O nie, tyko nie on... - część 5

165 14 0
                                    

- Przepraszam, nie wiem co się ze mną stało przecież ty masz żonę – Powiedziała szybko Amy,

która starała się ogarnąć to co właśnie się stało.

Ledwo stała na nogach nie mogąc uwierzyć, w to co przed chwilą miało miejsce. Czy tylko jej się

wydawało czy właśnie całowała się z mężczyzną którego w tajemnicy kochała.

- Nie przepraszaj, to moja wina, nie powinienem cię tak prowokować, ten taniec spowodował zbyt

duże zbliżenie, przepraszam cię. To się więcej nie powtórzy – Macca czuł się winny tego co się

wydarzyło, mimo że odczuł to jako najprzyjemniejszą chwilę jaką ostatnio przeżył wiedział, że nie

powinien tego robić – poza tym , obiecaj że nikt się o tym nie dowie bo będę miał przechlapane.

- Spokojnie nikt się o tym nie dowie. To będzie taki nasz mały sekret – Amy puściła do niego oko –

A może... powtórzylibyśmy to, jeden ostatni raz?

Jej propozycja całkowicie zszokowała McCartneya. Spojrzał na nią wielkimi oczyma i aż się

zapowietrzył. Nie bardzo wiedział czy ona sobie z niego żartuje czy mówi poważnie.

- Co – zapytał ledwo mogąc się odezwać – nie czujesz się zniesmaczona tym co zrobiłem,

podchodzi do ciebie jakiś koleś starszy od twojego ojca i zaczyna cię całować a ty chcesz to jeszcze

powtórzyć?

- Jeżeli by mi się nie podobało to przecież od razu bym się wtedy odepchnęła – powiedziała Amy

dając mu tym do zrozumienia, że jest pewna tego co powiedziała

- Prawdę powiedziawszy zdziwiłem się że nie wyzwałaś mnie od zboczeńców i nie

spoliczkowałaś – zaśmiał się Paul, który odzyskał już panowanie nad emocjami i był bliski tego aby

zgodzić się na jej propozycję.

- Ta jeszcze czego, może od razu od pedofili. Weź się nawet nie wygłupiaj. To jak? Ostatni raz –

ponowiła swoje pytanie.

- No niech będzie – odparł jej z uśmiechem Paul.

Tym razem jego pocałunki były już pewniejsze i dłuższe. Nie wiedział czemu ale coś mówiło mu,

że może sobie na to pozwolić a ona nie zaprotestuje. Kiedy się od siebie oderwali, cały czas

wpatrywał jej się w oczy. Ona zdążyła powiedzieć jedynie „łał, ale żeś się wczuł” a wtedy Paul

znów zaczął ją całować. Tym razem był jeszcze bardziej namiętny niż przed chwilą. Bóg mu

świadkiem że w jego głowie pojawiła się myśl która mówiła mu że mógłby całować ją jeszcze

bardzo długo. Amy natomiast nie myślała o niczym innym tylko o tym aby mężczyzna nie przestał

zbyt szybko chciała zostać w jego objęciach i być przez niego całowana najdłużej jak tylko się dało.

Po tym wydarzeniu wiedziała już, że nie może tak po prostu odpuścić i pozwolić mu o tym

zapomnieć, to on uchylił jej drzwi do swojej osoby i tylko głupi nie skorzystał by aby spróbować

przez nie przejść.

- Tamten miał być ostatni, no ale spoko – powiedziała do niego uśmiechając się - ty to masz niezłą

Nierealne uczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz