○ Rozdział 11 ○

599 45 5
                                    

Maraton 3/3

Pov. Gouenji Shuuya

Siedziałem w kuchni patrząc się na tyłek mojego małego wilczka. Ruszał biderkami w rytm piosenki, zwinnie przemieszczając się po kuchni.
Uśmiechąłem się. Mój maluszek był taki uroczy. Nagle z cichym trzaskiem do domu weszli Kirishima z Bakugou. Jak zwykle blondyn rozpoczął awanturę z Hitoshim. Po chwili wybuchł i zły pewnie skierował sie do pokoju Kirishimy.
Pokręciłem głową i zeszłem ze stołka. Zaszłem od tyłu młodszego i objąłem go w pasie. Poskoczył drżąc ,przerażony.
- kochanie, to tylko ja - wymruczałem mu do uszka, na co zadrżał.
Przestał kroić sałatkę i przyciągnął mnie do pocałunku. Uśmiechnąłem się.

Złączyliśmy nasze usta w długim i leniwym pocałunku. Cały świat nagle zawirował i nie było nic , oprócz mnie i mojego małego aniołka przedemną.
Obróciłem go do mnie przodem , zatapiając się po raz kolejny w jego cudownie miękkich ustach. Zatracaliśmy się oboje w naszym pocałunku. Młodszy uchylił usta, pozwalając mi wtargnąć do jego buzi. Zacząłem ją penetrować, a młodszy nie miał nic przeciwko, bo sam zaczął coraz bardziej pogłebiać nasz cudowny pocałunek. Położyłem moje ręce na jego biodrach i je delikatnie zcisnąłem. Młodszy za to dał mi ręce na kark, by zacząć toczyć walkę z moim językiem. To było takie urocze.

Przycisnąłem jego bioderka mocniej do siebie i warknąłem. Młodszy uśmiechnął się przez pocałunek wkładając ręce w moje włosy. Zamruczałem. Zdecydowanie to jest jedna z najsłodszych rzeczy jakie mój maluszek robi.
- Ogarnijcie trochę fermony, pachnie wami w całej kuchni - usłyszałem.
Niechętnie oderwałem się od młodszego, ktory z głośnym westchnięciem wrócił do swojej wcześniejszej pracy. Klepnąłem na swoje miejsce z westchnieniem.
- nie zachowujcie się jak dzieci - powiedział Kaminari.
- Odezwał się, wielki Omega - mruknąłem- Ała !
Dostałem od Shinsou po głowie.
- Tch - wróciłem do patrzenia się na  słodkiego maluszka.
Hitoshi westchnął ciężko i wrócił do przytulania blond włosej omegi. Oni się naprawdę bardzo kochają...

- Co robicie ? - usłyszałen zaspany głos Midoriyi.
- Kolację - warknął bubuś.
- Co ci ? - spytał zielonowłosy , sięgając po coś do picia .
- nic - syknął łapiąc sie za palec.
- Kochanie ? - spytałem.
- Hmm- sciskał sobie mocno palec.
- Daj - powiedziałem .
Podał mi swoją rączkę i zobaczyłem dość duże rozcięcie. W oczkach młodszego widziałem łezki, kiedy opatrywałem jego łapkę. Pocałowałem delikatnie opatrunek maluszka i uśmiechnąłem się.
Mniejszy również się uśmiechnął.
Wziąłem jego zdrową rączkę , do mojej dłoni , i wróciliśmy razem do kuchni. Midoriya będąc dobrą luną stada skończył kolację mojej Omegi. Zjedliśmy kolację, w ciszy, bo nie mieliśmy o czym gadać, a Kirishima i Bakugou zjedli u siebie.

Po umyciu naczyń, razem z bubusiem skierowaliśmy sie do mojego pokoju.
Gdy tylko zamknąłem drzwi, przyparłem maluszka do ściany. Złączyłem nasze usta w gorącym pocałunku. Naciskałem biodrami na te jego. Maluszek sapnął i połorzył swoje rączki na moich ramionach. Moje ręce zcisnęły jego biodra i zjechały na jego jędrny tyłeczek, ściskając jego pośladki.
Młodszy zaczął mruczeć w moje usta.
Oderwałem się od niego i popchnąłem na łóżko.
- hormony ci szaleją, co ? - mruknął radośnie Shiro.
- nie - wymruczałem - ty tak na mnie działasz~
Całowałem jego uroczą twarzyczkę, jaby była to najdroższa rzecz na całym świecie.
- kocham cię - powiedziałem - tak cholernie cię kocham...

Pov. Midoriya Izuku.

Leżałem sobie spokojnie, przytulając Shoto, gdy nagle mnie oświeciło.
- Shoto ? - zacząłem.
- Tak , kochanie ? - powiedział zaspany.
- Użyłeś zabezpieczenia ? - powiedziałem poważnie.
Spojrzał na mnie , zaskoczony.
- Emm , sprawdzę - mruknął, sięgając do szafki.
Wyjął z niego nienaruszone pudełko prezerwatyw.
- Cholera - spojrzał na mnie przerażony.
- C-co się stało ? - spytałem , patrząc mu w oczy.
- Cholera - powtórzył - chodź - powiedział łapiąc mnie za rękę.
Założył mi swoją bluzę i pociągnął mnie za rękę. Zeszliśmy po schodach , wchodząc przy okazji do salonu.
- Hitoshi - zaczął - pożyczam twój wóz.
Fioletowooki rzucił mu jakieś klucze.
Todoroki złapał mnie ponownie, założył buty, sobie i mi , po czym pociągnął mnie.

***

Wracamy już do domu.
- S-shoto ? - zacząłem.
- Czego ? - warknął.
- j-już nic - skuliłem się.
Było mi okropnie smutno. Shoto gdy tylko dowiedział się o ciąży, przestał być dla mnie miły. Ja już pokochałem tego małego bobaska w moim brzuchu. A on zachwuje się jakby go nienawidził. Po moim policzku spłyneła łza.
- Czego ryczysz ? - warknął.
- Cz-czemu taki jesteś kochan...-zacząłem.
- Zamknij się ! - krzyknął uderzając mnie w policzek. - od dziś śpisz na kanapie- powiedział wychodząc z auta.
Skuliłem się i zacząłem płakać....
Shoto czemu jesteś taki okropny...
Poczułem nagły ból głowy. Okrutnie bolało. Poddałem się usilnemu bólowi zasnąłem roniąc gorzkie łzy...

Przytulałem się do jakiegoś źródła ciepła.
- Hmm ? - otworzyłem oczy.
Byłem w sypialni Todorokiego. Przytulałem się do niego.
- To był sen ? - spytałem sam siebie.
- Nie - usłyszałem - to nie był sen ...
Spojrzałem na twarz Shoto.
- przeraszam - zaczął - po prostu, wiadomość o dzidziusiu, okropnie mną wstrząsnęła, chciałem tylko zacząć od normalnego związku. A to dziecko.... zniszczyło mój plan na przyszłość.  Byłem zły na samego siebie . Ale po paru minutach, zdecydowałem, że nieważne jaka będzie moja sytuacja, zawsze będę cię kochał. Wróciłem do samochodu , a ty leżałeś na siedzeniu z bladą twarzą. Wziąłem cię z tamtąd i zaniosłem tutaj... Bardzo się o ciebie bałem

Spojrzałem na niego ze łzami w oczach.
- Kochasz mnie ? - spytałem.
- Ja... tak - powiedział cicho.
Rzuciłem się na niego łącząc nasze usta w pocałunku.
- mam rozumieć że ty mnie też ? - spytał.
Przytaknąłem głową.
- Tak bardzo że nie jesteś sobie w stanie wyobrazić kochanie - wymruczałem.

○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Oh yeah, daje wam maratonm za ponad 1 tyś. wyświetleń. 😘 Dziękuję bardzo

" Kochaj mnie ,, / a b o / BnhaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz