27. ɴɪᴇsᴢᴄᴢᴇ̨śᴄɪᴀ ᴄʜᴏᴅᴢᴀ̨ ᴘᴀʀᴀᴍɪ.

253 20 4
                                    

~Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary~

Dwa samochody stojące przed moim blokiem wyglądały na pozór zwyczajnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dwa samochody stojące przed moim blokiem wyglądały na pozór zwyczajnie. Niczym nie wyróżniały się wśród innych, nie zachwycały ani nie niesmaczyły. Dla mnie jednak miały w tej chwili ogromną wartość. Zdecydowanie były dla mnie wyjątkowe. Miały sprawić, że zjawię się jeszcze dziś wraz z przyjaciółmi w San Francisco. W mieście, które miałam zapamiętać do końca życia. Mieście, którego nazwa miała w przyszłości powodować u mnie dreszcze.

– Stresujesz się, moja droga? – zapytała Bonnie, jednocześnie uśmiechając się do mnie w nieokreślony sposób i zerkając kątem oka na Iana pakującego do samochodu Reida moją walizkę.

– Nie – skłamałam. – Dlaczego?

Dziewczyna nieznacznie się skrzywiła i założyła ręce na klatce piersiowej. Nie wierzyła mi. Ja sama sobie również nie wierzyłam.

– Wyglądasz, jakbyś się stresowała – mruknęła, a kiedy nie odpowiedziałam jej przez najbliższe piętnaście sekund, zbliżyła się do mnie, chwyciła moją twarz w dłonie i ścisnęła moje policzki. – Ogarnij się, Mackenzie. To zwykły koncert, jakich wiele. Wszystko będzie w porządku.

Kłamała. Ale nie mogła tego wiedzieć.

– Co się dzieje? – zapytał Ian, zachodząc swoją dziewczynę od tyłu i obejmując ją w pasie. Rudowłosa w odpowiedzi najpierw mnie puściła, a potem wyswobodziła się z uścisku chłopaka. Spojrzała na niego z pobłażaniem, a on chyba zrozumiał, że tym razem lepiej będzie się nie wtrącać. – Okej, o nic nie pytałem. – Uniósł ręce w górę i odszedł, po czym wsiadł do któregoś samochodu. Nie zdołałam zarejestrować którego.

Bonnie niespodziewanie złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę Molly. Ta przeglądała właśnie jakieś media społecznościowe, ale gdy zobaczyła naszą dwójkę, szybko wsadziła urządzenie do kieszeni.

– Co się stało? – zapytała poważnie. Poczułam się, jakbym wyglądała jak trup. Nie mogło być ze mną tak źle. Kurwa, nie było ze mną tak źle.

– Ona się stresuje – powiedziała Bonnie. – Przemówisz jej do rozumu, czy dziś to ja mam się tym zająć, hm?

Molly kilkukrotnie zamrugała i delikatnie się skrzywiła. W zupełności ją rozumiałam. Bonnie zerknęła na mnie z ukosa.

– Od razu lepiej – stwierdziła, jakby właśnie przeprowadziła na mnie udaną operację przeszczepu serca, po czym niespodziewanie utkwiła wzrok w jakimś punkcie za mną. Westchnęłam i odwróciłam się. Oczywiście, że to musiał być on. Któż by inny?

Miał na sobie skórzaną kurtkę, zupełnie taką samą, jaką miałam w tej chwili narzuconą na własne ramiona. Pod tym białą bluzę, a na nogach najzwyklejsze czarne dresy oraz trampki. Pasowało do niego miano nastolatka, nie dorosłego mężczyzny.

Examination Of ConscienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz