Ojinari - Konkurs

30 8 9
                                    

Zanim zacznę, chciałbym zaznaczyć, że nie jest to profesjonalne opowiadanie, napisane jedynie z ograniczeniem czasowym na konkurs u @o-roleplay-o .

Ten dzień był taki jak zwykle. Typowy wtorek na lekcji języka z Present Miciem. Cała klasa, włącznie ze mną, była znudzona, bo nasz nauczyciel opowiadał o literaturze dziewiętnastego wieku, Hahannah Adams i tym podobnych.

Położyłem głowę na ławce. Jasne, siedzę w pierwszym rzędzie, ale Present Mic był tak zajęty swoją lekcją, że nie zwracał uwagi na nic innego. Chyba, że ktoś zagłuszał jego nauczycielski monolog - wtedy używał daru, który momentalnie budził zarówno nas, jak i resztę szkoły.

Nagle poczułem szybkie pociągnięcie od strony ogona. Odwróciłem się, ale był to tylko Kaminari, jak zwykle bawiący się moim ogonem. Robił to na każdej nudnej lekcji czy zgromadzeniu. W sumie było to nawet przyjemne, więc mu na to pozwalałem. Powróciłem więc do mojego interesującego zajęcia, jakim było leżenie na twardej ławce.

W końcu zadzwonił dzwonek i cała klasa mogła się podnieść z krzeseł. Kiedy jednak się podniosłem, wciąż czułem zimne palce na ogonie. Odwróciłem się, a Kaminari się do mnie uśmiechnął. Nie chciałem mu sprawić przykrości, więc po prostu wyszedłem na korytarz. Ale blondyn, nie puszczając mojego ogona, wciąż podążał za mną.

Odwróciłem się do niego.

Zamierzasz cały dzień go trzymać? - zapytałem w końcu.

Kaminari nie odpowiedział, tylko mocniej złapał ogon i się do niego... przytulił. Poczułem ciepło, ale czułem się trochę niekomfortowo, więc starałem się wyślizgnąć z jego uścisku. On jednak złapał go mocniej, nieco go zgniatając. Westchnąłem i udałem się w głąb korytarza, mając nadzieję, że go zgubię.

Zauważyłem wielki tłum drugo- i trzeciecioklasistów. Zobaczyłem w tym szansę, więc przyśpieszyłem kroku i wbiegłem w zbiorowisko uczniów, przeciskąjąc się pomiędzy nimi, próbując zgubić Denkiego. W końcu, gdy wybiegłem z tłumu, udało mi się go zgubić. Odetchnąłem z ulgą.

W tym samym momencie Kaminari wybiegł z grupy starszych klas i szybko złapał mój ogon, jakby zależało od niego jego życie.

Nie uciekaj ode mnie... - szepnął i lekko poraził mnie prądem.

Hej! - kkrzyknąłem.

Ciiiiii... - powiedział, jakby uciszał niegrzeczne dziecko.

W końcu odpuściłem i po prostu skierowałem się w stronę klasy. Kiedy jednak przeszedłem koło grupy dziewczyn, wpadłem na dobry pomysł. Skierowałem się w stronę męskiej łazienki i stanąłem przed kabiną.

Słuchaj, muszę skorzystać - powiedziałem.

Kaminari popatrzył na mnie, jakby nie zrozumiał.

Muszę tam wejść. Sam - wytłumaczyłem.

Po tych słowach Kaminari trochę pobladł.

Nie! - krzyknął i kilku chłopaków z klasy wyżej popatrzyło na nas dziwnie.

Kaminari... - powiedziałem cicho.

NIE! - krzyknął i szybkim ruchem pociągnął ogon, przewracając mnie na plecy, a następnie wybiegł, ciągając mnie po ziemi.

Czułem się jak na wyścigu samochodowym, tyle, że zamiast samochodu byłem ja, odbijający się o wszystko, co popadnie.

Ka... mi... nari! - krzyknąłem, wpadając ciągle na nogi innych ludzi.

W końcu blondyn się zatrzymał, sadzając mnie na moim krześle w klasie, wciąż trzymając mój ogon.

Siedź tu - powiedział i... powąchał mój ogon.

KAMINARI - powiedziałem wciąż w szoku. - Kiedy... Dlaczego...

Kaminari nie odpowiedział, ale zaczął masować mój ogon. Chciałem już coś powiedzieć, ale było to tak przyjemne, że nie chciałem przerywać tego uczucia. Palce Kaminariego tak przyjemnie masowały moją skórę, że poczułem się nieco śpiący. Oczy zacząły mi się kleić, więc położyłem się na ławce i po chwili odpłynąłem do krainy Morfeusza.

----

Obudziłem się na kanapie w salonie naszego dormitorium klasy 1-A. Wokół nikogo nie było, a z panującej ciszy i mroku panującego za oknem widać było, że jest już późna godzina.

Próbowałem usiąść. Wtedy z kuchni wyłonił się Kaminari. Widać było, że na mnie czekał, bo miał w ręku kawę a pod oczami wory.

Nie wstawaj, leż - powiedział, kładąc mnie ponownie na kanapę.

Jak ja się tu znalazłem? - spytałem.

Zasnąłeś na ostatniej lekcji, więc cię zaniosłem tutaj - wytłumaczył mi.

Och... Dziękuję? - podziękowałem. - Ale... dlaczego to zrobiłeś?

Bo ja... wiesz... - usiadł i ścisnął mój ogon. - Może...

Nie dokończył swojego zdania, tylko przybliżył swoją twarz do mojej. Byłem tak zaskoczony, że jedynie szeroko otworzyłem oczy i nie wiedziałem, co robić. Po kilku sekundach Kaminari oderwał swoje usta od moich.

No... tak to wygląda. Do jutra - i poszedł na górę, zostawiający mnie samego na kanapie, nie wywodzącego co się właściwie stało.

One-ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz