VI

266 14 0
                                    

Pov. Shinya

Wstałem rano czując okropny ból w dolnych partiach ciała. Po chwili doszedł do tego ból po biczowaniu.

Zagryzłem wargę i powoli wstałem z łóżka. Udałem się do kuchni i zaparzyłem kawę. Odruchowo sięgnąłem do szafki po chleb, ale w pół kroku mnie zemdliło. Czułem, że nie przełkne nic.

Miałem podkrażone oczy i potargane włosy. Koszmary strasznie mnie męczyły.

Wszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Zmyłem z siebie wszystkie okropności, ale wciąż czułem się brudny. Umywszy zęby, poczesałem się i nałożyłem troche korektora na twarzy, by nie było widać ran.

W lustrze zobaczyłem swoją szyję. Byly na niej ślady podduszania, więc zasłoniłem je chustą. Ubrałem jeszcze golf oraz długie spodnie i trampki. Nikt nie mógł zobaczyć tych ran.

Wypiwszy kawe, poszedłem do samochodu i pojechałem do biura. Tam zamknąłem się, jakoś usiadłem na krześle i zacząłem wypłeniać papiery.

Po dwóch godzinach do mojego biura weszła Sayuri. Od razu zakryłem moją twarz maską uśmiechu.

-Ohayo Shinya-san. Dzisiaj przyjeżdża moja młodsza kuzynka. Zajmiecie sie nią z Gurenem, dobrze?-Spytała podchodząc do mnie.

-Ah, jasne. Za ile to czasu? Bo ja potrzebuje tak jeszcze z godzinke na papiery...-Mruknąłem cicho.

-Za jakieś dwie godziny. Powiadomie was wtedy.-Uśmiechnięta skierowała się do wyjścia.

-Dobrze. Będę czekał.-Odwzajemniłem go jak najbardziej umiałem.

-Cieszę się i bardzo dziękuję. Teraz wracam do pracy. Powodzenia Shinya-san!

Gdy wyszła to odetchnąłem. Nie wiem czy wytrzymałbym przy niej i czy nie zauważyła czegoś przypadkiem.

Tak jak przewidywałem, zeszła mi godzina na robieniu papierów. Zmęczony chciałem przysnąć na chwilę. W końcu praktycznie nie spałem.

Zamknąlem oczy tylko na chwile. Od razu pojawil mi się wczorajszy koszmar.
Nie serwował mi go Byakkomaru.

Krzyknąłem i złapałem się za głowę. Walnąłem nią kilka razy o biurko i odetchnąłem. Nie mogłem, to było zbyt silne. On mi nie da zasnąć.

Westchnąłem i starłem pojedyńcze łzy. Popatrzyłem na komórke. Dostałem sms'a od Sayuri, że mała już czeka z Gurenem w jego mieszkaniu.

Udałem się tam, a iż było to niedaleko, udałem się pieszo. Zapukałem i wszedłem na luzie do pokoju.

-Yo Shinya.-Przywitał mnie Guren. Bawił się z małą dziewczynką.

-Ohayo Guren-san.-Kucnąłem przy dziewczynce.-Jak masz na imię maluszku?

-Na-natari.-Szepnęła cicho zawstydzona. Od razu wyczułem, że jedt bardzo nieśmiała. Miała na oko 5 lat.

-Piękne imię nie Guren?-Zaśmiałem się cicho.

Tem na to tylko mruknął coś pod nosem.

-Twoje jest ładniejsze. To jest takie...dziwne.-Gdy dziewczynka to usłyszała w jej oczach pojawił sie smutek.

-Czy-czyli dzie-dzieci miały ra-racje mówiąc, że moje jes-jest brzy-brzydkie? Dziw-dziwne?-  W jej oczach zebrały sie pierwsze łzy. Musiała być bardzo krucha i skrzywdzona.

Wziąłem ją na kolana i przytuliłem głaszczac po plecach.

-No już już...Guren nie miał tego na myśli. Masz piękne i niespotykane imię, prawda Guren?-Specjalnie podkreśliłem dwa ostatnie słowa.

Czarnowłosy podrapał sie po karku zestresowany.

-T-tak. Jest takie piękne...i rzadkie. Nigdy nie słyszałem haha-Uśmiechnął sie zakłopotoany, a ja zachichotałem pod nosem.

Na te słowa dziewczynka się uśmiechnęła. Starłem jej łzy i ucałowałem w czoło.

-Co chcesz porobić? Może pobawimy się w coś?

-Chce być fryzjerką!-Złapała Gurena za włosy i pociagnęła lekko. Fioletowowłosy syknął i pochylił się tak, by Natari migła go czesać.

Po kilku minutach męzczyzna miał masę kokardek, kucyków i uroczych spinek na głowie. Probowałem powstrzymać śmiech.
Cyknąłem pare fotek i zagryzłem warge.

Dziewczynka skończywszy z Gurenem, zabrałasię za mnie. Po chwili byłem tak samo wystrojony jak Guren i teraz on sie ze mnie chichrał.

Potem zjedliśmy przygotowane przezemnie curry, na co Guren bardzo sie cieszył.

Pobawiliśmy się w chowanego, a na sam koniec ułożyliśmy ją spać w łóżeczku. Od razu zasnęła. Niestety po jakimś czasie się obudziła z płaczem.

Od razu z Gurenem do niej przybiegliśmy.

-Mia-miałam ko-koszmar...-Zaplakała przecierając oczy.

Tak bardzo ściskało mi sie serce na widom małej istotki. Wziąłem ją na rączki i ułożyłem na łóżlu Gurena. Zdjałem bluze i wszedłem pod kołdrę.

Czarnowłosy zrobil to samo. Pomiędzy nami ułożyłem małą istotkę i w takiej pozycji zasnęliśmy. Żadne z nas się nie budziło. Nawet ja, po wczorajszym koszmarze. Przy Gurenie czuję się bezpiecznie.


***

Pov. Guren

Obudziły mnie podniecone szepty nad moją głową. Mruknąłem niezadowolony i zakryłem sie bardziej kołdrą przytulając do siebie kołdrę.

Po chwili jednak wstałem. Nademną stali Sayuri, Mito, Goshi i Shigure. Śmiali sie cicho.

-O co wam chodzi?-Spytałem wkurzony, że ktoś mi przerywa drzemkę.

-Ciii! Obudzisz ich.-Sayuri wskazała na swoją kuzynkę oraz Shinye. Zarumieniłem się mocno, gdy doszło do mnie, że spałem w łóżku z Shinyą.

-Zrobiliśmy wam pamiątkowe zdjęcia jakby co~-Zaśmiał sie szeptem Goshi. Już miałem go opierdolić, gdy nagle usłyszeliśmy pomruk.

-Jeszcze chwilkę...nie chce do pracy...-Rozbudził się i wstał.-Ohayoo...co tu robicie?

-Przyszłam odebrać kuzynkę-Uśmiechnęła się Sayuri i zabrała malutką na ręce. Ta jeszcze spała w najlepsze.

-Słodko razem wyglądaliście.-Zaśmiała się Mito. Shinya słysząc to zrobił się cały czerwony.

Tak oto minął nam wieczór. W cudownie spędzonej atmosferze. Zapomniałem zapytać Shinye dlaczego nosi szalik, ale cóż. Kiedy indziej.

W mojej głowie odezwał się głos.

-To ważne Guren. Ktoś go może krzywdzić. A ja nie chcę, by robiono to mojemu braciszkowi.

Przytaknąłem na jej słowa. Dowiem się kto krzywdzi Shinye, jak krzywdzi i co ma pod szalikiem.

A teraz drzemka...hrrr....

Czy Ty nie widzisz moich starań?! ||GurenShin||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz