the first time i saw him.

37 3 6
                                    


     mój dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych, był wręcz nieudany. nie licząc rzecz jasna zyskanych kilkunastu tysięcy won zyslanych za jedną z wygranych bójek. cóż, miałem przynajmniej za co zaopatrzyć się w kolejną paczkę "trującej" mnie nikotyny. oceniające spojrzenia nieznanych mi zupełnie dotychczas osób, gdy wlokłem się w kierunku mego mieszkania, ulokowanego w jednej z dosyć obskurnych kamienic. żyłem skromnie, ale czy miało to jakiekolwiek znaczenie? i tak większość czasu spędzałem poza moimi progami, wracając tylko po to, aby się przespać. czasami nawet co kilka dni, jednakże byłem człowiekiem orkiestrą, nie potrafiłem usiedzieć w miejscu.

tkwienie bezczynnie w domu pod kocem było dla mnie stratą czasu. mogłem w końcu w tym czasie udać się na jakąś większą balangę, zaliczyć kilka panienek i uchlać się jak zwykła świnia, by zapomnieć momentami o tym, jak się nazywam i ile mam lat. życie jest po to, by z niego korzystać całą parą, czyż nie?

wparowałem do środka, robiąc oczywiście mnóstwo hałasu, gdy chwiejnym krokiem podążałem w kierunku niewielkiej łazienki, która dzięki Bogu znajdowała się tuż przy drzwiach wejściowych. poprzez mroczki oraz zawroty w głowie oparłem się o zabrudzoną umywalkę, unosząc niemrawo wzrok na moje oblicze odbijające się dokładnie w pękniętym lustrze. krew spływająca z kącika ust, tworzący się siny ślad na wysokości kości jarzmowej oraz zaczerwieniony, opuchnięty nos. zacharczałem, czując zbierającą się w ustach krew zmieszną z flegmą i śliną, zaraz spluwając wprost do umywalki, na moment włączając wodę, aby przepłukać ceramikę oraz doprowadzić moją twarz do porządku.
przeklnąłem pod nosem, przypadkiem mocząc kruczoczarną grzywkę.
nawet mimo tego wyglądałem dość źle, a zawroty głowy nie ustawały czego powodem najpewniej było zderzenie się mojej głowy z chłodnym asfaltem podczas walki.

odnalazłem jednak wyjście z opresji. co takiego mogło pomóc mi skutecznie na ból jak nie alkohol?
zerwałem się w stronę wyjścia, może trochę zbyt gwałtownie, czego pożałowałem już po chwili, zatrzymując się w połowie drugiego kroku na kilka dobrych sekund. byłem zmuszony zaczerpnąć głębokiego oddechu, dopiero po nim minimalnie poczułem się lepiej, będąc na siłach aby chwycić za leżący na szafce portfel, wsunąć go do kieszeni i opuścić ociężale mieszkanie.
na moje nieszczęście musiałem zakupić trunek, ponieważ ostatnią butelką rumu podzieliłem się z Namjoonem, można powiedzieć, że człowiekiem, który wielokrotnie ratował mnie z opresji. coś na styl anioła stróża ? nie wiem.

— kurwa — mruknąłem pod nosem, wsuwając przemarznięte oraz poobdzierane dłonie do kieszeni w bluzie, stawiając kolejne kroki na wilgotnym, gdzieniegdzie uszczerbionym chodniku.

wybiła godzina 23:05, miasto wydawało się być opustoszałe, ale oczywiście nie do końca. zawsze pałętała się choć pojedyncza żywa dusza, którą w tym przypadku byłem ja.
aby dostać się do mojego ulubionego sklepu monopolowego, byłem zmuszony przebyć problematyczną trasę dosłownie kilka oddaloną od domostw tutejszych szych. często fantazjowałem o tym, jak wzbogaciłbym się, rabując ich chociażby z drobnej rzeczy, takiej jak wykonane z czystego złota wstawki w bramach, ale z drugiej strony nie planowałem spędzić reszty życia na dołku. byłem przecież jeszcze młody !

tradycyjnie zerkałem po oknach jak i balkonach, chcąc dostrzec cokolwiek atrakcyjnego. ja widziałem ich, oni mnie nie, to był duży plus.
nie minął nawet ułamek sekundy, gdy wręcz mnie zmroziło, sparaliżowało. dosłownie zostałem wryty w ziemię. moje wargi lekko rozdziawiły się.

otóż zatrzymałem wzrok na jednym z pięknie przeszklonych balkonów, gdzie w rytm muzyki poruszał bioderkami blondwłosy wręcz filigranowy chłopak. nawet z tej odległości miałem możliwości dostrzec jego idealnie gładką, bladą i lśniącą skórę. ( zgaduję, że od olejków czy innych dupereli, na które te ważniaki mogły sobie pozwolić. ) długie nogi, delikatne, wręcz przypominające te kobiece kształty. zaokrąglone uroczo biodra oraz nienaturalna jak dla mężczyzny wąziutka talia. wyglądał beztrosko, w najlepsze poruszając się w rytm muzyki. jednakże nie tylko to zwróciło na niego moją uwagę, a satynowy, przeźroczysty szlafrok, przez który widoczny był śnieżnobiały gorset oraz naciągnięte wysoko figi. ich tylna część była ledwo widoczna, całkowicie ukrywając for między nagimi, mlecznymi pośladkami.

tak cholernie żałowałem, że nie mogłem ujrzeć twarzy anielskiego osobnika. musiałem dowiedzieć się kim jest. musiałem.
nawet zapomniałem o celu mojej wycieczki, uznałem to już za mniej ważne. ba! zapomniałem nawet o doskwierającym mi bólu lub po prostu tajemniczy blondyn rzucił na mnie czar.

czułem, że tej nocy nie zmrużę oka.



HEJ WSZYSTKIM. od dzisiaj oficjalnie rozpoczynam tego ficzka. mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. :(

powiedzcie mi koniecznie co sądzicie o ogóle ! + miłego dzionka / wieczoru !!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 25, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

split personality. taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz