Olivia
Spojrzałam za nas i zobaczyłam, że w krzakach czają się dziewczyny. Zaśmiałam się i pokazałam im ręką, żeby wyszły.
-Emma widzisz co zrobiłaś! Zauważyli nas!- krzyknęła Ava
-Może jak się po cichu wycofamy to stwierdza, że im się przewidziało- powiedziała Sophia i zaczęły się po cichu wycofywać, a ja spojrzałam na Noah'a i oboje wybuchnelismy śmiechem
-No chodźcie już do nas dziewczyny, a nie nas podglądacie!- krzyknął rozbawiony Noa (tak ona będzie na niego mówić xDDDDDD). Dziewczyny zawstydzone wyszły zza krzaków i podeszły do nas. Widząc lód spojrzały na mnie, a ja wzruszyłam ramionami
-To mój mate i tak by się dowiedział. Im szybciej tym lepiej. Związku nie powinno się budować na kłamstwach, bo prędzej czy później się rozleci- powiedziałam dziewczyną, a one spojrzały na mnie pytająco. - Chodźmy do domu watahy, wszystko wam wyjaśnię
-no okej...- westchnęły, a ja wstałam i razem z dziewczynami oraz Noa poszliśmy do wcześniej wspomnianego miejsca.
Gdy tylko weszłyśmy zobaczyłyśmy w salonie trzech ludzi, choć nie do końca jestem pewna, że nimi są skoro znajdują się w tym miejscu. Dziewczyny jak tylko ich zobaczyły to westchnęły, a wtedy rozległ się głośny ryk "moja" i dziewczyny znalazły się w ramionach jak zgaduje swoim mate z miną jakby ktoś chciał je zabić. Zaśmiałam się cicho i wtulilam w Noa.
-Jesteś głodna iskierko?- szepnął mi do ucha, a ja cicho westchnęłam zaczarowana. Chłopak zachichotał i klepnął mnie w tyłek
-Hej! Nie za odważny jesteś?- spytałam rozbawiona i także klepnęłam go w jego zajebisty tyłek
-Oj skarbie uciekaj!- krzyknął chłopak na co zaczęłam uciekać nieznajomymi korytarzami przyspieszając słysząc jego kroki za sobą coraz bliżej siebie.
Nagle na kogoś wpadłam i zobaczyłam jakąś różowo-włosą dziewczynę z okromną ilością makijażu. Jej tipsy były większe od moich palcy, a strój mniejszy od bielizny. Spojrzałam jej w oczy i skrzywiłam się, gdy odezwała się do mojego wilczka
-Skarbie tu jesteś! Pilnuj bardziej służbę, bo latają nie patrząc na takie boginie jak ja-pisknęła i chciała rzucić się na mojego ukochanego, lecz stanęłam przed nią
-O nie, nie. Nie dotykaj go, bo powyrywam ci te twoje różowe kudły, a te długie tipsy zamocze w gównie świni razem z całym twoim ryjem- warknęłam na co ona osłupiała
-Koteczku pozwolisz się tak jej do mnie odzywać?!
-Zamknij się, bo zamroże ci buzie-powiedzialam już spokojniej przez Noa, który chwycił mnie za biodra i ułożył brodę na mojej głowie
-Hahah... Zabawna jesteś!- "zaśmiała się", a ja skrzywiłam i gdy zamknęła buzię wyczułam, że jak każdy w buzi ma ślinę i korzystając z okazji pomysłami o zimnie w jej buzi. Jak sądzę udało się, bo dziewczyna robiła dziwne ruchy buzią
-Odwal się od mojego wilczka, bo nie będzie zimno, a gorąco jak w najgorszym piekle-szepnęłam jej do uszu chwytając za rękę Noa i ciągnąć go w stronę kuchni.
Gdy weszliśmy do kuchni byłam tak wkurzona, że wyciągnęłam sobie sok pomarańczowy i włożyłam do niego łyżkę, a potem go zamroziłam. Wyciągnęłam sobie "naturalnego" loda z soku pomarańczowego po czym usiadłam na wyspie kuchennej i zaczęłam lizać. Nagle poczułam jak Noa rozsuwa moje nogi i staje między nimi, a następnie chwyta mnie za biodra przysuwając do siebie. Mimo, że jestem wkurzona to mega na mnie działa, ale nie dzisiaj wilczku. Wiedziałam, że jest napalony, więc gdy zobaczyłam, że w dzbanku jest woda nie mogłam zrobić nic innego jak swoimi mocami podnieść ją, a następnie lekko schłodzić oblewając nią jego. Noa odskoczył ode mnie i powarkiwał, a ja jak gdyby nic jadłam loda.
-Czemu to zrobiłaś?!- powiedział podniesionym głosem
-Żeby cię schłodzić napalony wilczku. Gdy skończę jeść loda robimy śniadanie i chyba nie uważasz, że puszcze sobie o tak płazem tę dziewczynę. Masz mi chyba sporo do wyjaśnienia- powiedziałam mierząc go wściekłym wzrokiem
-Co z oznaczeniem?- spytał z oczami szczeniaczka, lecz nie ma mowy bym uległa. Nie ze mną te numery wilczku
- cóż... W zależności od tego jaki jutro będę miała humor... Zobaczymy- powiedziałam kończąc loda. Wrzuciłam łyżkę do zmywarki w następnej kolejności zaglądając do lodówki. - Naleśniki na śniadanie?
Usłyszałam ciche piski jak u małego szczeniaczka i obruciłam się i nie widziałam żadnego psa, aż spojrzałam na Noa. No bez jaj... Czemu on piszczy jak szczeniak. Dobra już wiem
-Skoro nie naleśniki to zrobię gofry- ignorując to, że z piskami nie chodziło o to. Zaczęłam przygotowywać ciasto na gofry podczas, gdy pewien pan zwany także Alfą uklękł obok mnie i przytulił się do mojej nogi przez co miałam ograniczone ruchy.- zachowujesz się jak pies- powiedziałam, a on cicho zawarczał. Spojrzałam na niego z politowaniem- Poważnie? Jutro też nie? Myślałam, że chciałeś jak najszybciej, ale cóż... Jak tak bardzo chcesz przenieść to na pojutrze...
-Iskierko nie torturuj mnie...
-Noa jakaś tapeciara się do ciebie przystawia, mówi, że jesteś jej skarbem, słońcem, kochaniem, a ty nawet nie pisałeś słowem! Gdybym nie była tak pewna siebie tylko cicha i nie konfliktowa to co?! Dałbyś się jej pocałować?!- krzyknęłam i wyciągnęłam gofry nalewając później nowe na rozgrzany metal. Usłyszałam pisk dziewczyn, które wesoło wbiegły do kuchni i wiedziałam, że muszę ochłonąć. Wyszarpnęłam się z ucisku Noa i podeszłam do dziewczyn- idziemy popływać, a ty dokończ gofry, bo jestem głodna, ale jak nie ochłonę to przyjebie ci tą gofrownicą. Za 15 minut jesteśmy- powiedziałam ciągnąć za sobą dziewczyny w stronę oceanu.
Kilometr za domem był ocean. Dziewczyny nie pytały o co chodzi, a ja dopóki nie ochłonę bynajmniej trochę nie zamierzam odpowiadać. Wbiegłam głęboko do wody, aż do czasu, gdy wody miałam po same gardło, a wtedy zanurzyłam się już całkowicie. Zamiast nóg miałam swój piękny ogon i od razu z maksymalną prędkością popłynęłam przed siebie. Wiedziałam, że dziewczyny są tuż obok mnie, więc gdy tylko trochę się uspokoiłam popłynęłam do jakiejś podwodnej jaskini znalazłam oto takie miejsce;
Wypłynęłam na wierzch nie wychodząc z wody i poczekałam, aż dziewczyny się dołączą. Gdy w końcu wypłynęły zobaczyłam, iż są podekscytowane swoimi mate, zmartwione moim stanem i zahipnotyzowane widokiem ala jaskini.
-co się stało Liv?- zapytała odważnie Sophia wiedząc, że jeśli nie ochłonęłam to wyżyje się na niej.
-Fajnie się bawiłam z Noa, gdy jakaś dziewczyna by się na niego rzuciła z pocałunkami, gdyby nie to, że jej wygarnęłam, a potem zamroziłam jej ten jebany, brzydki, tapetowany, ochydny, paskudny pysk! Czemu jakaś laska miałaby się rzucać na Alfę nie będąc jego partnerką?! Japierdole nie wiem co o tym myśleć! W dodatku on chce mnie oznaczyć, a ja się boje, że to będzie boleć albo, że mu się znudze, a na koniec moich zmartwień mam ograniczony czas bycia w wodzie teraz, bo on robi gofry i mój braciszek uciekł z domu przed tym biajc się z ojcem!- wyrzuciłam to z siebie, a one mnie przytuliły...
O cholerka... Mój brat tu przyjedzie...
0_0Co sądzicie o tym rozdziale?
CZYTASZ
•°•You're mine°•° ZAKOŃCZONA
WerewolfHistoria opisuje dziewczynę, która przeprowadza się na Karaiby, by poznać nowe zakątki świata. Jednak dziewczyna ma problem. Nie jest zwykłym człowiekiem. Przy chociażby najmniejszej kropli wody ma 30 sekund, żeby się ukryć, skoczyć do oceanu, bądź...