Całą drogą aż do bramy Yu-Topi przebyli obejmując się. Dopiero przekraczając granice działki odsunęli się od siebie na neutralną odległość. Katsuki zadrżał lekko, gdy stracił ciepło bijące od rosyjskiego ciała. Strach przed wyznaniem swoich potrzeb i uczuć stłumił chęć zaprotestowania i powtórnego przytulania się do towarzysza.
Wchodząc do przedsionka napotkali w nim panią Katsuki. Za jej propozycją najpierw poszli do łaźni, aby się ogrzać i pozbyć brudu zarówno tego fizycznego jak i psychicznego. Ubrani w yukaty zasiedli razem do posiłku w jadalni. Cisza, która między nimi panowała od rozmowy z Hajime nie skończyła się nawet podczas obiadu. Zwykle rozmawiali wtedy o wszystkim i niczym. Ustalali plan na resztę dnia, rozmawiali na temat treningu Rosjanina czy innych nowinek. Przytłaczało to zarówno jednego jak i drugiego, gdy później rozchodzili się do swoich pokoi, aby przebrać się w normalne ciuchy.
***
On tak dłużej nie da rady! Może i zna się z Yurim miesiąc, ale to nie zmienia faktu, że wie, co czuje do japońskiego chłopca. Musi mu powiedzieć jak na niego działa jego osoba. Inaczej zwariuje albo z miłości, ale z zazdrości. Gdyby tylko brunet wiedział jak czuł się platynowłosy dzisiaj pod Ice Castel, widząc go z jakimś lalusiem. Jak właściwie Nikiforov zamierzał to powiedzieć? Nie wiedział. Był pewien natomiast, że dzisiaj powie mu wszystko.
Szybkim ruchem wstał z łóżka, na którym spędził ostatnie kilka minut, patrząc w sufit. Ruszył w stronę drzwi, wychodząc z założenia, że im szybciej wcieli swój plan w życie tym lepiej. Kiełkujący powoli w jego umyśle strach nie będzie mógł nim owładnąć.
Viktor nigdy nie przyznałby się do tego głośno, starał się nawet o tym nie myśleć, ale tak naprawdę się bał. Uczucie to było nawet silniejsze niż przed jego pierwszym publicznym występem na zawodach. Różnica między tymi dwoma sytuacjami była ogromna. W łyżwiarstwie mógł się zawsze poprawić. Skoki można wyćwiczyć, choreografie udoskonalić. A jeśli chodzi o uczucia? Jeden zły ruch i możesz zaprzepaścić wszystko. Zbytni pośpiech czy nieodpowiedni moment i tracisz ukochaną osobę. Miłość nie rządzi się takimi zasadami jak świat sportu. Niby po tylu tysiącach lat człowiek powinien umieć w tym temacie już wszystko, problem w tym, że każde takie uczucie, mimo że do siebie podobne na pierwszy rzut oka, tak naprawdę jest diametralnie inne.
Mężczyzna podszedł do drzwi i odsunął je z zamiarem wyjścia na korytarz i skierowania się w stronę pokoju swojego obiektu westchnień. Zatrzymał się jednak w połowie kroku, a jego jasne brwi powędrowały do góry w geście zdziwienia. Osoba, do której szedł stała właśnie przed nim z jedną ręką uniesioną do góry i przygotowaną do pukania we framugę tradycyjnych japońskich drzwi. Palce drugiej dłoni bawiły się nerwowo skrawkiem białą bluzką w fioletowe pasy. Brązowe oczy spojrzały na niego zdziwione sytuacją, a policzki delikatnie zarumieniły się z zawstydzenia.
- Yuuri?
- Przeszkadzam? Przepraszam, nie wiedziałem, że będziesz chciał gdzieś pójść. Nie będę cię zatrzymywać.
Japończyk spłoszył się nagłym pojawieniem Rosjanina. W swoim typowym odruchu chciał uciec, sądząc, że jedynie przeszkadza. Tak było i tym razem. Już prawie się odwrócił. Jeszcze chwila, kilka kroków i schowa się w swoim pokoju. Dłoń o długich, smukłych palcach przeszkodziła mu w ucieczce, zaciskając się delikatnie na nadgarstku. Katsuki niepewnie spojrzał na właściciela owej części ciała, powstrzymującej go od zamknięcia w czterech ścianach swojego pokoju.
- Yuuri, poczekaj. - poprosił spokojnie Viktor. - Tak, chciałem wyjść, ale nigdzie daleko. Właściwie... to chciałem pójść do ciebie... - przyznał niepewnie. Po chwili milczenia, puścił nadgarstek młodszego mężczyzny. - Wejdziesz? Chciałbym z tobą porozmawiać.
CZYTASZ
A może zdjęcie? [Vctuuri]
FanfictionOsiemnastoletni Katsuki Yuri musiał porzucić swoje marzenie spotkania się ze swoim idolem - Viktorem Nikiforovem - na jednym lodzie i zawalczeniu przeciwko niemu na światowym poziomie. Po sześciu latach Katsuki wraca na zawody, jednak nie jako zawod...