2

803 59 14
                                    

Hange P.O.V:

Bez zastanowienia wbiłam do Levia żeby pozatruwać mu resztę jego nudnego życia.

-Kurwa czterooka, pukaj. - Powiedział kiedy pokazałam się nagle w drzwiach.

-Oj tam, oj tam nie przesadzaj.

-Nie przesadzam. Czego chcesz?

-Niczego. Nie można już ot tak posiedzieć?

-Pff rób co chcesz. - Gdy to powiedział wrócił do wypełniania jakiś papierów. Zakładam, że od Erwina no bo od kogo innego.

-Co on znowu odrąbał, że ty masz tyle tych dokumentów?

-Myślisz, że ja wiem? Erwin to Erwin jemu nic nie powiesz.

-W sumie racja. Co masz zamiar dzisiaj robić?

-Wypełniać te gówna.

-Tylkoo? - Papiery od Erwina nie wydawały się wszystkimi czynnościami karzełka, równie dobrze mógłby je wyjebać do kosza, tak jak ja.

-Tak. Tylko. - Odpowiedział na chwilę odwracając wzrok od dokumentów i skierował go na mnie. - Weź usiądź, nie stój jak ostatni debil na rynku.

-Tak, tak. - Po krótkiej chwili postanowiłam jednak usiąść przed biurkiem kaprala. Patrzyłam na niego i na papiery. - Dużo tego masz.

-No co ty nie powiesz, czterooka? Teraz zauważyłaś? -Odezwał się pedancik.

-Tak dopiero teraz.

-I co się tak lampisz jak opętana? Nic ciekawego tu nie znajdziesz.

-Wiem ale mi się nudzi. Jeager z tymi jego przydupasami gdzieś polazł pewnie, Erwin to Erwin nie chce jego papierów, a ty, ty gówno robisz.

-I to uważasz za ciekawe? Interesujące.

-Właśnie w ogóle nie jesteś interesujący, to problem.

-Cóż przykro mi. - Mówiąc to wrócił wzrokiem do tych przeklętych papierów.

Siedzieliśmy w ciszy przez godzinę. W tym czasie zdążyłam przejrzeć każdy zakątek jego pokoju, przejść się do kuchni i wrócić z szklanką wody, po czym znów przeglądać jego zakamarki pokojowe.

Gdy przeglądałam jego biblioteczkę, w drzwiach pojawił się nasz najdroższy przyjaciel Erwin.

-Hange? Co ty tutaj? - Spytał mnie kiedy odwróciłam się w jego stronę.

-Ja? Nic interesującego szczerze. - Odpowiedziałam i znów zaczęłam przeglądać książki pedanta.

-Tak rozumiem, rozumiem. W każdym razie Levi tutaj masz jeszcze te papiery które ci dać zapomniałem. - Miał już wychodzić ale najwidoczniej coś mu się zapomniało. - O i Hange.

-Taak?

-Gdzie są te papiery, które dawałem ci tydzień temu? Miały być gotowe na dzisiaj.

-Aaa hehe no widzisz... - Odezwałam się lekko zdenerwowana.

-Zakładam, że znowu wywaliła je do śmieci. - Wtrącił się Levi.

-Levi ciichooo. - Muszę przyznać, że kapralek miał rację.

-Hange to prawda? - Brwiasty dopytywał mnie jak na przesłuchaniu jakiegoś typka oskarżonego o morderstwo.

-Nie no co ty. Oddałam ci je weź je tam poszukaj. - Starałam się jakoś wyjść z tej sytuacji.

-Ta...Niech ci będzie. - Po tym Erwin wyszedł, a ja spojrzałam na kaprala wzrokiem pewnego psychopaty.

-A tobie co? Przecież nikt nie umarł. - Levi spojrzał na mnie jak na ostatniego idiotę.

-Skąd wiesz, że je wyjebałam do kosza?

-Po pierwsze, da się domyślić, po drugie, jestem jedyną osobą która w tym zapiździałym korpusie wyrzuca śmieci.

-A ty no rzeczywiście zobacz.

Później nadal konwersowałam z Levi o różnych rzeczach, a raczej ja prowadziłam mój piękny monolog, a on od czasu do czasu odpowiadał coś w stylu: "Mhm", "Tsa, napewno".

Erwin P.O.V:

Gdy zawitałem w gabinecie Levia zobaczyłem, że moja najlepsza przyjaciółeczka, Hange, też tam jest. Na początek wydawało mi się to dziwne, Levi pozwala przesiadywać Zoe w jego gabinecie? Chociaż to nawet lepiej, w końcu aspołeczny Ackermann ma kogoś z kim rozmawia.

Po wyjściu nadal zastanawiałem się co robiła tam nasza pani półkownik. A co jeśli łączy ich coś więcej? Może to już czas żeby zamienić się w swatkę? Pewnie, że tak.

Levi P.O.V:

Kolejne dwadzieścia minut słuchania monologu okularnicy o tytanach. Boże na co ja się piszę spędzając z nią chociaż chwile mojego życia? Mogłaby pomęczyć kogoś innego. I tam mam już dzisiaj dużo rzeczy do roboty, a ona jak zwykle będzie mi przeszkadzać jak małe dziecko.

-Ignorujesz mnie. - Odezwała się czterooka.

-Ta. - Odezwałem się zimno jak zawsze.

-Ale jesteś miły. - Oparła ręce na kolanach, a na swoich dłoniach oparła głowę. Odwróciła się ode mnie jak małe dziecko, które obraziło się bo matka nie chciała mu kupić lizaka.

-Ojej dziecko się obraziło, co teraz?

-A żebyś wiedział, że się obraziłam. Ignorujesz mnie.

-Eh...No przykro mi naprawdę. Bardzo interesujące jest to, że coś odwaliłaś z tymi tytanami.

-Mhm.

-Od obrażona?

-O ile POSŁUCHASZ tego co powiem ci teraz. - Powiedziała jakby miała przygotowany plan zawładnięcia światem. Chociaż jak na czterooką to wszystkiego można się spodziewać.

-Niech ci już będzie...

-No i dziękuje. - Zaczęła coś mówić, a ja musiałem słuchać jej niekończącego się monologu.

~~

Cholibka nie spodziewałam sie, że następny rozdział wyjdzie tak szybko XD Tak wyszło nie moja wina, że się nudze jak głupia.
Nie specjalnie podoba mi się ten rozdział ale cóż
Ekehm. "WRZUCAJ DAJ MI TO CZYTAĆ CZŁOWIEKU PROSZE" "OPUBLIKOWAŁAŚ, OPUBLIKOWAŁAŚ? NO OPUBLIKOWAŁAŚ?!"

𝑵𝒐𝒄 - Hange X LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz