5

643 20 7
                                    

Olivia

Spojrzałam za nas i zobaczyłam, że w krzakach czają się dziewczyny. Zaśmiałam się i pokazałam im ręką, żeby wyszły.

-Emma widzisz co zrobiłaś! Zauważyli nas!- krzyknęła Ava

-Może jak się po cichu wycofamy to stwierdza, że im się przewidziało- powiedziała Sophia i zaczęły się po cichu wycofywać, a ja spojrzałam na Noah'a i oboje wybuchnelismy śmiechem

-No chodźcie już do nas dziewczyny, a nie nas podglądacie!- krzyknął rozbawiony Noa (tak ona będzie na niego mówić xDDDDDD). Dziewczyny zawstydzone wyszły zza krzaków i podeszły do nas. Widząc lód spojrzały na mnie, a ja wzruszyłam ramionami

-To mój mate i tak by się dowiedział. Im szybciej tym lepiej. Związku nie powinno się budować na kłamstwach, bo prędzej czy później się rozleci- powiedziałam dziewczyną, a one spojrzały na mnie pytająco. - Chodźmy do domu watahy, wszystko wam wyjaśnię

-no okej...- westchnęły, a ja wstałam i razem z dziewczynami oraz Noa poszliśmy do wcześniej wspomnianego miejsca.

Gdy tylko weszłyśmy zobaczyłyśmy w salonie trzech ludzi, choć nie do końca jestem pewna, że nimi są skoro znajdują się w tym miejscu. Dziewczyny jak tylko ich zobaczyły to westchnęły, a wtedy rozległ się głośny ryk "moja" i dziewczyny znalazły się w ramionach jak zgaduje swoim mate z miną jakby ktoś chciał je zabić. Zaśmiałam się cicho i wtulilam w Noa.

-Jesteś głodna iskierko?- szepnął mi do ucha, a ja cicho westchnęłam zaczarowana. Chłopak zachichotał i klepnął mnie w tyłek

-Hej! Nie za odważny jesteś?- spytałam rozbawiona i także klepnęłam go w jego zajebisty tyłek

-Oj skarbie uciekaj!- krzyknął chłopak na co zaczęłam uciekać nieznajomymi korytarzami przyspieszając słysząc jego kroki za sobą coraz bliżej siebie.

Nagle na kogoś wpadłam i zobaczyłam jakąś różowo-włosą dziewczynę z okromną ilością makijażu. Jej tipsy były większe od moich palcy, a strój mniejszy od bielizny. Spojrzałam jej w oczy i skrzywiłam się, gdy odezwała się do mojego wilczka

-Skarbie tu jesteś! Pilnuj bardziej służbę, bo latają nie patrząc na takie boginie jak ja-pisknęła i chciała rzucić się na mojego ukochanego, lecz stanęłam przed nią

-O nie, nie. Nie dotykaj go, bo powyrywam ci te twoje różowe kudły, a te długie tipsy  zamocze w gównie świni razem z całym twoim ryjem- warknęłam na co ona osłupiała

-Koteczku pozwolisz się tak jej do mnie odzywać?!

-Zamknij się, bo zamroże ci buzie-powiedzialam już spokojniej przez Noa, który chwycił mnie za biodra i ułożył brodę na mojej głowie

-Hahah... Zabawna jesteś!- "zaśmiała się", a ja skrzywiłam i gdy zamknęła buzię wyczułam, że jak każdy w buzi ma ślinę i korzystając z okazji pomysłami o zimnie w jej buzi. Jak sądzę udało się, bo dziewczyna robiła dziwne ruchy buzią

-Odwal się od mojego wilczka, bo nie będzie zimno, a gorąco jak w najgorszym piekle-szepnęłam jej do uszu chwytając za rękę Noa i ciągnąć go w stronę kuchni.

Gdy weszliśmy do kuchni byłam tak wkurzona, że wyciągnęłam sobie sok pomarańczowy i włożyłam do niego łyżkę, a potem go zamroziłam.  Wyciągnęłam sobie "naturalnego" loda z soku pomarańczowego po czym usiadłam na wyspie kuchennej i zaczęłam lizać. Nagle poczułam jak Noa rozsuwa moje nogi i staje między nimi, a następnie chwyta mnie za biodra przysuwając do siebie. Mimo, że jestem wkurzona to mega na mnie działa, ale nie dzisiaj wilczku. Wiedziałam, że jest napalony, więc gdy zobaczyłam, że w dzbanku jest woda nie mogłam zrobić nic innego jak swoimi mocami podnieść ją, a następnie lekko schłodzić oblewając nią jego. Noa odskoczył ode mnie i powarkiwał, a ja jak gdyby nic jadłam loda.

-Czemu to zrobiłaś?!- powiedział podniesionym głosem

-Żeby cię schłodzić napalony wilczku. Gdy skończę jeść loda robimy śniadanie i chyba nie uważasz, że puszcze sobie o tak płazem tę dziewczynę. Masz mi chyba sporo do wyjaśnienia- powiedziałam mierząc go wściekłym wzrokiem

-Co z oznaczeniem?- spytał z oczami szczeniaczka, lecz nie ma mowy bym uległa. Nie ze mną te numery wilczku

- cóż... W zależności od tego jaki jutro będę miała humor... Zobaczymy- powiedziałam kończąc loda. Wrzuciłam łyżkę do zmywarki w następnej kolejności zaglądając do lodówki. - Naleśniki na śniadanie?

Usłyszałam ciche piski jak u małego szczeniaczka i obruciłam się i nie widziałam żadnego psa, aż spojrzałam na Noa. No bez jaj... Czemu on piszczy jak szczeniak. Dobra już wiem

-Skoro nie naleśniki to zrobię gofry- ignorując to, że z piskami nie chodziło o to. Zaczęłam przygotowywać ciasto na gofry podczas, gdy pewien pan zwany także Alfą uklękł obok mnie i przytulił się do mojej nogi przez co miałam ograniczone ruchy.- zachowujesz się jak pies- powiedziałam, a on cicho zawarczał. Spojrzałam na niego z politowaniem- Poważnie? Jutro też nie? Myślałam, że chciałeś jak najszybciej, ale cóż... Jak tak bardzo chcesz przenieść to na pojutrze...

-Iskierko nie torturuj mnie...

-Noa jakaś tapeciara się do ciebie przystawia, mówi, że jesteś jej skarbem, słońcem, kochaniem, a ty nawet nie pisałeś słowem! Gdybym nie była tak pewna siebie tylko cicha i nie konfliktowa to co?! Dałbyś się jej pocałować?!- krzyknęłam i wyciągnęłam gofry nalewając później nowe na rozgrzany metal. Usłyszałam pisk dziewczyn, które wesoło wbiegły do kuchni i wiedziałam, że muszę ochłonąć. Wyszarpnęłam się z ucisku Noa i podeszłam do dziewczyn- idziemy popływać, a ty dokończ gofry, bo jestem głodna, ale jak nie ochłonę to przyjebie ci tą gofrownicą. Za 15 minut jesteśmy- powiedziałam ciągnąć za sobą dziewczyny w stronę oceanu.

Kilometr za domem był ocean. Dziewczyny nie pytały o co chodzi, a ja dopóki nie ochłonę bynajmniej trochę nie zamierzam odpowiadać. Wbiegłam głęboko do wody, aż do czasu, gdy wody miałam po same gardło, a wtedy zanurzyłam się już całkowicie. Zamiast nóg miałam swój piękny ogon i od razu z maksymalną prędkością popłynęłam przed siebie. Wiedziałam, że dziewczyny są tuż obok mnie, więc gdy tylko trochę się uspokoiłam popłynęłam do jakiejś podwodnej jaskini znalazłam oto takie miejsce;

 Wiedziałam, że dziewczyny są tuż obok mnie, więc gdy tylko trochę się uspokoiłam popłynęłam do jakiejś podwodnej jaskini znalazłam oto takie miejsce;

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wypłynęłam na wierzch nie wychodząc z wody i poczekałam, aż dziewczyny się dołączą. Gdy w końcu wypłynęły zobaczyłam, iż są podekscytowane swoimi mate, zmartwione moim stanem i zahipnotyzowane widokiem ala jaskini.

-co się stało Liv?- zapytała odważnie Sophia wiedząc, że jeśli nie ochłonęłam to wyżyje się na niej.

-Fajnie się bawiłam z Noa, gdy jakaś dziewczyna by się na niego rzuciła z pocałunkami, gdyby nie to, że jej wygarnęłam, a potem zamroziłam jej ten jebany, brzydki, tapetowany, ochydny, paskudny pysk! Czemu jakaś laska miałaby się rzucać na Alfę nie będąc jego partnerką?! Japierdole nie wiem co o tym myśleć! W dodatku on chce mnie oznaczyć, a ja się boje, że to będzie boleć albo, że mu się znudze, a na koniec moich zmartwień mam ograniczony czas bycia w wodzie teraz, bo on robi gofry i mój braciszek uciekł z domu przed tym biajc się z ojcem!- wyrzuciłam to z siebie, a one mnie przytuliły...

O cholerka... Mój brat tu przyjedzie...


0_0

Co sądzicie o tym rozdziale?

•°•You're mine°•° ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz