Otworzyłam oczy, gdy dotarł do mnie dźwięk budzika. Przewróciłam się na drugi bok. Andrésa nie było. Podniosłam się z łóżka i pokierowałam się do jego łazienki. Mężczyzna stał w samym ręczniku obwiązanym wokół bioder i patrzył na siebie w lustrze.
- Dzień dobry. - podeszłam do niego.
- Ślicznotka wstała. - uniósł brew do góry. - Jak się spało? - pocałował mnie w nos.
- Cudownie. - przeciągnęłam się i zamruczałam, jak kotek. Wtuliłam się w jego plecy. - Długo tak już podziwiasz swoją osobę? - zaśmiałam się. Gładziłam jego klatkę piersiową. Spojrzałam w zwierciadło, lekko się uśmiechając. Andrés odwrócił się w moją stronę. Chwycił moją dłoń i przejechał po swojej brodzie. Wyczułam krótkie, szorstkie włoski.
- Miałem się ogolić. - rzekł. - Ale ktoś mi przerwał.
- Skoro tak bardzo ci przeszkadzam, to przepraszam. - zaczęłam odpinać mój stanik. - Wezmę prysznic, a ty wróć do swoich czynności. - odwróciłam się od niego. Zdjęłam z siebie wszystko. Czułam, jak wypalał mi dziurę w plecach. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Wiesz co? - pociągnął mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. - To chyba może poczekać. Co powiesz na wspólny prysznic? - zaproponował, uśmiechając się flirciarsko.
- Skoro chcesz. - przejechałam paznkociem po jego torsie. - Zdejmij tylko ten zbędny ręczniczek. - zerwałam z niego ostatni materiał i przeleciałam go wzrokiem. Po chwili byliśmy już w kabinie prysznicowej, a po naszych ciałach spływała gorąca woda. Zaczęliśmy się wzajemnie namydlać. Gęsia skórka pojawiła się na moim ciele.
- Piękna jesteś. - przygryzł mój płatek ucha. Przejechał dłonią po moim biodrze.
- Staram się. - postanowiłam się z nim trochę podroczyć. - Lubię, gdy mężczyźni nie mogą oderwać ode mnie... - momentalnie jego twarz spoważniała. Odwrócił mnie i popchnął na szybę od kabiny. Stykałam się z nią prawym policzkiem. - wzroku. - dodałam, a on sprzedał mi solidnego klapsa, którego dźwięk przyćmił nawet odgłosy spływającej wody. Wciągnęłam głośno powietrze.
- Nie prowokuj mnie. - rzekł dość ostro. - Jesteś tylko moja. - kolejny klaps. Patrzyłam na niego z lekkim uśmiechem. Przygryzłam dolną wargę. - Lubisz to, co? - oczy mu błysnęły. Ponownie klepnął mnie w pupę, by po chwili zacząć rozmasowywać pieczące miejsce. - Gdy jestem zazdrosny? - naparł na mnie swoim ciałem. Gdy poczułam jego członka, stykającego się z moim ciałem, przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Nie do końca. - odparłam. - Czasem przesadzasz z tą zazdrością. - zetknęłam się z szybą czołem. Bardziej się wypięłam i zaczęłam się o niego ocierać. Warknął podniecony. Czułam, jak sztywnieje. Odwróciłam się w jego stronę. Mężczyzna objął mnie w pasie i pocałował zaborczo. Powędrował pocałunkami na moje piersi. Gdy przygryzł mój sutek powróciły do mnie zmysły. - Kurwa, Andrés. Jest lekcja, Profesor nas zabije. - mężczyzna spojrzał na mnie zrezygnowany.
- Nic się nie stanie, jeśli raz nie pójdziemy. - przygryzł moją szyję. Odsunęłam się od niego.
- Ciekawe co reszta sobie pomyśli, gdy nie przyjdziemy. - mówiłam dalej. - Nie mam zamiaru się tłumaczyć. - Wyłączyłam wodę, chwyciłam za ręcznik i zaczęłam się pospiesznie wycierać.
- Jesteś niesprawiedliwa. - skrzyżował ręce na piersi. Posłałam mu wredny uśmiech. Chwyciłam za drugi ręcznik, podeszłam do niego i podałam mu go.
- No ruszaj się. - tym razem to ja klepnęłam go w tyłek. Weszłam do pokoju i sięgnęłam sobie pierwszą lepszą sukienkę. Wyjęłam świeżą bieliznę i zaczęłam się ubierać.
CZYTASZ
To (nie) miłość || Berlin || La Casa De Papel || [ZAKOŃCZONE CZ.1]
Fanfiction>>Część pierwsza<< Życie Clary przewraca się do góry nogami, gdy przystaje na nietypową prośbę swojego przyjaciela - Martina. Poznając aroganckiego, pewnego siebie, a zarazem nieziemsko seksownego i czarującego - Andrésa de Fonollosę - wszystko zacz...