Pov. Shinya
Obudziłem się znowu w nie swoim łóżku. Na suficie nie było mojego arcydzieła.
Wstałem czując ból związany z raną i się przeciągnąłem. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie.
-yaaawn~ Głowa mnie boli...gdzie ja jestem...
Rozejrzałem się i zrozumiałem, że to mieszkanie Gurena.
Nagle mój mózg zaczął działać i zrozumiałem najgorsze. Byłem w samych bokserkach, a Guren widział moje rany.
O KURWA GUREN ZBOCZEŃCU!!! ROZEBRAŁEŚ MNIEE!!!
Wstałem i udałem się do kuchni. Po przeszukaniu szafek zanalazłem tabletki na ból głowy. Zażyłem apap i westchnąłem z ulgą czując jak ból mija.
Poczłapałem do pokoju Gurena zobaczyć czy śpi. Tak jak myślałem. Spał w najlepsze rozwalony na łóżku.
Postanowiłem zrobić mu śniadanie. Z jego szafy zajebałem mu jakąś koszulę i ją ubrałem.
Skierowałem się do kuchni i wyjąłem składniki na naleśniki.
Zrobiłem ciasto i pokroiłem owoce. Na rozgrzaną patelnię wlałem ciasto i zacząłem smażyć naleśniki.
W trakcie zaparzyłem kawe. Ozdobiłem naleśniki i zafarszowałem owocami i bitą śmietaną.Akurat gdy podawałem na stół pojawił się Guren. Był w samych dresach. Wyglądał tak...sexownie....
Pov. Guren
Obudził mnie cudowny zapach smażonych naleśników. Wygramoliłem się z łóżka, by zobaczyć kto tak dobroduszny robi mi śniadanie.
Nie zważając na to, że jestem w samych dresach, udałem się do kuchni.
Tam zastałem cudowny widok. Shinya smażył naleśniki i ozdabiał je owocami oraz bitą śmietaną. Robił kawe i inne takie, ale co ważniejsze...był w samych bokserkach i koszuli!
Zaraz zaraz...czy to nie moja koszula przypadkiem?
Podszedłem do niego i sie przywitałem, po czym usiadłem do stołu.
-Itadakimasu!-Zaczęliśmy jeść. Boże. On tak pysznie gotuje.
-No nie Guren? Mój braciszek pysznie gotuje! Powiedz mu to! Pochwal go!
"Spadaj Mahiru."-Warknąłem i nagle poczułem, że tracę kontrole nad moim ciałem, a przejmuje ją nie kto inny jak Mahiru.
Cholera jasna.
Pov. Shinya
Patrzyłem na Gurena, który nagle przestał jeść.
-ne, ne Guren. Nie smakuje Ci?-Spytałem smutny. W końcu starałem się dla niego.
-Nie! Jest przepyszne Shinya!-Złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie na kolana.
Od razu się zaczerwieniłem mocno.
-Gu-guren! Co Ty ro-robisz?!-Krzyknąłem, ale zrozumiałem, że opętała go Mahiru.
-Oh? Ja tylko Ci dziękuję za pyszny posiłek~
Pochyliła się ciałem Gurena i pocałowała mnie.
Odepchnąłem ją czerwony.
-Przestań! To boli Nee-san!-Krzyknąłem smutny. Dziewczyna posmutniała.
-Przepraszam...nie chciałam Cię zranić...wiem, że kochasz Gurena...ja chciałam Ci troche pomóc...
-Przestań Nee-san! Przecież go kochasz! On kocha Ciebie!-Krzyknąłem z łzami w oczach.
Nagle przytuliła mnie mocno. To dziwne, bo przytulała mnie ciałem Gurena.
-Nie kocham go już. Mam dziewczyne.-Zaśmiała się.
-Ano...nie rozumiem...
-Po prostu nie musisz być zazdrosny. Teraz będziesz mnie widział, słyszał i czuł. Przepraszam za to, że Cie skrzywdziłam niegdyś...
Uśmiechnąłem się.
-Spokojnie Nee-san. Nie mam Ci tego za złe. W końcu jesteś moją siostrzyczką.-Przytuliłem ją zanim zniknęła. W końcu Gurenowi udało się wygrać nad Mahiru.
Pov. Guren
-Cholerne babsko.-Nagle poczułem, że przytulam białowłosego.Zarumieniłem się i przełknąłem ślinę.
Boże jaki on jest słodki. Spojrzałem na niego i zagryzłem wargę.
Shinya wydostał się z uścisku i uśmiechnął do mnie promiennie. Na ten widok moje serce topmniało niczym śnieg na wiosen w Muminkach.
Nagle przypomniałem sobie o ranie błękitonokiego.
-Shinya. Zdejmij moją koszulę. Teraz.-Rozkazałem, a ten zrezygnowany powoli rozpiął guziki i zsunął z ramion koszulę.
Nie powiem. Zrobił to w taki sposób, że miejsce w moich bokserkach zmniejszyło się z szybkością światła.
Złapałem za bandaż i go odwinąłem.
-Usiądź na kanapie. Opatrze Ci ranę.-Poprosiłem, a on grzecznie usiadł. Rozwiązałem jego bandaż, a on z każdym muśnięciem jego skóry się wzdrygał.
Podmarowałem i zmieniłem bandaż.
-Kto Ci to zrobił? Bo nie uwierzę, że to był tem wampir na misji.
-Etto...-Spuścił głowe. Chyba kłócił się ze sobą.
-Czy to ten dupek Kureto?-Na jego imię od razu zbladł i sie spiął. Jego reakcja wszystko mi powiedziała. Zdenerwowany wstałem, by ruszyć wpierdolić tepu hujowi.
Zatrzymał mnie uścisk w pasie. Od tyłu przytulał mnie nie kto inny jak białowłosy Hiiragi. Był jak biała owca wsród czarnych. On Shinya i oni Hiiragi.
-Prosze Guren! Nie idź tam! Oni zrobią Ci krzywde!
Zagrzało sie we mnie wkurwienie.
-Krzywde? Oni Ciebie skrzywdzili!
-To raz! Bo...bo zaatakowałem ich wkurzony! To moja wina rozumiesz?!
Na to zatrzymałem sie. Jeżeli to faktycznie prawda to nie powienienem ingerować. Westchnąłem.
-No dobra. Dzisiaj Ci odpuszczę.
-Cieszę się.-Uśmiechnął sie wrednie i nagle zaczął mnie łaskotać.
Zacząłem się śmiać i wyrywać.
-Nie! Puszczaj mnie Sh-Shinya!-Krzyczałem śmiejąc się i próbowałem wyrwać. W końcu udało mi się go popchnąć na kanape. Od razu go złapałem za nadgarstki przyszpilając do łóżka.
Na to niższy zarumienił się. Byliśmy w dwuznacznej pozycji.
-Teraz Cie ukarzę~-Miałem na myśli łaskotki oczywiście. Chłopak wiedział co mam na myśli.
Nagle do pokoju wbiła Mito wraz z Sayuri i Shigure.
-Siema siema! Już wstaliście przyja- Gdy zauważyła w jakiej pozycji jesteśmy to się zatrzymała.
Wszyscy stanęli jak wryci.
-Guren Ty zboczeńcu! Co Ty robisz biednemu Shinyi!-Krzyknęła, a ja oderwałem sie od niego.
-Mi-mito! To nie tak!-Probowałem się bronić, ale po chwili już leżałem na ziemii z podbitym okiem, a Sayuri pytała się białowłosego czy wszystko okej.
Tak zakończył się ten piękny poranek...

CZYTASZ
Czy Ty nie widzisz moich starań?! ||GurenShin||
FanfictionCzy wszystkie wybryki Gurena uchodzą mu płazem? Póki co tak, iż to biedny Shinya zawsze jest raniony. Jednak gdy Guren i Shinya się do siebie zbliżą, czy Guren dostrzeże jego starania? Ekhem. Chve powiedzieć, że książka nie jest do końca kanoniczna...