwinąłem.

-Usiądź na kanapie. Opatrze Ci ranę.-Poprosiłem, a on grzecznie usiadł. Rozwiązałem jego bandaż, a on z każdym muśnięciem jego skóry się wzdrygał.

Podmarowałem i zmieniłem bandaż.

-Kto Ci to zrobił? Bo nie uwierzę, że to był tem wampir na misji.

-Etto...-Spuścił głowe. Chyba kłócił się ze sobą.

-Czy to ten dupek Kureto?-Na jego imię od razu zbladł i sie spiął. Jego reakcja wszystko mi powiedziała. Zdenerwowany wstałem, by ruszyć wpierdolić tepu hujowi.

Zatrzymał mnie uścisk w pasie. Od tyłu przytulał mnie nie kto inny jak białowłosy Hiiragi. Był jak biała owca wsród czarnych. On Shinya i oni Hiiragi.

-Prosze Guren! Nie idź tam! Oni zrobią Ci krzywde!

Zagrzało sie we mnie wkurwienie.

-Krzywde? Oni Ciebie skrzywdzili!

-To raz! Bo...bo zaatakowałem ich wkurzony! To moja wina rozumiesz?!

Na to zatrzymałem sie. Jeżeli to faktycznie prawda to nie powienienem ingerować. Westchnąłem.

-No dobra. Dzisiaj Ci odpuszczę.

-Cieszę się.-Uśmiechnął sie wrednie i nagle zaczął mnie łaskotać.

Zacząłem się śmiać i wyrywać.

-Nie! Puszczaj mnie Sh-Shinya!-Krzyczałem śmiejąc się i próbowałem wyrwać. W końcu udało mi się go popchnąć na kanape. Od razu go złapałem za nadgarstki przyszpilając do łóżka.

Na to niższy zarumienił się. Byliśmy w dwuznacznej pozycji.

-Teraz Cie ukarzę~-Miałem na myśli łaskotki oczywiście. Chłopak wiedział co mam na myśli.

Nagle do pokoju wbiła Mito wraz z Sayuri i Shigure.

-Siema siema! Już wstaliście przyja- Gdy zauważyła w jakiej pozycji jesteśmy to się zatrzymała.

Wszyscy stanęli jak wryci.

-Guren Ty zboczeńcu! Co Ty robisz biednemu Shinyi!-Krzyknęła, a ja oderwałem sie od niego.

-Mi-mito! To nie tak!-Probowałem się bronić, ale po chwili już leżałem na ziemii z podbitym okiem, a Sayuri pytała się białowłosego czy wszystko okej.

Tak zakończył się ten piękny poranek...

Czy Ty nie widzisz moich starań?! ||GurenShin||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz